Krytykowi

Że rymy marne?
I co w tym złego.
Że myśli czarne?
Co ci do tego!

To wiersze moje.
Śmiejesz się ze mnie?
Pokaż mi swoje,
co w tobie drzemie?

Nie masz żadnego?
Och, to nieładnie.
Bywaj kolego!
I kto tu na dnie?

Brzeg, sierpień 2002
Czesława Łachut

STYCZEŃ


Czas

Wróg czy przyjaciel jest dla człowieka
czas, co upływa, pędzi, ucieka…
I nigdy w biegu swym nie ustaje,
że się zatrzymał, czasem się zdaje.

Na braki w czasie wielu narzeka.
Gdy jest w nadmiarze, też nie urzeka.
Lecz on o zdanie wcale nie pyta,
staje lub rusza ostro z kopyta!

Jedynie ślady swoje zostawia,
szans na wygraną człeka pozbawia.
Zatem przeróżne czas ma oblicza.
Dziś go do wrogów swoich zaliczam.

Bo gorzkiej prawdy nauczył mnie,
że bez miłości żyje się źle.
Niech tę świadomość ma każdy z nas,
miłość lekarstwem na różny czas!

Grodków, Styczeń 2003 
Czesława Łachut



Bezdomnemu
 
Idziesz
mroźnym rankiem,
śnieżnym południem,
gwiaździstym wieczorem
w załomy bram,
zaułki ulic,
do parku,
pod most,
by chronić głowę przed zimnem,
wiatrem,
śniegiem,
deszczem –
by odpocząć.

Idziesz
od śmietnika do śmietnika
po resztki szans na przeżycie.

Idziesz
do głuchych i ślepych.
Nie słyszą twej prośby,
nie widzą wyciągniętej ręki,
nie widzą człowieka.
Widzą łachmany.

Idziesz
do następnej nocy,
następnego dnia – jeśli Bóg pozwoli –
zawsze z całym swym majątkiem,
bezpiecznym w plastikowej torbie.

Idziesz wolny
do wiecznej wolności.
 
Opole, Styczeń 2004 
Czesława Łachut



Dziurawe problemy

"Dziura" -
niepoetyckie, pospolite słowo,
często używane wokoło:
"dziura w moście, w płocie, w bucie,
dziura stara, dziura nowa,
ba, jest i dziura ozonowa"!

Szerokość znaczenia
faktu nie zmienia:
szkodliwy ubytek zwiastuje
i łaty oczekuje

Wręcz dramatyczna to już sprawa,
gdyż pamięć ludzka jest dziurawa!

Ostatnio u nas (rzecz niepojęta),
polityk z dziurą,
gdzie był, co robił, co mówił,
kiedy i z którą -
nic nie pamięta.
Ściemnia, kluczy, stęka
(dla ucha istna udręka).
Polityczna amnezja,
epidemia,
plaga!
W zeznaniach szokuje blaga!

A mnie, wyznam nieelegancko, ale szczerze,
po prostu "cholera bierze",
bo dziury dobre dla gryzoni
a także w szwajcarskim serze!

Grodków, styczeń 2005
Czesława Łachut



Porada zawodowa

W naszej przyrodzie
już tak się dzieje,
jeśli jest żywe, to się starzeje.

I jest normalna taka struktura:
nauka,
praca,
emerytura.

Chyba, że bawi cię polityka,
bariera wieku jej nie dotyka.
Choć zdrowie kiepskie,
w pamięci luki,
ale potrafisz pleść banialuki!

Jeśli ci bliska taka praktyka,
to rżnie cię polityczna...
taktyka!

Do samej śmierci
(o, bez obawy!),
służyć ci będą
sejmowe ławy
i możesz płodzić
krzywe ustawy!

Grodków, styczeń 2005
Czesława Łachut



Tajemnice natury

Przed moim oknem
malutka sosna
w olbrzymie drzewo z czasem wyrosła.

Kąpie się w kroplach porannej rosy,
wiatr rozczesuje zielone włosy
i gra "w zielone" z jej igiełkami,
a mnie poraża
skojarzeniami!

Gdy gałązkami sosny porusza,
myślę:
znak daje astralna dusza.

Mój mąż ją przywiózł z mrocznego lasku,
żeby wzrastała w słonecznym blasku.

Troszczył się o nią, gdy była mała.
Odszedł w zaświaty,
ona została.

Być może teraz mieszka w tym drzewie.
A czy to prawda?
Tego nikt nie wie.

Grodków, styczeń 2005
Czesława Łachut



Miło szaleć

"Miło szaleć, kiedy czas po temu" -
prawda znana już Kochanowskiemu.
Od biesiady Mistrz nie stronił wcale,
w swoim czasie lubił dworskie bale!

Oto teraz, w karnawale
przyszedł czas na nasze bale!
Do zabawy, do hulanki
zachęcają z winem szklanki
i muzyczka nie próżnuje,
lecz do tańca przywołuje,

bo to mamy "czas po temu"!

Ruszył w tany Tomek z Jolą,
podrygują i swawolą,
a za nimi inne pary:
tańczy młody, tańczy stary (zgubił w tańcu okulary!),
Jacek się do Zosi łasi,
Staszek patrzy w oczy Basi!
Tłoczno, gwarnie na parkiecie,
lecz przyjemnie, przecież wiecie,

bo to nadszedł "czas po temu"!

Tak zabawa sie zaczyna.
Gdy przybędzie głowie wina,
śpiew rozlegnie się chóralny (wtedy każdy muzykalny!);
ten do Sasa, ów do lasa,
zgodnie kończą: hopsasasa!
A nad ranem piosnka rzewna...
przyjdzie "kacyk"! Sprawa pewna.
Lecz nie będzie z tym problemu,

bo to właśnie "czas po temu"!

Grodków, styczeń 2005
Czesława Łachut



Och, te przesądy...!

Jestem przesądna, lecz bez przesady.
Sądzę, że miewam ważniejsze wady,
choć nie osądzam ludzi z wyglądu.
Nie lubię sędziów, świadków i sądu,
i nie posądzam czarnego kota,
że łapy moczył w moich kłopotach!
I nie przesadzam w użyciu soli,
przesadzam kwiaty według ich woli.

A jednak sądzę, w zgodzie z rozsądkiem,
"olej" trzynastkę, gdy w parze z piątkiem!

Grodków, styczeń 2005
Czesława Łachut



Podróż w życie

Życie to podróż łodzią w górę rzeki,
pod prąd.

Podróż ciekawa,
czasem niebezpieczna.
Wymaga siły,
woli walki,
wytrwałości
i sporych umiejętności,
by bezpiecznie ominąć zatory,
pokonać wiry,
nie osiąść na mieliźnie.

Szczęśliwy,
kto płynie bez zbytecznych obciążeń.

Każdy ma swoją rzekę,
swój nurt,
swoją łódź
i własny balast,
którego często nie potrafi wyrzucić.

Szkoda,
że wybór tej drogi
nie zawsze zależy od człowieka.

Grodków, styczeń 2007
Czesława Łachut



Optymistycznie

Jutro będzie lepiej –
twierdzą optymiści;
poprawi się zdrowie,
marzenie się ziści.
Bogaty biedaka w potrzebie wspomoże,
zmieni twardą pryczę
na puchowe łoże.
Zagości dostatek jadła
i pieniędzy,
odejdą kłopoty i symptomy nędzy.

O takim jutrze
śnią starzy i młodzi,
a los po swojemu,
za nos człeka wodzi.
Jeżeli chce,
daje,
kiedy chce,
odbiera,
wybranych pogrąża,
i wybranych wspiera.
Gdy w dobrym humorze,
suto sypnie groszem.

Cóż nam pozostaje?
Zawrzeć pokój z losem!

Grodków, styczeń 2007
Czesława Łachut



Moje dylematy

Zgubiłam granicę między mogę, a muszę,
lecz swych uczuć do zwierząt
nie zmienię,
nie zduszę.

Dokarmiam bezdomne psy, koty
wyrzucane na ulicę,
za cudze płoty.

Może przesadzam.
Ależ, mój Boże,
kto tym biedakom przetrwać pomoże?

Grodków, styczeń 2007
Czesława Łachut



Dla córki

Noc przetańczyłam na balu sylwestrowym.
W dwadzieścia pięć dni potem
znalazłam się na łóżku porodowym.
Świat powitałaś krzykiem zdziwienia.
Ja szczęśliwa, lecz przerażona
brakiem doświadczenia.

Nie wiedziałam,
czy się sprawdzę jako mama młoda;
czy pokarm odpowiedni,
i nie za gorąca woda?!

Potem dużo radości
i trochę zmartwienia,
lecz zawsze miałaś wsparcie
mojego ramienia.

Byłaś grzeczna,
wrażliwa,
rozumna.
Byłam i jestem nadal
z Ciebie dumna.

Choć przekroczyłaś już lat czterdzieści,
troska o Twoje szczęście
w mym sercu się mieści.

Może nie zawsze otwarcie ją okazywałam.
Wybacz
i w urodzinowym prezencie,
przyjmij wiersz,
który tylko dla Ciebie
napisałam.

Grodków, 25 stycznia 2007
Czesława Łachut



Metamorfoza "szukania"

Czynność szukania spraw ducha nie przesłania,
gdyż cząstką jest życia od jego zarania.

Przedmioty szukania zmieniają się z wiekiem:
zależy czyś młodym, czy starszym człowiekiem.

W młodości szukasz przyjaźni i miłości,
nieco później wyższych, duchowych wartości.
Natomiast w tak zwanym wieku senioralnym,
choć jesteś jeszcze i zdrowym, i normalnym,
jeśli nie kluczy szukasz, to okularów.
Wzywasz na pomoc świętych, chwytasz się czarów.

Gdy wreszcie zwyczajnie gdzieś je odnajdujesz,
wówczas najszczęśliwszym człowiekiem się czujesz!
Tak z wiekiem szukanie z duchowych wartości
przechodzi na rzeczy twej użyteczności.

Grodków, styczeń 2009
Czesława Łachut



Wróbel

Wreszcie na ziemi śniegowy puch!
Kaptury, szaliki poszły w ruch
I białą czapą okrył się dach,
on też przed chłodem odczuwa strach.

Tylko wróbelek nie chroni lic.
Kąpie się w śniegu jak gdyby nic,
ćwierka radośnie, choć zima trwa,
bo on w karmiku ziarenka ma!

Grodków, styczeń 2009
Czesława Łachut



Och, te pieniądze

„Pieniądze szczęścia nie dają” –
twierdzą ci, co w nadmiarze je mają.
Lecz jeśli ktoś odczuwa ich brak,
jego życie ma gorzki smak.

Pieniądz – to wakacje w kurortach, na przykład w Miami,
hotele z czterema, pięcioma gwiazdkami,
dom własny z basenem, ogrodem
i „szpan” najwyższej klasy samochodem!

Historia uczy, że pieniądz rządził
i nadal rządzi światem,
dlatego potrzebny i zimą, i latem,
ba, nawet przydatny do tego,
by grzesznika „przerobić” na prawie świętego!

A jego brak,
to nie tylko niedostatek materialny,
lecz na psychikę wpływ po prostu fatalny!
Dobry humor nie dopisuje,
błyskotliwość, dowcip także szwankuje,
uśmiech na twarzy rzadko gości,
a co najgorsze,
masz niskie poczucie własnej wartości.

Tej przykrej prawdy ukryć się nie da,
gdzie brak pieniędzy, tam smutek i bieda.
Zanim się odejdzie w zaświaty,
pięknie byłoby chociaż przez chwilę
poczuć się bogatym!

Grodków, styczeń 2009
Czesława Łachut



Okulary

Żaden człowiek w okularach się nie rodzi,
jednak zawsze w jakichś okularach chodzi.
Z zewnątrz niewidoczne, koloru nie mają,
a przecież każdemu życie zabarwiają.

Gdyś piękny i młody, wierzysz w życia czary,
nie lękasz się tycia – to przez okulary
młodzieńcze – różowe, świat rajem się zdaje;
wróbelek jastrzębiem, łódź statkiem się staje.

A kiedy przekroczysz już życia połowę,
zmieniasz okulary na jasnobrązowe.
Dzień każdy to miodem, to złotem się mieni,
czujesz siłę żubrów i rączość jeleni.

Czas przegalopował. Zdziwienie żeś stary,
a na twoich oczach czarne okulary.
Więc nic cię nie cieszy, nic nie chcesz od życia,
już nic do stracenia i nic do zdobycia.

A może byś, Boże, stworzył prawo nowe
i przyznał na starość szkła ciemnobrązowe,
by oprócz choroby, przykrej samotności
doznawać czasami promyczka radości?

Grodków, styczeń 2009
Czesława Łachut

LUTY


Głos serca słyszę

Niepotrzebny mi rozgłos, uznanie, brawa.
Nie dla sławy piszę.
Wystarczy życzliwości choćby iskra mała.
Głos serca usłyszę.
I jak młoda dziewczyna w skowronkach cała
wiersz nowy napiszę!

Grodków, luty 2002
Czesława Łachut

Do Boga

Najlepszy Boże, co mieszkasz w Niebie,
w każdy dzień prośby ślemy do Ciebie
o zdrowie, siłę i inne sprawy,
żebyś był dla nas zawsze łaskawy.

A kiedy prośba zbyt długo głucha,
wówczas myślimy: Bóg nas nie słucha.
Lecz Ty, o Panie, wciąż jesteś z nami,
ale przychodzisz swymi drogami.

Dajesz, zabierasz, według swej woli.
Serce weselisz, choć czasem boli.
Ty przecież lepiej wiesz od człowieka,
co już mu trzeba, na co niech czeka!

Grodków, luty 2003
Czesława Łachut

Pomniki

Człowiek się rodzi i umiera.
Nieważne czy Wielki czy mały.
Na drugi świat nic nie zabiera,
zostawia złoto, ideały.

Wielkim zbrodniarzom – partii wodzom –
majstrom od krwawej polityki,
by zadość uczynić ich żądzom
za życia się stawia pomniki.

Zimnymi, ślepymi oczami
patrzą przez dwa, trzy pokolenia.
W końcu obrzucą ich jajami,
wypełniając wolę zburzenia.

Pisarz, poeta niemal żebrze,
chociaż tworzy dzieła kultury.
Uznaniem obdarzą, gdy zemrze.
Za życia ma go rzadko który.

Po śmierci błędy się naprawia,
zbyteczne dając odznaczenia.
Poeta pomniki zostawia
trwalsze od spiżu i kamienia.

Innych nie trzeba. Te wystarczą.
Sławy nie kuje się dłutami.
I choć zakryty Bożą tarczą,
żyje w swych dziełach, zawsze z nami.

Grodków, luty 2003
Czesława Łachut



O moich wierszach

Moje wiersze proste jak dzień
taki zwyczajny, normalny.
Obok siebie i blask, i cień,
dobry fart i zbieg fatalny.

Odnajdziesz w nich siebie i mnie,
radość, nadzieję, zwątpienia.
Jedność myśli zadziwi cię,
rozbudzi twe skojarzenia.

Może i ty napiszesz wiersz,
powieść lub opowiadanie.
Człowiek przeminie – jak sam wiesz –
„pisanie” po nim zostanie.

Grodków, luty 2003
Czesława Łachut



Casting seniorów

W starszym nieco wieku
często się przydarza,
że któreś z małżonków
z zaprzęgu wypada.

Czas żałobę bieli,
samotność niezdrowa,
do życia niezbędna
ta druga połowa.

I choć o tym nie wiesz,
jesteś na castingu.
Wiek, zdrowie i kieszeń
liczą się w rankingu.

Zaloty dziwaczne!
Nie wprost ani nie wspak!
Herbatka, ciasteczko...
a feromonów brak!

Bo młodość wybiera
sercem, nie rozsądkiem,
a starość rozumem,
spiskując z żołądkiem.

Konkluzja smutnawa,
lecz takie jest życie.
Gdy się wam przydarzy,
trafność docenicie.

Grodków, luty 2005
Czesława Łachut



Wyznanie

Nie jestem kryształowa,
bo swoje wady mam;
po winie boli głowa,
w kanastę z pasją gram.

To jeszcze nie nałogi,
lecz dobrze o tym wiem,
że to są do nich drogi.
Więc STOP! Lepiej coś zjem.

Grodków, luty 2005
Czesława Łachut



A może nie było...

Wszystko już było, co miało być,
nic nie zadziwi, nie zaskoczy.
Czy jeszcze warto pięściami bić,
czy raczej przymknąć gniewne oczy.

Wszystko już było, co miało być.
Czas dał się zamknąć w warowni słów.
Czy trzeba ciągle w przeszłości tkwić
i nadal czekać spełnienia snów.

Wszystko już było? A może nie?
Zawsze się jakąś nadzieję ma.
Co jutro będzie, tylko Bóg wie!
Zatem się cieszmy z każdego dnia.

Grodków, luty 2006
Czesława Łachut



Marzyć trzeba

Życie człowieka
to splot różnych konfiguracji
zależnych od czasu, miejsca
i sytuacji.

Sporo już o nim powiedziano
i sporo porównań zapisano.

Ja do tematu dorzucę swe zadanie:
życie to także przewlekłe czekanie
na coś,
czego tak naprawdę pragniemy,
co nas spotkać może,
co osiągnąć chcemy.

Marzeniami zwykle to nazywamy.
Niech szczerze nas cieszą,
dopóki je mamy.
Kiedy ich brakuje,
niedobrze się dzieje,
człowiek nie droczy się z losem;
tępieje,
usycha
i pustym staje się kłosem.

Grodków, luty 2007
Czesława Łachut



Po prostu - Miłość

Człowiek potrzebuje Miłości
od urodzenia
do późnej starości.
Ona nadaje życiu sens istnienia,
rodzi poczucie szczęścia,
brzydotę w piękno przemienia.

Więc kochaj
i pozwól, by ciebie kochano
(ten dar w naturę człowieka wpisano).
Każda Miłość ukryte piękno wydobywa.
Nie zaniedbuj jej,
chociaż ci stale lat przybywa!

Grodków, luty 2007
Czesława Łachut



Nie z butami...

Każdy z nas tworzy sobie
świat własny:
wielki – otwarty
lub mały – ciasny.

Jeden w swym świecie
wciąż jest na fali;
szczęście mu sprzyja,
więc się nie żali.

Drugi,
niestety,
ledwie dryfuje.
Ma żal do losu,
fartu brakuje.

Te różne światy się przenikają.
Rodzą się więzi,
z czasem znikają.
Choć przyjaźń może trwać i latami,
to w cudze życie
nie właź z butami.

Grodków, luty 2007
Czesława Łachut



Przeciw "muszę"

Przejść przez życie bez "muszę" -
marzeniem, miarą szczęścia.
To codzienność bez stresu,
bez pośpiechu, napięcia.

Lecz mnie się tak układa,
że "muszę" często pada.
Boli mnie wtedy głowa.
Nie lubię tego słowa!

Jednak ze słowem "muszę"
buntem duszy nie zduszę
(przecież kopii nie skruszę),
tak, kiedyś umrzeć muszę.

Grodków, luty 2008
Czesława Łachut



Pieśń modlitewna

Człowiek ranił Cię i lżył,
Na ramiona krzyż też dał.
Niosłeś go nie mając sił,
Aby on zbawienie miał.

O, Panie, Ty cierpienie znasz,
daj wsparcie, gdy przyjdzie czas.

Wszak Ty, Boże, dobrze wiesz,
jak nam ciężko czasem żyć,
pod opiekę swoją weź,
chcemy wciąż przy Tobie być.

Grodków, luty 2008
Czesława Łachut



Samotność

Samotność to cichy i podstępny wróg.
Czai się wszędzie: w tłumie, w załomach bram.
A kiedy przekroczy twego domu próg,
nie uwolnisz się z jej niewidzialnych ram.

Samotność sprzyja depresji, myślom złym,
stroni od ludzi, a w sercu rodzi lęk
przed życia prozą, światem i wszystkim tym,
co grozę budzi już samej nazwy dźwięk.

Człowiek nie może, nie powinien żyć sam
niczym na dnie morza porzucony wrak,
gdyż wbrew swej woli może znaleźć się tam,
gdzie ściany gąbczaste, a w drzwiach klamki brak!

Dlatego wybierz taką z życiowych dróg,
na krańcu której, także samotny ktoś,
czeka na ciebie, byś ty uwierzyć mógł,
że zawsze innym możesz dać z siebie coś.

Grodków, luty 2009
Czesława Łachut



Moje marzenia

Gdybym była wróżką i taką moc miała,
na dzień dobry ludziom słoneczko bym dała,
żeby rozpraszało resztki ciemnej nocy,
serca pokrzepiało potęgą swej mocy.

Dałabym je dzieciom, co same zostały,
by żyć pośród obcych nigdy się nie bały.
Pod czułą opieką darzone miłością
dzień każdy witały z wiarą i ufnością.

Wszystkim opuszczonym, choćby dawka mała,
jasnego słoneczka też by się przydała,
by znowu nabrali do życia ochoty,
łatwo zwyciężali codzienne kłopoty.

Dużo słońca trzeba tym, co nami rządzą,
bo choć oświeceni, wciąż w ciemnościach błądzą!
Wzgląd na własną kieszeń przede wszystkim mają,
że się o nas troszczą, tak tylko bajają!

Gdybym była wróżką…, ale nią nie jestem,
a pomysł ze słońcem jest tylko pretekstem.
Bajki pisać można wieczorem i rano,
gdyż jeszcze marzeń nie opodatkowano!

Grodków, luty 2009
Czesława Łachut



Trudna pora

Na bezlistnej brzozie ptaków dziesiątki
niczym na świątecznej choince bombki.
Są tam wróble, sikory, kosy,dzwońce.
Wpatrują się w okno jak kwiaty w słońce,
bo kiedy dobra ręka je otworzy,
różny pokarm na parapet położy.

A potem nalot, zgiełk, walka o życie;
o każde ziarenko, okruch, o "bycie"!

Dla ptaszków okres trudny, gdy trwa zima.
Jeśli nie wesprzesz, wiele nie przetrzyma!

Grodków, luty 2009
Czesława Łachut



Zabawa w "myślenie"

Co w mojej głowie się rodzi, co siedzi,
pytają znajomi, dziwią sąsiedzi.

Nie tylko od parady moja głowa
i nie wszystkie myśli ubieram w słowa.
Tylko część niewielką zamykam w wiersze,
wyznaczam dalsze albo miejsce pierwsze.
Zwalniam z uwięzi małymi partiami,
gdyż nie chcę zanudzać wynurzeniami.

Często myślę o świata urządzeniu,
o tych, co żyć muszą w osamotnieniu,
o radościach, troskach w życiu człowieka,
o czasie, który z ucieczką nie zwleka,
o każde jutro też moja obawa –
ot , taka moja w „myślenie” zabawa.

Wszystkich myśli nie podam, nie wyliczę,
moja głowa też ma swe tajemnice.

Grodków, luty 2010
Czesława Łachut


» Wizytówka nowobogackiego



MARZEC


List

Życie nie teatr,
a jednak przebiega według scenariusza
ułożonego gdzieś tam,
w Górze -
wierzę w to mocno
Staszku!

Przez 45 lat byliśmy aktorami wyznaczonych nam spektakli,
nic nie wiedząc o sobie.

A potem
pierwszy list,
pierwszy telefon,
i coraz częstsza wymiana
myśli,
odczuć,
wrażeń.

To wspaniałe!
Niech zostanie i trwa!

Odległość nie jest przeszkodą.
Ważne, że jesteś szczęśliwy
i masz dla mnie czas,
zawsze dobre, ciepłe słowo.

Dziękuję.

A jednak przyjaźń między kobietą i mężczyzną
jest możliwa!

Grodków, marzec 2004
Czesława Łachut



Dlaczego?

Nie rozumiem tego świata;
jego techniki, polityki, ludzi.
Nie rozumiem języka informatyki,
decyzji kolejnych naszych rządów,
które wiodą kraj i naród w mroczną przyszłość.
Nie rozumiem ludzi skrytych pod zaimkami "ja", "my",
wśród których brak miejsca dla drugiego człowieka.
Skąd w nich tyle zawiści, agresji , pazerności?
Nie rozumiem.
Dlaczego?!

Może dlatego unikam ludzi
i bliższy jest mi świat zwierząt,
w którym drapieżnik pozostaje drapieżnikiem,
a mysz nie zmienia się w tygrysa.

Może dlatego
wolę towarzystwo podrzuconego kotka, przygarniętego psa
i lubię patrzeć w jego pełne miłości i oddania
wierne oczy?

A może dlatego,
że schodzę już w dół po pochyłym ramieniu równoważni
do innego świata?

Może właśnie dlatego
nie pasuję do współczesności
i nie potrafię się w niej odnaleźć?

Dlatego
odejdę bez żalu.

Grodków, marzec 2004
Czesława Łachut



Rymowankowa zabawa

Staszek:

Czesi Łachut ku pamięci
niech się Święto Kobiet święci
niech nie braknie dobrych chęci
niech się wszystko dobrze kręci

Czesia:

Nie pomogą nawet święci
co do nieba już są wzięci
i co z piedestałów zdjęci
gdyż ich życie już nie nęci

Święto Kobiet (bez pieczęci)

Zurych & Grodków, marzec 2005
Staszek & Czesia



Sonet o sobie

Zewnętrznie tworzę całość zwartą.
Jak każdy człowiek, mam swe ciało
(mnie właśnie żeńskie się dostało),
ale o nim mówić nie warto.

Znacznie ciekawsza inna sprawa;
bowiem w tym jednym słabym ciele
przeróżnych kobiet mieszka wiele:
czuła, zimna, radosna, łzawa,

i ta pogodna, i ta wściekła,
także stateczna starsza dama,
anioł z nieba i diabeł z piekła.

Wszystkie zależne od nastroju.
Która z nich górą? Nie wiem sama.
Łączy je jedno: miłość znoju.

Grodków, marzec 2005
Czesława Łachut



Wspomnienia

Młodość,
wiek średni
w odległej przeszłości.
Psoty i grzechy też.
Już się z nich nie spowiadam.

Nie ma tamtego świata.
Odszedł bezpowrotnie,
lecz zostawił wspomnienia.

Dobrze, że są.
Dobrze, że je mam.
Wspierają, gdy ciężko.
Pomagają
dalej
żyć.

Grodków, marzec 2005
Czesława Łachut



Na 8 marca

Święto Kobiet dziś nie wzrusza.
Dziura w kabzie, w barku susza.
W biurze również nie ma czasu
robić w ten dzień ambarasu.

Dawniej były huczne bale,
szampan, wino, pełne sale!
Pan się bawił, ona w miarę.
Dzień następny był za karę!

„Coś za długo z nim tańczyłaś!
Wciąż do niego się tuliłaś
i szeptałaś mu do ucha!”
Istna burza, zawierucha!

Chociaż winy nie widziała,
stu wymówek wysłuchała.
Wykończona, jak nie wrzaśnie:
„Niech w to święto piorun trzaśnie!”

I spełniło się życzenie.
Dzisiaj skromnie, potajemnie,
mały kwiatek, czcze życzenia,
tak dla oka, od niechcenia.

Ale spokój jest w rodzinie.
Nikt nie szuka winy w winie.
On i ona są w porządku.
Może wrócić do początku?

Grodków, marzec 2006
Czesława Łachut



Przywilej starości

„Wszystko na sprzedaż,
wszystko kupić można” –
wielu tak twierdzi,
opinia ostrożna.

W grę może wchodzić
różnorakie mienie,
niejeden człowiek,
niejedno sumienie.

Lecz się nie kupi
życiowej mądrości.
Ona domeną
wieku dojrzałości.

Rodzi ją życie.
Nie jest obiektywna,
wielka lub mała,
u każdego inna.

Że jej nie kupi,
młodzieniec się złości.
Musi poczekać
na ten dar starości.

Grodków, marzec 2007
Czesława Łachut



Wiosenne przemiany

Brak ochoty do ruchu,
ociężałość,
ku ziemi ciąży ciało.
Zwyczajnie.
Starość.

Lecz z duchem coś się dzieje!
Z wiosną się odradza,
zielenieje!
Szarości dnia nie akceptuje,
w obłoki,
do słońca wzlatuje,
miłości oczekuje!

Oby tylko ciało
sprostało tej odnowie.
Ale jak mówi przysłowie:
„Co nie szkodzi,
nie zabije”.

Pocieszenie!
Niech chociaż wiosną
poczuje,
że żyje.

Grodków, marzec 2007
Czesława Łachut



Życiowe dewizy

„Oko za oko”,
„Ząb za ząb”!
On cię siekierą,
i ty go rąb!

Maksyma działa na obie strony,
nią się kieruje człowiek szalony.
Wskazuje drogę upustu złości,
choć może wspierać inne wartości:

dobro za dobro,
serce za serce,
daj temu rękę,
kto w poniewierce.

I nie oczekuj zaraz nagrody.
Może się spóźnić, Bóg zna powody.
Człowiek wciąż liczy, a Pan Bóg mierzy.
Wybór dewizy w twej gestii leży.

Grodków, marzec 2007
Czesława Łachut



Do ciekawskiego

Człowiek z natury jest ciekawy,
więc wtyka nos w przeróżne sprawy.

Chce wiedzieć,
co w świecie, w polityce się dzieje,
lecz przede wszystkim
dlaczego sąsiad kuleje,
a jego żona jakaś dzisiaj blada,
co się u nich na obiad jada…

Podgląda,
podsłuchuje,
szklankę do ściany przykłada…
Nie przyznaje się do tego,
nie wypada!
Ale co usłyszał,
niedosłyszał,
wokół rozpowiada.

Szkoda,
że swej ciekawości
nie kieruje w stronę poprawy jakości
trudnego życia.
Może dokonałby
„wiekopomnego” odkrycia?

Grodków, marzec 2007
Czesława Łachut



O wolności myśli

Wiem, że wszystko mi zabrać można:
dobre imię, spokój, psa, kota.
Choćbym była bardzo ostrożna,
sposób znajdzie człowiek-niecnota.

Ale nikt mi ukraść nie może,
moich marzeń, doświadczeń myśli.
Dzięki Ci za to, dobry Boże!
W tej sprawie nikt nic nie wymyśli.

Są moją wyłączną własnością,
światłem w życiu, znakiem istnienia,
bezwzględnie prawdziwą wolnością,
źródłem nadziei i zwątpienia.

Jeśli chcę, ubieram je w słowa,
uwalniam ze smyczy jak pieska.
To moja ze światem rozmowa,
w niej złość, radość, czasem i łezka.

Każdy jest panem swoich myśli.
Wypuszczać je trzeba z umiarem,
gdy się mądrze słów nie przemyśli,
to życie się staje koszmarem.

Grodków, marzec 2008
Czesława Łachut



Oblicza kobiety

Kobieta słaba: marniutki puch!
Kobieta-demon: diabelski duch!
Kobieta-anioł; dobroci wzór,
cicha , łagodna, kojący bór.

Kobieta zimna: nieczuły głaz,
odtrąca, rani, rozlewa kwas.
A gdy na męża wściekła i zła,
mały pantofel pod ręką ma!

Kobieta-wulkan: dymi i wrze,
wybucha nagle, a cichą łzę
w lawinę zmienia. Erupcją słów
zabija. Cisza. Jest sobą znów.

Zmienność nastrojów – normalna rzecz –
znawcy tak twierdzą. Więc zgoda, lecz
ma tysiąc zalet i tyleż wad,
to tak naprawdę, nie zna jej świat!

Grodków, marzec 2008
Czesława Łachut



Kobieto, kobieto

Gdy nawet kobieta sześćdziesiąt ma lat,
potrafi z uśmiechem popatrzeć na świat.
Pogodna, dojrzała, na życiu się zna,
i nawet do grzechu namówić się da!

Choć często mężczyzna odmawia jej praw,
załatwi za niego i sto trudnych spraw:
w urzędzie, na poczcie i gdzie tylko chcesz,
gdzie diabeł nie może, to ona tam jest!

Jest matką i babcią, i żoną bez skaz,
najlepszą sąsiadkę też zawsze w niej masz;
pocieszy, przytuli, rozbawi do łez,
choć czasem zły humor dopada ją też!

Gdy zechce, skutecznie zatruje ci dzień,
najlepiej zejdź z oczu i usuń się w cień,
bo sama wnet uzna, że dąsów ma dość,
powróci sielanka i znów jesteś gość!

Grodków, marzec 2008
Czesława Łachut



Życzenia dla Ewy

Wśród życzeń zdrowia, szczęścia i wesela
może znajdziesz i tego przyjaciela –
dobry na słońce, deszcz i niepogodę,
na lata stare, na lata młode –
poemat – który bawi, uczy, wzrusza –
Adamowego „Pana Tadeusza”.
On z Tobą na całe życie zostanie,
ukoi smutek, złagodzi rozstanie…
Po latach serce w skrytości Ci wyzna;
to najwierniejszy w Twym życiu mężczyzna!

Grodków, marzec 2008
Czesława Łachut



Własne niebo

Współczesny człowiek przebiega przez życie;
i ten, co w dole, i ten, co na szczycie.
W biegu załatwia różnorakie sprawy,
w biegu pochłania niezdrowe potrawy.

Zawsze za mało, wszystkiego mu trzeba
i nawet nie wie, że ma kawał nieba,
widoczny za oknem jego mieszkania,
na którym błękit lub wiatr chmurki gania,
tworzy figury, ulotne pejzaże,
a słońcu barw różnych przydać im każe.
Nierzadko ptaki się z wiatrem ścigają,
trzepotem skrzydeł niebo ożywiają.

Lecz człowiek w biegu za życia sprawami
nie widzi piękna za swymi oknami.
Pracować trzeba, by nie brakło chleba,
ale i czas mieć dla własnego nieba.

Grodków, marzec 2009
Czesława Łachut



Moja twarz

Ogólnie biorąc, nie mam nic do ukrycia,
jednak twarz nie jest zwierciadłem mego życia.
Nie wszystko dla cudzych oczu przeznaczone,
są sprawy na samo dno serca włożone.
Wyraz twarzy nic o nich mówić nie może;
nie każdy zrozumie, nie każdy pomoże.

Na przykład mówią, że jestem „nie do zdarcia”,
a prawda jest taka: potrzebuję wsparcia
w postaci rady lub życzliwego słowa,
ale prosić o nie, nie jestem gotowa.
Stąd inna twarz na ulicę czy wycieczkę.
Przepraszam, że oszukuję was – troszeczkę!

Grodków, marzec 2009
Czesława Łachut



Brzoza

Wielka brzoza rośnie obok sosny,
piękna jak na wybiegu modelka,
jej strój listkowy to dzieło wiosny.

Przyjazna każdemu człowiekowi.
Na niej zawisła szczęścia kropelka.
Kto ją osiągnie, ten się odnowi.

Lubię na nią patrzeć, chronić się w jej cieniu.
Myślę, że mi sprzyja... Memu przeznaczeniu.

Grodków, marzec 2009
Czesława Łachut



Świerk

Między sosną a brzozą
skromny świerk pnie się do nieba.
Jak każdemu do życia
jemu też światła potrzeba.

Co roku wyżej, w górę!
Twardziel! Ma świetną figurę:
dół gęsty, rozłożysty,
górą smukły i przejrzysty.

Nie chce tkwić w drzew ukryciu,
walczy o swe miejsce w życiu.
Zadziwia wytrwałością.
Patrzę na niego z miłością!

Grodków, marzec 2009
Czesława Łachut

KWIECIEŃ


Wszystko dzieje się "po coś"

Każdego dnia po coś się trudzisz,
radujesz,
cierpisz.

Po coś ci dano życie,
ręce,
głowę,
serce.

Po coś odnosisz sukcesy,
przeżywasz porażki,
błądzisz i wracasz na szlak.

Niczego nie dostaje się w prezencie,
zawsze jest "coś za coś".

Więc po co to wszystko się dzieje?

Spójrz wokół.
Tu i tam, i jeszcze dalej
stoi człowiek.
On, jak ty, czeka na
miłość,
zrozumienie,
wsparcie,
a może jedynie na dobre słowo.

Wszystko dzieje się właśnie po to,
gdyż świat w całości nie należy do ciebie.

Grodków, kwiecień 2004
Czesława Łachut



Palma

Żyję w świecie własnym,
ale otwartym, nie ciasnym.
Jest w nim miejsce dla Boga,
przyjaciół, nawet i wroga,
szczęściarzy i tych, co powinęła się noga.
Dla ptaszka, kotka i pieska,
który nie rozumie,
dlaczego teraz na ulicy mieszka!

Dla wszystkich jest miejsce,
lecz nie dla kalendarza!
Dlatego sporo gaf mi się przydarza.
Nie pamiętam o imieninach, urodzinach, spotkaniach.
Przepraszam.
Wybaczają. Nie wiem jednak,
czy ujdzie mi na sucho
i Bóg nadstawi łaskawie ucho,
gdyż na Mszę Świętą się spóźniłam
i z palmą w ręku
o tydzień za wcześnie
do kościoła wkroczyłam!

Totalna konsternacja, zawstydzenie!
U pogrążonych w modlitwie
wyraźne rozbawienie.

Potem dyskretnie palmę na kropielnicę odłożyłam,
odsunęłam się od niej
i tam już ją zostawiłam.

Nigdy dotychczas tak Mszy Świętej nie przeżyłam!

Uważaj!
Nim się wybierzesz do jakiegokolwiek ołtarza,
radzę,
zajrzyj do kalendarza!

Grodków, kwiecień 2004
Czesława Łachut



O poezji

Ze zgiełkiem poranka
zmaga się pieśń słowika:
przebija hałas,
momentami zanika.

Wielu nie słyszy pieśni!

Poeta napisał wiersz
i na jawie śni:
wzruszył niejednego czytelnika!

Wielu stroni od wierszy!

Wielu nie lubi poezji,
nie słyszy śpiewu słowika,
nie rozumie wiersza poety.
Niestety!
Ich pieśni nie dla każdego,
lecz warto je tworzyć
choćby dla serca jednego!

Grodków, kwiecień 2005
Czesława Łachut



Poezja

Poezja jak Natura
ma swoje tajemnice.
Nie wszystkie
i nie przed każdym je odkrywa.
Stąd dla jednych martwa,
dla innych żywa.
W tym tkwi jej magia,
jej siła.

Grodków, kwiecień 2005
Czesława Łachut



Progi samotności

Lękasz się samotności.
ciągle przed nią uciekasz,
gdyż brak ci świadomości,
że samotność, jak cierpienie,
wpisana jest w życie człowieka.

Przecież samotny jesteś wśród tłumu,
w rodzinie, na plaży, w kościele,
bo sam myślisz, czujesz, modlisz się,
płaczesz i się śmiejesz.
Sam dobro i zło kusisz,
sam się rodzisz
i sam umrzeć musisz.

Szczęśliwyś, gdy masz kogoś u boku,
widzisz jego łzę i uśmiech,
czujesz oddech i dotyk.

Łatwiej przekraczasz progi samotności.

Grodków, kwiecień 2006
Czesława Łachut



Zrozumieć siebie?

To chyba jakaś choroba!
Wiek poważny,
a ja nadal chcę się podobać
mężczyznom,
w kobietach zazdrość wzbudzać.

Lubię się ładnie ubrać,
komplementy dobrze znoszę,
choć o nie nie proszę
nikogo.

Więc się stroję,
„makijażuję” –
naturę oszukuję
troszeczkę.

Snu nie zakłóca nowa zmarszczka
i to, że z dniem każdym jestem starsza.
Nieważne!

Ciekawe,
czy stan ten trwać będzie,
gdy jeszcze więcej mi lat przybędzie?
Zobaczymy.

Bo tego ani ja,
ani nikt inny nie wie.
Najgorsze, że chcę zrozumieć sama siebie!
Niepotrzebnie.

Grodków, kwiecień 2007
Czesława Łachut



Nieprzemakalni

Tymi samymi chodzą drogami,
tylko z własnymi przemyśleniami,
i z wkładanymi na twarz maskami.
Nieprzemakalni!

Oni poglądów swych nie zmieniają,
grona przyjaciół nie poszerzają,
cudzych przekonań nie pochwalają.
Nieprzemakalni!

Najchętniej w domach się zamykają,
nawet sąsiadów dobrze nie znają.
W swoich skorupkach życie spędzają.
Nieprzemakalni!

O wiele piękniej by przecież było
i znacznie łatwiej wszystkim się żyło,
gdyby skorupy im coś rozmyło,
a nieprzenikalność pewnych tkanin
Nie była cechą pana ni pani.

Grodków, kwiecień 2007
Czesława Łachut



Do Losu

Nie kuszę Losu, lecz przedstawiam go w złym świetle.
Wiem, że się będzie smażył na samym dnie w piekle!
Nieraz mi sprzyjał, coś dostawałam w prezencie,
potem odbierał w nieodpowiednim momencie.

Kiedy byłam młoda, dał męża przystojnego.
Wnet go oszpecił, w końcu zabrał z życia mego.
Dał mi dość dobre zdrowie, może i urodę,
z czasem wszystko zabrał, nawet ducha pogodę.

Za takie ze mną zabawy, kapryśny Losie,
będziesz się wiecznie smażył na piekielnym stosie,
gdyż:
„Kto daje i odbiera,
ten się w piekle poniewiera”!

Grodków, kwiecień 2009
Czesława Łachut




MAJ


Poranek w maju

Poranek oczekuje słońca,
które go rozjaśni, ogrzeje,
rozproszy ciemność.
Świta.
Dnieje.
Siostra mroku dobiegła końca.

Ptak pierwszy zburzył ciszę brzasku.
Ćwierknął raz, potem drugi, trzeci.
Rozbudził brać starszą i dzieci.
Pełno wokół miłego wrzasku.

Tu solo,
tam chóry, duety,
świergotu koncert.
Lecz, niestety, skrzydlatych artystów zagłuszy
człowiek,
gdy na swojej maszynie
do zajęć codziennych wyruszy.
Z cudem poranka się rozminie.

Grodków, maj 2003
Czesława Łachut



Obrazy dnia

Dzień zrodzony z nocy
jest kanwą,
która oczekuje wypełnienia.

Bierzesz do ręki nić -
jasną, szarą, czarną
lub złotą,
łączysz ją i splatasz w wątki, motywy, desenie.
Tworzysz obraz swego dnia -
czasem jasny i barwny,
a czasem po prostu szary.

Wieczorem przyglądasz się mu
i oceniasz.

Szczęśliwy, kto nie kicz,
lecz arcydzieło stworzył.
Zasypia spokojnie.
Jutro będzie gotów do tworzenia kolejnego obrazu.

Grodków, maj 2004
Czesława Łachut



A jednak rdzewieje...

Po świecie się Miłość błąkała
z plecakiem poświęceń, ufności.
Pozbywszy się błędów młodości
na starość schronienia szukała.

Zajrzała cichutko, nieśmiało
do serca w przeszłości miłego
(w rewanżu nie chciała niczego),
lecz wszystko to na nic się zdało.

Z młodzieńczych uroków, niestety,
prócz wspomnień miłosnych pacierzy
po latach zabrakło podniety,

by wskrzesić zniszczone nadzieje.
Niech młody w tę prawdę uwierzy,
że miłość na starość rdzewieje!

Grodków, maj 2005
Czesława Łachut



Dzieciom na Dzień Matki

Matka!
Najbogatsze słowo Świata!
Kopalnia treści:
nieustanna miłość,
bezgraniczne poświęcenie,
wsparcie, bezpieczeństwo,
nawet zbrodni wybaczenie.
Współudział w trosce i radości,
ukojenie w bólu.
Żywy pamiętnik twoich zadrapań, skaz, blizn
na ciele i duszy.
Wie o tobie więcej niż sądzisz,
da więcej niż myślisz.
Zawsze z tobą,
„na dobre i na złe”.
A ty, jej dziecko,
co Jej dajesz?
Jaką starość Jej gotujesz?

Grodków, maj 2006
Czesława Łachut



Wiosna 2006

Przyszła spóźniona,
zziębnięta i mokra,
niemal żałosna
tegoroczna Wiosna.

Tulipany płatki stulały,
narcyzy patrzeć w siebie nie chciały,
kaczeńce żółć zalewała,
bo stokrotka,
choć drobna i mała,
najdzielniej się trzymała.

Jedynie chwasty i trawy
soczystą zielenią wszystko przykrywały.

Na dąse kwiatów burzyło się Słońce,
wysłało Wiośnie promienie gorące.

I pojaśniało na łące, w ogrodzie,
chwast obok róży – w harmonii i zgodzie.

Czerpmy naukę z żywej przyrody:
piękno wyrasta z ciepła
i zgody!

Grodków, maj 2006
Czesława Łachut



Mój maj

Och, życie, życie!
Jednych kokosem,
drugich tarniną
karmisz obficie.

Jest maj –
dla zakochanych ziemski raj!
Soczysta zieleń,
upojna cisza,
tylko śpiew ptaków błogostan narusza.
Sąsiedzi do grilowania w ogródkach śpieszą
(tanim kosztem przyjaciół ucieszą).

A mnie się w tym czasie trafiło pisanie –
boskie skaranie!
Głowa w książkach,
odciski od siedzenia.
Sytuacja nie do pozazdroszczenia!

Boże! Pozwól zakończyć to mózgu pranie,
Niech wróci do mnie zdrowe,
normalne,
miłe wiosny wykorzystanie.

Grodków, maj 2007
Czesława Łachut



Dla nieuważnych

Określone miejsce,
określony czas,
chwilka nieuwagi -
i trach!

Złamanie!
Ból!
Szok!
Operacja!

Potem szpitalne leżakowanie,
kilkumiesięcznej rehabilitacji
dobroczynne działanie.

Karambol w odczuciach!
W codzienności zawierucha!

Tak zdarza się temu,
kto rady nie słucha:
mądryś czy głupi,
krezus czy ubogi -
stąpasz po ziemi?
Patrz pod swoje nogi!

Grodków, maj 2008
Czesława Łachut



Prawa natury

Przyszła
kapryśna,
nieco wyniosła
oczekiwana Wiosna.

Przydzieliła zadania:
roślinność - nowe szaty,
ptaki - śpiew od zarania,
serca żywych - otworem do kochania!

Ukarała
opieszałych,
nieposłusznych:
zdolność miłowania odebrała!

Samotność żniwo zebrała
wśród tych,
co złamali Wiosny odwieczne prawa.

Im nie pomogą żadne mikstury,
ponieważ zburzyli porządek Natury.

Grodków, maj 2008
Czesława Łachut




CZERWIEC


Jak liść na wietrze...

Nie chciałam być silna -
musiałam.
Nie chciałam cię kochać -
kłamałam.
Uśmiechać się miałam -
płakałam
i wtedy cichutko śpiewałam, że:

człowiek jest liściem, wiatr go układa
według swej woli,
rzadko popieści, rani i targa,
a wtedy boli!

Nie chciałam cię ranić -
zraniłam.
Nie chciałam cię zdradzić -
zdradziłam.
Bez ciebie żyć jakoś -
musiałam.
Matury z życia nie zdałam, gdyż:

człowiek jest liściem...

Grodków, czerwiec 2005
Czesława Łachut



O poranku

Poranny spacer z psem
sprzyja kontemplacji,
zadumie nad życiem,
sensem istnienia.

Schyłek czerwca.
Soczysta zieleń traw i zbóż
magnetyczną siłą przyciąga wzrok,
koi.

Śpiewacze wprawki rozbudzonego ptactwa
natarczywie wdzierają się w uszy,
różnorodnością dźwięków,
rozpiętością gam i barw
porażają.

Młode słońce
łagodnym ciepłem otula,
przenika do najmroczniejszych zakamarków duszy,
rozświetla.

Jest pięknie i dobrze.

Boże! Dziękuję Ci za cud natury,
za moje w niej miejsce,
za dar postrzegania
i przeżywania.

Kocham świat -
przyrodę i ludzi.

Dla takiego poranka
warto żyć.

Grodków, czerwiec 2005
Czesława Łachut



Nauczycielom Ziem Zachodnich

Z różnych stron kraju przywiał nas wiatr
temu już przeszło sześćdziesiąt lat.
W tę nową ziemię wrósł każdy z nas,
stał się nam bliski człowiek i las.

Tu pierwsza praca, miłość i dom,
uśmiech sukcesu i upust łzom.
Nie było lekko, wielu to wie,
lecz nie wspomina się tego źle.

Zawsze był przy nas młodzieży kwiat,
co dzisiaj tworzy dorosłych świat.
Powód do dumy niejeden ma.
Przyjaźń złączyła. Niech nadal trwa!

Grodków, czerwiec 2006
Czesława Łachut



Nie niszczcie stokrotek!

Od wieków jest już tak na świecie,
silny słabszego, gdy może,
zgniecie.

Za przykład weźmy stokrotkę –
malutką, skromną,
roślinną istotkę.

Wczesną wiosną płatki swe rozchyla,
pokarmem dla pszczółki,
przystankiem dla motyla.

Ozdabia trawnik,
skrawek zieleni przy drodze,
lecz ginie pod kosiarką
lub butem na nodze.

Niekiedy broni jej życia
ogrodowy płotek.
Mam prośbę do „mocnych”:
nie niszczcie stokrotek!

Grodków, czerwiec 2007
Czesława Łachut



Demokracja po polsku...

A niech diabli porwą taką demokrację,
w której władza
tylko i zawsze ma rację!

Cóż nam po wolności słowa,
gdy niemal w nędzy żyje narodu połowa!

Służba zdrowia przewlekle chora,
brak specjalisty – doktora.
Pielęgniarki, pedagodzy, kolejarze
planują niebezpieczne wojaże.

Człowiek niezdrowy,
kiedy boli noga
i nie pomoże żadna odnowa,
żadne rozmowy,
gdy brakuje mądrej głowy.

Trudno akceptować taką demokrację.
Lepiej wybrać emigrację
(choć i tam grożą fale tsunami)
albo uczyć się żyć
z zamkniętymi oczami!


Grodków, czerwiec 2007
Czesława Łachut



Recepta na smutek

Chcesz mieć dzisiaj dobry dzień,
więc coś w swoim życiu zmień.
W miły uśmiech ubierz twarz,
smętnym myślom radę dasz!

Przestań się po domu snuć,
kapcie, szlafrok z siebie zrzuć!
Nową suknie na się włóż,
a policzkom dodaj róż!

To nie zbrodnia ani grzech,
że wciąż kogoś kochać chcesz
i kochaną też chcesz być,
lecz nie możesz się z tym kryć.

Wyjdź na spacer, zabierz psa.
zrób kilometr, nawet dwa.
Popatrz w niebo, spójrz na kwiat,
wokół ciebie piękny świat!

I pogadaj z kim się da,
bo to jest recepta ta;
żeby smutek odszedł w cień,
przeżyć pięknie nowy dzień!

Tylko proszę, nie mów mi,
że przed tobą puste dni.
Jeśli szansę sobie dasz,
cudne dni przed sobą masz!

Grodków, czerwiec 2008
Czesława Łachut




LIPIEC


Postscriptum do sonetu „Odmienna struktura kochania”
mego przyjaciela, poety Staszka Skorupskiego


Jak każda struktura jest zawsze złożona:
obrazki z młodości, poezja spóźniona
są nową wartością. Wskazujesz mnie światu,
jak kochać zwyczajność, żyć bez dylematu.

Poeto, mój miły! Stanisławie Janie,
to piękna struktura! Już taką zostanie!

Grodków, lipiec 2002
Czesława Łachut



Wiersz na lipiec

Lipiec!
Och, ten lipiec!
Potrafi czasem przypiec!
Lecz mnie już nie oparzy -
nie korzystam z plaży
ni jako placek ni foka -
bariera wieku zbyt wysoka.

Każdy się o tym przekona,
gdy lat dziesiątki pokona.

Z lipcem słoneczne gody
bezpieczniej odprawiać,
gdy jest się młodym.

Grodków, lipiec 2005
Czesława Łachut



Bajka o kocie

Wieczorową porą
aleją lipową
szedł
kot.
Na spacer,
nie na łowy.

Był to kot zwyczajny:
domowo-dachowy.
Nie, nie,
nie ten bajkowy.
Bez czerwonych butów,
bez kapelusza z piórkiem,
bez krawata.

Syty,
pogodny,
stąpał cichutko,
leniwie -
ot, szedł tak sobie
dla poznania nieco dalszego świata.

Nagle
myszka na alejkę wbiegła!
Kot ją łaps!
I tak,
nieszczęsna,
przypadkiem poległa.

Z tej smutnej historii morał wynika:
okazja
zawsze ujawnia
nawyki drapieżnika!

Grodków, lipiec 2005
Czesława Łachut



Wartość Głupoty

Każdy wygodne gniazdko swe mości
zgodnie z hierarchią własnych wartości.
Ten wyżej stawia zaszczyty i żądze,
szczęście rodzinne,
a ów pieniądze.
Gdy lat przybywa
i doświadczenia,
w szyku wartości układ się zmienia:
co niegdyś stało na samym szczycie,
spada ze szczebla!
Tak uczy życie.
Tylko Głupota zawsze bezpieczna,
jak twierdzą mędrcy,
Ona jest wieczna!

Grodków, lipiec 2006
Czesława Łachut



Krótka noc

Zbyt krótko trwała dzisiejsza noc.
Ponownie zasnąć nie pomógł koc.
Otwartym oknem uciekł mój sen,
pewnie gdzieś gości, łobuziak ten!
Jutro powróci, jak gdyby nic
i łzą nie skropi swych zdrowych lic.

Ćwiczę przewroty z boku na bok,
a w głowie ciasno, a w głowie tłok
od różnych myśli; dobrych i złych,
wersje rozwiązań problemów mych.

I naraz pięknie zaśpiewał kos,
niebiańskie dźwięki, cudowny głos!
A potem inne włączały się.
Czy ja to słyszę? Czy tylko śnię?
To najpiękniejszy na świecie chór!
Bez dyrygenta! Dla ludzi wzór!

Dzień rozpoczęła ptaszęca brać.
Choć jeszcze wcześnie, lecz warto wstać.

Więc i bezsenność potrzebna mi.
Niech ten żałuje, kto długo śpi!

Grodków, 13 lipca 2006
Czesława Łachut



Młodemu

Zanim pojmiesz sens swego życia,
z pewnością już będzie za późno.
Nie żałuj tego, co przeminęło,
bo wspomnienia zostają długo.

Nie marnuj czasu na troski,
korzystaj z darów młodości.
Czas uciech szybko przeminie.
Śmiech nie jest domeną starości.

Grodków, lipiec 2008
Czesława Łachut



Twój Czas

A to złodziej nad złodziejami!
Nieuchwytny, niezwykle skuteczny,
niewidoczny, a jednak wieczny!
Kradnie zdrowie, młodość, urodę,
zmienia przedmioty i przyrodę.
Choć zostawia wyraźne ślady,
człowiek nie może dać mu rady!

Kim jest ów złodziejaszek sprytny?
Czy ma coś z sroki, czy rybitwy?
Czy może jest to ktoś spośród nas?
Nie, moi drodzy, to jest twój Czas!

Grodków, lipiec 2009
Czesława Łachut




SIERPIEŃ

"Duszny" kłopot

Czasem złości, czasem wzrusza
Moja artystyczna dusza.
Gdy się zbudzi i się rusza,
Do wysiłku umysł zmusza.

Bardzo szczerze wyznam wam,
że z tą duszą kłopot mam!

Coś tam sobie ubzdurała,
żebym grała i śpiewała,
jakieś myśli przekazała,
nawet wiersze pisywała!

Ale z wierszem problem w tym,
żeby temat był i rym!

Sprawa niezbyt oczywista;
dusza nie jest taka czysta.
Niczym ogród nieplewiony –
są i chwasty, są i plony!

Więc co z niego wybrać mam,
by poezji sięgnąć bram?

Toć Parnasu nawet klamki
nie są godne rymowanki
moje, proste, niepieszczone,
przez mą duszę wymuszone.

To dlatego mówię wam,
z duszą swoją kłopot mam!

Grodków, sierpień 2001
Czesława Łachut



Wielki Finał

Me życie jest światem dojrzałej kobiety.
Na wzniosłe uczucia brak miejsca. Niestety.
A było ich wiele i tak bardzo różne!
Zdawało się, starczą aż na lata późne.
Lecz czas, piroman uczuć, wszystkie wypalił.
To, co ukochane, na zawsze oddalił.
Pozostawił zgliszcza – wyblakłe wspomnienia,
świadomość bezsensu ludzkiego istnienia.

I życie się toczy bez mego udziału,
a mnie coraz bliżej Wielkiego Finału!

Grodków, sierpień 2001
Czesława Łachut



Mój dom

Kocham swój dom -
maciupeńki punkcik na Ziemi.
Dziś nie mogłabym żyć w żadnym innym miejscu.

W tym małym pudełeczku
zamknęłam wieloletnie marzenia, rozczarowania, nadzieje,
porażki i sukcesy,
radości i łzy,
po prostu -
całe swoje dojrzałe życie.

Mój dom
zna wszystkie moje tajemnice;
prawdziwe zalety i wady,
moją autentyczną twarz,
bo tylko w nim
naprawdę jestem sobą.

Za progiem
bywam aktorką,
nawet dobrą.
Ale nie lubię wychodzić
z mojego domu!

Grodków, sierpień 2004
Czesława Łachut



Nie lubię depresji

Ostatni etap życiowej podróży pokonuję sama.
Nie narzekam.
Jestem sama, lecz nie samotna:
mam rodzinę,
znajomych,
sprawdzonych przyjaciół,
kota i psa.
Żyję dla nich,
daję im wszystko, na co mnie stać.
Dzięki temu mam poczucie szczęścia i spełnienia.
Ale –
oczekuję chociaż w części zwrotu.
Mam do tego prawo.
Gdy otrzymuję za mało,
popadam w depresję,
a ta zakłóca mój biologiczny zegar,
zniekształca postrzeganie ludzi i świata.
Dobrze, że nachodzi mnie rzadko!
Nie lubię jej!
Oby nieodwracalnie zgubiła do mnie drogę.

Grodków, sierpień 2006
Czesława Łachut



Zapomniał wół...

Gdy przestają buzować hormony
i mija wiek młody, tak zwany szalony,
człowiek życiowo mądrzeje,
nabiera doświadczenia –
czyli z wolna się starzeje.
Zmienia wartości,
dostrzega problemy,
na rady nie jest głuchy
ani też nie niemy.

Częściej rozmyśla, rozważa, analizuje,
zastanawia się nad życiem –
kontempluje.

O swoich wyskokach się nie wypowiada,
ba, nawet mu myśleć o nich nie wypada!
Ale młodych potępia, krytyce poddaje,
za brak rozsądku, lekkie obyczaje,
za skłonność do buntu,
za inne przegięcia.

Zapomniał, mądrala!
Przecież wół wyrósł z cielęcia!

Grodków, sierpień 2006
Czesława Łachut



Ala ma...

„Ala ma kota” –
zadanie z elementarza –
w życiu dorosłych często się przetwarza.
Mistrzu, Falski! To kot ma Alę!
Żywa prawda, nie kłamię wcale.

Z bliższego dopełnienia staje się podmiotem,
ważną częścią domu,
choć jest tylko kotem!

Przychodzi, gdy ma na to ochotę,
głaskanie przyjmuje za miłą pieszczotę.
Pazurki wysuwa, kiedy się złości,
nie akceptuje nachalnych gości.
Umie wyrazić swe zadowolenie;
nagrodą dla Ali – ciche mruczenie.

Wszędzie go pełno, jego i sierści,
lecz Ala kocha,
karmi i pieści,
gdyż on jest ciepłem całego domu.
Kot ma Alę!
Proszę,
nie mówcie nikomu!

Grodków, sierpień 2006
Czesława Łachut


O przemijaniu

Nic nie trwa wiecznie!
Sojusz z tą prawdą zawrzyj koniecznie.

Przemija młodość, miłość, uroda,
nim się obejrzysz, nie jesteś młoda!

Kiedy ci ciężko, los ci nie sprzyja,
pociesz się myślą – zło też przemija.

I dobra passa, fortuny szyja,
prędzej czy później będzie niczyja?

Wszak nic „na zawsze” nie jest ci dane –
a przemijanie w życie wpisane!

Grodków, sierpień 2009
Czesława Łachut


Małomiasteczkowe klimaty

Małe miasteczka mają swe mikroklimaty.
Tu wie się wszystko: kto biedny, a kto bogaty;
jaką ma żonę, męża, dziadka, ile dzieci;
jak żyje sąsiad, komu podrzuca śmieci,
kiedy na spacer, do kina czy do ogródka,
co je na obiad: kotlet, golonkę czy udka;
kto z kim się żeni, a kto się właśnie rozwodzi;
kto, kiedy, jaki, po co, do kogo, przychodzi…
i bardzo sprawnie poczta pantoflowa działa,
delikwent nie wie, ale wie społeczność cała.

Klimat typowy, może niezupełnie zdrowy,
za to mieszkaniec nie jest w nim anonimowy!

Grodków, sierpień 2009
Czesława Łachut


Martwy za życia

Pośpiech jest wrogiem każdego człowieka,
gdy ciągle goni lub przed czymś ucieka;
nie złowi ryby, nie pójdzie do lasu,
na odpoczynek brakuje mu czasu.

Czytać i pisać już prawie nie umie,
suto w kieszeni, lecz pusto w rozumie!
Brata, sąsiada nie wesprze w potrzebie,
to, co zgromadził, ma tylko dla siebie.

Zwolnij, człowieku! – nie słyszy wołania.
Biedak! Martwy bez aktu umierania.

Grodków, sierpień 2009
Czesława Łachut


Pożegnanie lata

Kapryśne Lato powoli odchodzi
z plecakiem skwarów, nawałnic, powodzi.
Moc zniszczeń niosły gwałtownych burz krocie;
pola zagrody pod wodą i w błocie.

Łowcy żywiołów zbrojni w aparaty
w rejestr wpisali burz piękno i straty.
Piękne są przecież błyskawic łamańce,
hordy chmur czarnych i wichrowe tańce.

Ale to piękno potrafi dać w skórę!
Dostanie Lato od Natury burę,
więc się poprawi w swym ostatnim kroku
i będzie łaskawsze dla nas w przyszłym roku!

Grodków, sierpień 2009
Czesława Łachut


Odloty

Już jest rodzina.
Z gniazda wyfruwa ptaszyna,
To czas odlotu –
do ciepłych krajów powrotu.

Boćki, jaskółki
wykonały swe zadanie.
Ich klekot, świergot
w naszej pamięci zostanie.

A wczesną wiosną,
jak zwykle, do nas powrócą,
stąd ich odloty
tylko troszeczkę nas smucą.

Jedynie człowiek,
gdy po swej misji „odleci”,
powrotu nie ma
ni do gniazda, ni do śmieci..

Grodków, sierpień 2009
Czesława Łachut


 

WRZESIEŃ

Za późno

Nasze życie jakoś dziwnie ułożone,
bo to, czego pragniesz, przychodzi spóźnione.
Miotasz się i łudzisz, lecz wszytko na próżno.
I choć coś osiągniesz, jest zwykle za późno!

Za późno dojrzewasz, by zrozumieć życie,
dlatego też cierpisz i jawnie, i skrycie.
Przyspieszyć bieg zdarzeń na próżno się starasz,
marzenia się spełnią, jak zwykle, nie zaraz!

Zbyt późno przychodzą awanse, sukcesy.
Gdy szczęścia nie dają, nie możesz się cieszyć!
Za późno na randki, za późno na wzloty,
na wielkie uczucia i miłosne sploty.

Za późno, by zerwać z niedobrą przeszłością,
od nowa żyć zacząć z wiarą i ufnością.
Gdy wszystko spóźnione, nie bawi, nie cieszy,
niech też Biała Pani również się nie spieszy!

Grodków, wrzesień 2001
Czesława Łachut



Ananasy z naszej klasy

Popatrz! Toż to z naszej klasy
już siwiutkie ananasy!
Niegdyś w szkole przez lat cztery
kształtowały charaktery.

Los ich rzucił w różne strony.
Dał im mężów, dał i żony,
dzieci. Wnuków też gromada
ananasów dziś obsiada.

I choć wyszły z jednej szkoły,
są i wróble, i sokoły.
Każdy chciał mieć życie godne;
w miarę sute i wygodne.

Nie zmarnował swego czasu
Staś, bo sięgnął aż Parnasu!
Pisze wiersze i muzykę,
no i gwiżdże na krytykę!

Jego wiersze są wspaniałe,
dla mnie piękne, doskonałe!
Nie dorówna Mu nikt w świecie!
Wierzcie! To jest MISTRZ w sonecie!

Grodków, wrzesień 2002
Czesława Łachut



Jesienna nostalgia

Lato, jak zwykle, kłusem przeleciało.
Skwar i burz grozę ze sobą zabrało.
Woń kwiatów, tęczy barw cudne odcienie
- wszystko odeszło - zostało wspomnienie.

I chociaż jesień też urocza bywa,
wszakże za latem tęsknotę ukrywa.
Lato to młodość, namiętności siła,
a po jesieni już tylko mogiła.

Całą przyrodę śnieżny puch ubierze
i z Białą Panią podpisze przymierze.
Człowiek nie czeka jesieni uroku,
bo jego życie to też pory roku.

Grodków, wrzesień 2002
Czesława Łachut



Trzecia pora

Nie każda jesień chmurna, deszczowa,
Bywa i złota, ciepła wesoła.
Żółci i brązu różne odcienie
śmiało wkraczają w liści zielenie.

Słońce łagodnie jeszcze przygrzewa,
w sadach, na polach owoc dojrzewa.
Ziemię przykryły barwne dywany,
wokół babiego lata rydwany.

Na świat spoglądasz w szczerym zachwycie,
powtarzasz w myślach: piękne jest życie
nawet w tej trzeciej, „jesiennej porze”!
Niech trwa najdłużej! Spraw, dobry Boże!

Grodków, wrzesień 2002
Czesława Łachut



Jesień
A ja lubię polską jesień,
którą rozpoczyna wrzesień,
bo w jesieni w lasach grzyby,
w pięknych rzekach różne ryby!

Chociaż chłodne już wieczory,
lecz wspaniałe są kolory
klonu, dębu, grabu liście,
wirujące złote kiście!

Często deszcz się w rynnach pluszcze,
płaczą kwiaty, płaczą bluszcze,
mgły się w mleko przemieniły
i krajobraz zasłoniły.

Lecz pogoda wnet się zmieni,
co normalne jest w jesieni.
Wszak kaprysy jej zaletą,
ona przecież jest kobietą!

Grodków, wrzesień 2002
Czesława Łachut



Grzybobranie

Barwna polska jesień..
Powietrze rześkie.
Wspaniały las!

Szukasz grzybów
szlachetnych, jadalnych.
Chore i trujące omijasz.

Huśtawka uczuć:
zachwyt i rozczarowanie.

W oazach aksamitnego mchu
stąpasz cicho i pewnie.
W innych miejscach
przedzierasz się przez splątane gałęzie,
potykasz o niewidoczne korzenie,
walczysz z kąśliwymi pędami jeżyn.
Czasem upadasz,
ale podnosisz się
i dalej szukasz swego grzybka,
przeznaczonego tylko dla twoich oczu
i tylko dla ciebie.

Czyż grzybobranie nie jest skrótem drogi życia?
A życie nie jest wydłużonym grzybobraniem?

Grodków, wrzesień 2005
Czesława Łachut



Spotkań Czas...

To już minęło pięćdziesiąt lat,
gdy po maturze poszliśmy w świat
poznawać życia prawdziwy smak;
kroczyć do przodu, a czasem wspak.

Szybko się z nami uporał Czas.
Znamię zostawił na każdym z nas.
Odebrał więcej niż mógłby dać,
że On jest panem, wciąż daje znać.

Wielu już przeniósł na tamten brzeg,
lecz pozostałym przypisał lek:
„Krzepić was będzie ta myśl i chęć,
by się znów spotkać za latek pięć”.

Więc się radujmy i liczmy dni.
Jawnie lub skrycie niech każdy śni,
że się spotkamy, jak dzisiaj, znów
i każdy będzie wesół i zdrów!

Brzeg, 14 września 2006
Czesława Łachut



Nie wierzę...

Nie wierzę i nie chcę wierzyć,
lecz to naprawdę się dzieje:
rzeczywiście, ja się starzeję!
I choć mi to nie w smak,
( mam przecież za sobą dziesiątki lat),
lecz ich brzemienia nie czuję.
Wszelkie zmiany akceptuję,
smutne myśli odsuwam w cień,
z radością witam każdy dzień.
I różnych planów mam mnóstwo,
ale niechętnie spoglądam w lustro,
bo gdzieś się podziała moja uroda,
choć w środku jestem ciągle młoda!
Nie chcę walczyć ze starością,
wolę starzeć się z godnością.

Grodków, wrzesień 2008
Czesława Łachut



Wina wina

To wcale nie twoja wina,
że chcesz poznać słodycz wina.
Dziś tak modnie i praktycznie
obciążać się genetycznie.

To przecież winien pradziadek,
który zostawił ci spadek
w postaci ciągu do wina.
I to twej winy przyczyna!

Ty winy wcale nie czujesz
i dnia każdego „drinkujesz”.
Wszystkiego skosztować trzeba,
żeby się dostać do Nieba.

A ty powiesz, abstynencie,
gdy w niebieskim firmamencie
staniesz przed Bramą Piotrową:
„Wino jest wodą sodową”?!

Wątpię, czy ten sługa Boży
bramę niebios ci otworzy.
Nic przed Bogiem nie ukryjesz.
Wrócisz. Winem się upijesz.

Według boskiego zwyczaju
i ten nie dosięgnie raju,
kto nie zaznał smaku wina.
„Taki skutek ma przyczyna”!

Grodków, wrzesień 2008
Czesława Łachut




PAŹDZIERNIK


Do J.

Pomyłką było po latach spotkanie,
naszej miłości smutne pożegnanie.

Przez lat czterdzieści bez przerwy myślałam,
że wciąż Cię kocham. Naprawdę kochałam
Twój głos w słuchawce, napisane słowa.
A kiedy od trosk zabolała głowa,
myślami byłam u Ciebie i z Tobą,
bo czas i przestrzeń nie były przeszkodą.

Lecz wnet w rozmowie zbyt jasnym się stało,
że z dawnych uczuć niewiele zostało.
Ty jesteś inny, ja też nie ta sama.
Umarły obrazy. Została rama!
I choć Ci nie brak dojrzałej urody,
już nie wejdziemy do tej samej wody.

Nie dzwoń i nie pisz! To moje życzenie.
Już pogrzebałam dziewczęce marzenie!

Grodków, październik 2002
Czesława Łachut



Licho

Mieszka we mnie jakieś licho,
które nie chce siedzieć cicho.
„Płataj figle” - podpowiada.
A to przecież nie wypada,
nie przystoi starszej pani
mieć podrygi młodej Ani!

Tu podskoczy, tam zagada
do sąsiadki czy sąsiada,
to zbyt głośno się zaśmieje!
Sama nie wie, co się dzieje!

Ot, na przykład wczoraj z rana
ponurego pana Jana
tak rozmową rozbawiła,
aż mu twarz się rozjaśniła!

I to już historia cała.
Ach, z tym lichem -
trudna sprawa!

Grodków, październik 2002
Czesława Łachut



Czyste szyby

Czysta szyba w oknie
to wyrazisty obraz skrawka świata.
Każda plama, smuga
rozmywa go,
zniekształca.

Czysta szyba w oknie
to wnętrze domu pełne światła i ciepła,
którego zawsze potrzebujesz.

Swoistą szybą
jest ludzka dusza.
Dobrze,
gdy czysta.
Jeśli ją zbrukasz,
obmyj.

Czyste szyby
to lepsze postrzeganie świata
i samego siebie.

Grodków, październik 2004
Czesława Łachut



Z dobrym słowem do żywych

Śpieszmy się kochać…”,
oni odchodzą,
czasem powoli,
często nagle,
zawsze za szybko!

Śpieszmy ze słowem:
cenię,
szanuję,
podziwiam,
kocham…
Niech je usłyszą za życia,
przed żałobnym dzwonem,
przed uderzeniem o wieko
pożegnalnej grudki ziemi.

Patetyczne pogrzebowe mowy,
upstrzone wyliczankami niezwykłych cnót,
to zbyteczny i mocno spóźniony trud!

Z dobrym słowem śpieszmy do żywych,
nieraz całe życie na nie czekają.

Śpieszmy, by zdążyć!
Jest przecież tyle okazji!

Grodków, październik 2004
Czesława Łachut



Zostawić ślad

Dziwne są czasem ludzkie marzenia,
zwłaszcza ze sfery „śladu” istnienia.

Tak księgowego wciągnęło pisanie,
że zdecydował: pisarzem zostanie!
Rozmyślał, pisał całymi latami.
I rzeczywiście , zadziwił wnioskami!

Na stron dziesiątki
wpełzły poplątane wątki,
rozliczne.
Światu przybyło dzieło filozoficzne!

Co tam Darwiny, czy jakieś Platony!
On jeden wie,
po co i jak człowiek, wszechświat
został stworzony.
Wie, co było przed jego narodzeniem,
co będzie wraz z życia skończeniem!

Stek bzdur,
bełkot językowy, niekompetencje,
mieszanie pojęć, niekonsekwencje!

Historia ta prawdy dowodzi:
każdy z jakimś marzeniem przez życie chodzi.
Dobrze, że marzy,
bo marzyć trzeba,
ale bezpieczniej trzymać się Ziemi,
nie ruszać zaświatów, Boga i Nieba.
Gdy myli pojęcia,
nie wie, jak budować zdanie,
„dzieło życia
źródłem żartów dla pokoleń się stanie.
Lepiej nie wywracać zdobyczy wiedzy na nice.

Marzenia, choćby najśmielsze,
też mają pewne granice.

Grodków, październik 2007
Czesława Łachut



"Grodcovia" na wycieczce

Wycieczka chóru,
w góry wycieczka,
od żon i mężów
miła ucieczka
w Niskie Beskidy,
Beskidy czeskie,
gdzie niebo „modre”,
czyli niebieskie!

Schronisko nowe, ”Bahińcem” zwane,
w górski krajobraz wkomponowane.

Widoki piękne,
strzeliste sosny,
a tuż pod nimi prawdziwki rosły!

Były spacery i grzybobranie,
wino i piwo,
wspólne śpiewanie.

Lecz w mej pamięci, wstyd mi, niestety,
na długo zostaną
schabowe kotlety!

Każdy spogląda, oczom nie wierzy,
kotlet dotyka obrzeży talerzy!
I się zaczęła walka z tym draniem.
Nikt nie pomyślał,
co będzie ze spaniem.

Nóż ząbkowany, bo to stołowy,
w nierównej walce
poległ schabowy!

A co się potem w żołądku działo –
lepiej nie mówić!
Spać się nie dało!
Myślę, że najmniej na te pół roku
wielu nie dojrzy w schabowym uroku.

Wyrażę większości przeświadczenie:
wycieczka wspaniała, cementująca,
lecz najobfitsze było
jedzenie!

Grodków, październik 2007
Czesława Łachut



Żal wielki...

To wszystko przez tę złamaną nogę!
Ani na spacer, ani do lasu
chodzić nie mogę!

A tam –
liściaste w barwach jesieni,
w świerkach podgrzybek w brązach odcieni,
borowik z dębem przeważnie w parze,
w brzózkach kozaków udają koźlarze,
a wokół pni miodowe opieńki!

Kochany Lesie! Za Twe piękno dzięki!
Żal wielki, ponieważ w tym roku,
nie zrobiłam zapasów
z Twego uroku!

Grodków, październik 2008
Czesława Łachut



Autoportret

Lipcowy skwar – nie ja,
lata czar – nie ja.
Gdzież radość, gdzie miłość ma?
Odeszła. Więc to nie ja!

Bez ziarna kłos – to ja.
Srebrzysty włos – to ja.
Gdzież młodość, uroda ma?
Minęły. To jednak ja.

Poranka cud – to ja.
Wieczoru chłód – to ja.
Zmienność nastroju co dnia?
Tak. To właśnie ja!

Grodków, październik 2008
Czesława Łachut



Ku chwale diety "cud"

Latek wciąż przybywa, kilogramów też,
tuszę strój ukrywa; rośniesz, siostro, wszerz!

Torturą zakupy, gdyż rozmiarów brak!
Od dziś – żadne zupy, tylko rybka, rak.

Pączek westchnął cicho - mej świetności kres.
Bigos z pełną michą - Kochasz? Więc mnie bierz!

Golonka z kotletem też wypadli z ról,
złączeni uściskiem, urodzili sól!

I gdy już w lodówce został tylko lód,
tuszę masz w rozsypce! Efekt diety „cud”!

Grodków, październik 2009
Czesława Łachut



Na okoliczność zazdrości

Zazdrość - niski pułap, defekt natury.
Gości ją tylko osobnik niektóry,
a że w płci żeńskiej przeważnie gustuje,
nie dziw, gdy sukces kobiety blokuje.

Wprawdzie już siedzi na niziutkiej grzędzie,
jednakże sądzi, że bezpieczniej będzie,
podciąć korzenie tej popularności:
odrzucić, przemilczeć… brak rzetelności!

Wiadomo, zazdrość – przypadłość człowieka,
zwłaszcza gdy ciągle na swój sukces czeka,
lecz i niezdrową może być zabawką,
prędzej czy później odbije się c z k a w k ą!

Grodków, październik 2009
Czesława Łachut



Życiorys

Urodziłam się we Lwowie,
młodość i dojrzałe życie
przemknęło w Grodkowie –
miasteczku rodzinnym Elsnera – muzyka –
nauczyciela naszego Fryderyka.

Choć bardzo dalekie,
zupełnie nieznane,
lecz w moje życie
zostało wpisane.
Nie miałam przyjaciół ni siostry, ni brata;
przybyłam na krótko,
zostałam na lata!

Najpierw brzeskie liceum pedagogiczne -
miasto zieleni,
wiosną prześliczne!
I pierwsza miłość,
wagary,
matura nie „na tacy”.
Beztroska przerwana brutalnym
nakazem pracy
do szkół grodkowskich
po szlify nauczycielskie
(w tamtych latach zupełnie niesielskie!)

Dziś się wnukami cieszą moi pierwsi uczniowie,
a ja od lat sześćdziesiątych mieszkam w Grodkowie.
W jego dzieje wpuściłam mej rodziny korzenie.
I już tak zostanie.
Niczego nie zmienię!

Grodków, październik 2009
Czesława Łachut



Ciekawość

Ciekawość –
przypadłość ceniona,
gdy chęcią poznania świata
namaszczona
lub wiedzie do studiów
poważnej lektury,
by zgłębiać tajemne arkana Natury.
Ale gdy z płytkich pobudek się rodzi,
pasja odkrywcy na manowce schodzi;
gdy wkłada nogę do cudzego buta,
ciekawość niezdrowa,
tak jakby - podtruta.
Niszczy rozsądek choroba przewlekła.
Ciekawski ląduje
w przedsionku piekła!

Grodków, październik 2009
Czesława Łachut


LISTOPAD

Czas, którego jeszcze nie było...

Był czas
dzieciństwa głodnego i chłodnego,
lecz bogatego w beztroskie zabawy
w tunelach drapaczy niebotycznej fasoli,
pod baldachimem zieleni splecionych wąsów;
czas bezgranicznego szczęścia
z odkrytego w ziemi kolorowego, szklanego skarbu,
gałgankowych przytulanek
i czarnej rozpaczy po zdechłym kotku.
 
Czas ten odszedł niepostrzeżenie, bez zapowiedzi,
ale zostawił ciekawość życia.
 
Był czas
szalonej młodości:
zabaw i tańców,
ukradkowych spojrzeń,
sekretnych spotkań,
wiecznego zakochania, rozczarowań i nadziei.
 
Odszedł jak nocny złodziej,
ale zostawił ślady.
 
I nadszedł czas
poważnej stateczności:
licznych obowiązków, trosk i zmartwień o najbliższych.
 
I ten czas odszedł bez zapowiedzi,
nie znacząc granicy,
ale zostawił poczucie spełnienia.
 
Jest czas,
którego jeszcze nie było,
który jest.
Czas poczucia samotności wśród tłumu,
obaw o dzień następny.
Czy jeszcze będzie?
Jeśli tak, to jaki? Co przyniesie?
 
I ten czas odejdzie.
Jawnie i zdecydowanie zaznaczy swoją wolę,
podkreśli ją czarną, grubą kreską,
ale już bez mego udziału.
Dalszego ciągu nie będzie.
 
Co po mnie zostanie?
Co przetrwa, przekroczy granicę czasu?
Nie wiem.

Grodków, listopad 2003 
Czesława Łachut 



Tik-tak

Noc. Sen odfrunął jak lotny ptak.
Zegar powtarza: tik-tak, tik-tak…
Sąsiad za ścianą na radiu gra.
Zwierzęta śpią. Cisza nocna trwa.

Układam ciało na bok, na wznak,
a zegar swoje: tik-tak, tik-tak…
Mroki rozprasza latarni blask,
wnet go pokona poranka brzask,
ścichnie zegara tik-tak, tik-tak…

A ja uparcie nie mogę spać,
nie mogę leżeć i nie chcę wstać!

W myślach rozstrzygam problemy swe,
wspominam chwile dobre i złe.
Przemierzam przestrzeń, zawracam czas,
odwiedzam ogród, rzekę i las.
Czuję na twarzy słoneczny żar
i chłód jesieni, i wiosny czar.
Aż do gwiazd sięgam po wrażeń moc.
Wszystko to w jedną bezsenną noc.

Miło tak leżeć i marzyć tak
Razem z zegarem – tik-tak, tik-tak…

Grodków, listopad 2003
Czesława Łachut



Rozmyślania na listopad

Moi bliscy poszli do Nieba.
Choć ciężko, pogodzić się trzeba.
Czas jak woda sposobi lata
do wymiarów innego świata.

Bolą ostatnie pożegnania,
a w myślach odwieczne pytania:
gdzie jest i jak ten świat wygląda?
Czy zmarły nas, żywych, ogląda?
Czy jest wciąż z nami jego dusza,
czy się smuci, raduje, wzrusza,
gdy ziemskich problemów gromada
codziennie nas przecież dopada?

Nikt nie wie, nawet mędrca głowa.
Świat zmarłych przed ludźmi się chowa.

Tajemnicę te poznam sama,
gdy życia zatrzaśnie się brama,
a otworzy do Niebios droga
usłana modlitwą do Boga.

Grodków, listopad 2003
Czesława Łachut



Adwent

Adwent
czas radosnego oczekiwania
na przyjście Boga-Człowieka,
który zbawi świat ludzi.

Człowiek młody przeżywa wiele adwentów:
czeka na miłość
pierwszą, drugą, kolejną,
na rodzinę, dzieci, wnuki.

Człowiek dojrzały czeka z radością pomieszaną z nadzieją
na spełnienie sensu życia.

Starego człowieka pozbawiono adwentu.
On już nie czeka,
bo i na co?
Na chorobę, która przyjść musi?!
Na litość, gdy nikt już pomóc nie może?!

Na to, co nadejdzie,
czekać nie musi.
Zjawi się bez zaproszenia
I bez radosnej twarzy.

Grodków, listopad 2003
Czesława Łachut



Listopadowe pożegnania

Niemo bronił wstępu
sędziwy, guzowaty dąb
wraz z kryjącą się za nim, o wiele młodszą, małżonką.

Strzelista, niebotyczna starszyzna,
łagodnie chyląc nastroszone głowy,
szeptem przekazywała w głąb lasu
niepokojącą wieść -
o inwazji trzech grzybiarek!

Zadrżeli mieszkańcy leśnego siedliska!
Jedynie młodzież,
najeżywszy szpilki,
stawiała bezskuteczny opór!

Zdjęte strachem podgrzybki, maślaki, opieńki
wtulały się w mięciutkie mchy,
kryły pod liście, gałązki,
deformując swoje wspaniałe kapelusze!

Na próżno!
Niebawem trafiły do kosza
Czesi, Rysi i Krysi.
Zsuwające się z igieł krople deszczu
bezszelestnie ginęły w mchu.

Tak las ,
bezgłośnym płaczem,
żegnał swoje,
najmniejsze dzieci.

A grzybiarki?
Smętnym spojrzeniem pożegnawszy ten leśny eden,
wróciły do rodzin
z nadzieją powitania w następnym listopadzie!

Grodków, listopad 2004
Czesława Łachut



O sobie

Zodiakalna ryba.
Och zmęczony był Bóg chyba,
gdy przydzielał mi talenty.
A był to dzień święty -
w niedzielę.

Nieszlifowanych diamentów dał wiele:
łatwo znajdę rym do wiersza,
do śpiewania jestem pierwsza
szyć czy dziergać też nie sztuka
i nietrudna mi nauka.

Wiele umiem i potrafię,
ale nic nie zmieniam w pasję,
chyba tylko sezonowo
z sercem czynię
to i owo.

Czy mam o to żal do Boga?

Skądże znowu!
Ma rozrzutność artystyczna
może płytka,
lecz nienudna
i nie… monotematyczna!

Grodków, listopad 2004
Czesława Łachut



Dary Słońca

Gdy Słońce na świat się gniewa,
za firany szarych chmur się chowa.
Na Ziemi ruch powolnieje
jest ponuro i nieprzyjemnie.

Ospałe zwierzęta kryjówek szukają,
kwiaty stulają swe płatki,
ludzie są apatyczni,
rozdrażnieni,
smutni.

A kiedy Słońce znowu ukazuje swoją świetlistą twarz,
wraca ożywienie, radość i chęć zycia.

I ty możesz być Słońcem;
twój szczery uśmiech,
serdeczny uścisk,
pomocna dłoń
lub
zwyczajne,
proste, dobre i życzliwe
słowo,
gdyż Słońce "niejedno imię ma"!

Każdy z nas oczekuje
i potrzebuje
darów Słońca!

Grodków, listopad 2004
Czesława Łachut



Spóźniona miłość

Choć ze wstydem, wyznam szczerze:
ja się kocham - w komputerze!
Miłość starcza, więc spóźniona,
zła i… nieodwzajemniona!

Pan Komputer - facet młody -
pyszny z wiedzy i urody -
nie dostrzega mej miłości,
ciągle piętrzy mi trudności.

Klikam myszką z lewa, z prawa,
(ona także niełaskawa,
zawsze spieszy się z reakcją),
walczę z plikiem, czcionką, spacją.

A komputer - męskie licho -
drwi, chichocze sobie cicho,
nie współczuje, nie pociesza,
on po prostu się zawiesza!

Kiedy umrę, życzę sobie,
dajcie napis na mym grobie:
"Choć nie była w życiu zerem,
padła w walce z komputerem"!

Grodków, listopad 2004
Czesława Łachut



Przemiany

Byłam młoda - sprawa pewna,
zgrabna, piękna - rzecz to względna,
zawsze stroić się lubiłam,
w tańcu rytmu nie gubiłam.

Tafty, tiule, boa szale
uświetniały wszelkie bale.
Że umiałam nosić z gracją,
każdy strój mój był kreacją.

Oczy panów mnie ścigały,
ukryć złości nie umiały
panny, wdowy i mężatki,
chroniąc mężów w ręczne klatki.

Lecz niestety, czas nas zmienia.
Barwne tylko są wspomnienia.
Szara suknia czy kapota
nie zadziwia psa ni kota.

I w tym nie ma łez, dramatu -
po prostu zmiana tematu.
Z psem rozmowa czy zabawa
też życiowa, piękna sprawa!

Grodków, listopad 2004
Czesława Łachut



Zanieś światło...

Płacz.
Szloch .
Ból.
Cierpienie.
Ktoś bliski odszedł bezpowrotnie.
Bóg dał,
Bóg wziął.
Pustka i żałoba.

Czas mija.

Do żywych
wolno
wraca
słońce.
Zmarli odpoczywają w nieznanym świecie.
Odwieczna naturalność kolei rzeczy.

Zanieśmy światło na groby zmarłych.
Oświetli im drogę do nieba,
nas skłoni do refleksji nad sensem życia
i tajemnicą śmierci.

Jest potrzebne i im,
i nam.

Grodków, listopad 2005
Czesława Łachut



Woda i czas

Lubię patrzeć na rzeczną wodę.
Jej nieustanny, delikatny szmer
wycisza mnie, koi.
Płynąca woda nieustannie rzeźbi brzegi,
zabiera z sobą odłamane gałązki,
oderwane liście i niesie w dal.
Podąża ku swemu przeznaczeniu.

Nigdy nie kojarzyłam wody z czasem.
Dziś wiem, że czas jest bliźniakiem wody.
On też ciągle płynie,
pozostawia rzeźbione ślady,
czasem leczy rany
i zabiera młodość,
miłość,
ludzi.

Tak jak płynącej wody nie można go zawrócić,
powstrzymać
ani też dwa razy do niego wkroczyć.

Zatrzymani nad mogiłami
pomyślmy o zmarłych i o sobie,
bo czas jak woda ciągle płynie
i czyni swoją powinność.

Grodków, listopad 2006
Czesława Łachut



Prośba

Życie jak wiatr
często z siłą huraganu uderza,
rani,
przewraca człowieka.

Czas go leczy,
podnosi,
choć niekiedy zwleka.

Tylko złamane drzewo przy drodze
lub w lesie
już nigdy się nie podniesie.

Człowiek jest silny,
wiele może,
lecz od życiowych wichrów
osłaniaj mnie, Wszechmogący
i Dobry, Boże!

Grodków, listopad 2006
Czesława Łachut



Oby do wiosny...

W ołowiane dni listopada
brzydka depresja mnie dopada.
Nie mam ochoty na rozmowy,
o wyjściu z domu nie ma mowy.
Bezczynnie leżę na tapczanie,
nie bawią filmy ni czytanie.
Tylko figlarne małe koty
burzą nostalgię, czyniąc psoty.
Nastrój ponury, wręcz żałosny!
Oby tylko doczekać wiosny!

Grodków, listopad 2007
Czesława Łachut



Pewność

Na ziemskim świecie nic nie ma pewnego;
lepsze jest często wrogiem dobrego.
Fortuna zmienna, przyjaźń zawodzi,
lek dziś skuteczny, jutro zaszkodzi.

Człowiek wciąż szuka i czegoś pragnie.
Raz jest wysoko, a raz jest na dnie.
Wszystko przemija, a szczęście kusi.
Jedyna pewność: umrzeć się musi!

Grodków, listopad 2007
Czesława Łachut



Trzeba zdążyć...

Smutek.
Żałoba.
Odeszła z życia
bliska osoba.

Myśli splatane,
dramat sumienia:
tyle zostało do powiedzenia.

i na wyznania jest już za późno.
Czasu nie cofniesz.
Płaczesz na próżno.

Wszakże milczenie
nie zawsze złotem!
Jeśli nie zdążysz,
żałujesz potem.

Grodków, listopad 2007
Czesława Łachut



Urok bezsennej nocy

Czasem bogate są noce bezsenne.
Nieważne czy jasne, szare czy ciemne –
choć zawsze za długie, zawsze za głośne,
wygodne posłanie wtedy nieznośne.

Rozmyślam, lecz myśli własnych nie słyszę;
koncert zza ściany zakłóca mi ciszę!.
Z tykaniem zegara w parze to granie,
powszechnie znane pod nazwą „chrapanie”.

Gdy dźwięk się z dźwiękiem, choć przypadkiem, zbrata,
chrapliwą frazę wnet kończy fermata.
Są także pauzy. Głos wtedy zanika,
ale wraca jak tykanie budzika.

Jak tu narzekać na bezsenne noce?
Z nadmiaru odczuć aż serce łomoce.

Grodków, listopad 2008
Czesława Łachut



Nie każdy...

Nie każdy kęs nasyci,
nie każdy wiersz zachwyci.
Lecz ten, kto czyta wiersze,
zajmuje miejsce pierwsze
w sercu twórcy – poety.
Jest ich mało! Niestety!

Grodków, listopad 2009
Czesława Łachut



Och, te oczy!

„Oczy zwierciadłem duszy” –
prawda znana,
nienowa,
w życiu sprawdzona
i ponadczasowa.

Nieważne czy niebieskie,
czarne, zielone, piwne,
ale istotne,
by nie były zimne
albo też bez wyrazu;
dalekie,
nieobecne,
dla uczuć niebezpieczne,
bo pogrążą w rozpaczy
i zawiodą potrzebie.

Kiedy w nie patrzysz,
nie widzisz w nich siebie!

Grodków, listopad 2009
Czesława Łachut



Nasze miasto

Miasteczko nasze to nie Rzym,
nie Kraków i nie stolica.
Choć małe jest urokiem swym
przyjezdnych gości zachwyca.

Gwiaździsty układ licznych dróg
biegnie na metę do Rynku,
gdzie się przekracza czasu próg
bez zaklęć, bez pojedynku.

Bo w Rynku kamieniczek moc
jak panien w ślubnym orszaku,
a każda piękna, zwłaszcza w noc,
choć spod innego jest znaku.

Pamięci dawnych, starych lat
bronią zaklęci rycerze;
uśpiony w basztach, bramach świat
obronny mur także strzeże.

Wieczorem gdy zapada zmrok,
miasto się do snu układa.
Z chodników, ulic znika tłok,
a sąsiad żegna sąsiada.

I tylko zegar – czasu mąż –
z Ratusza wieży w noc woła,
że liczy czas i czuwa wciąż
nad snem mieszkańców Grodkowa.

Grodków, listopad 2009
Czesława Łachut



GRUDZIEŃ


"Coś za coś"

Życie szczęścia nie daje w darze.
W równy podział także nie wierzę.
Za wszystko przecież płacić każe;
mniej ci odda, więcej zabierze.

Masz talent, lecz brak ci urody.
Bogactwo nie sprzyja mądrości:
Wpadasz, błądzisz, bo jesteś młody!
Rozwaga zbyteczna w starości.

„Coś za coś” – za darmo nic nie ma!
To twarda życiowa zasada.
Przechytrzyć szczęścia też się nie da.
Bić głową w mury? Nie wypada!

Cudze życie oglądasz z boku
i niemal zawsze się wydaje:
jest szczęśliwe na każdym kroku,
a twoje nierówno dostaje.

Trosk i zmartwień ciągle za wiele.
Dzień malują ciemne kolory.
U innych radość, śpiew, wesele.
A może to tylko pozory?

Grodków, grudzień 2002
Czesława Łachut



Ku przestrodze

To nieodkrywcze, nawet banalne:
wszystkie nałogi w skutkach fatalne!
I to nieważne stare czy nowe.
Są niewskazane, także niezdrowe.

Palisz i palisz. Z dymnego pyłu
gość w twoich płucach chodzi do tyłu!
Pijesz i pijesz jak długa doba.
„Już nie wytrzymam” - jęczy wątroba -
i się rozpada w kawałki drobne.
Tobie szykują znicze nagrobne.

Mieć dużo kobiet, także niezdrowo,
bo ci wysiądzie i to, i owo.
Chociaż doprawdy nie jesteś stary,
dadzą ci łoże, co zwie się „mary”!

Więc co masz robić, by dożyć wieku?
Wszystko z umiarem, mądry człowieku.

Grodków, grudzień 2002
Czesława Łachut



Podsumowanie

Życie mnie nigdy nie głaskało.
Po różach także nie chodziłam.
Nieraz obuchem uderzało,
niejedną łzą drogę skropiłam.

Biło znienacka rózgą ostrą
w najmniej spodziewanym momencie.
Myślałam: wyszłam już na prostą,
a tkwiłam na nowym zakręcie.

Nie wiem, skąd siły brałam,
by przeciwnościom stawić czoło,
lecz wiem, że życia nie zmarnowałam,
gdyż darzą mnie szacunkiem wokoło.

Grodków, grudzień 2002
Czesława Łachut



Jeszcze o szczęściu [69]

Na temat szczęścia wiele napisano,
w różne definicje go ubierano
i tematu,
jak dotąd,
nie wyczerpano.

Że gdzieś jest -
wiadomo.
Że dla każdego inne,
że ma różne oblicza, wiek różny –
także wiadomo,
ale
nie wszystkim wiadomo,
że szczęście ma cudze oczy:
„on to ma szczęście ...” „ona …”

Czy ja mam szczęście?
Nie wiem.
Najlepiej zapytać innych.

Problem szczęścia nadal otwarty.

Grodków, grudzień 2003
Czesława Łachut



Świąteczne życzenia

Wpierw serdeczność na śnieżnym opłatku podana
i wspólna, rodzinna kolacja,
po polsku, z postnymi daniami,
wieczerzą wigilijną zwana.
Potem noc
pochmurna czy jasna
naturalną lub sztuczną gwiazdą rozświetlana,
bo Boskie Dzieciątko na ludzki świat przychodzi,
nadzieję na lepsze u wszystkich, nawet u kloszardów,
rodzi:

będzie więcej chleba, pracy,
zniknie pod niebem mieszkanie,
dobiegnie kresu los tułaczy,
zdrowie psuć się nie będzie,
dni radosnych, szczęśliwych i forsy
przybędzie!

Życzenia zwyczajne,
skromne,
niewygórowane,
ale wyśnione.
Dzieciątko Boże!
Spraw,
by wszystkie i wszystkim
zostały spełnione.

Grodków, grudzień 2004
Czesława Łachut



Do i dla Staszka

„Pisz wiersze” – zachęca Staszek –
świetny poeta.
A u mnie? Może i nie brak chęci,
ale głowa nie ta!

Sporadycznie podejmuję Jego wyzwania,
coś tam piszę bez wiary i przekonania,
że są warte i godne czytania.

Kochany Staszku!
Niedobry Stachu,
a po koleżeńsku „brachu”,
Jesteś przyczyną mego poetyckiego ambarasu,
wiesz, że na wiersze zawsze brakuje mi czasu!

Ale, by Ci nie sprawiać przykrości,
będę pisać dla Ciebie
i dla własnej przyjemności.

Grodków, grudzień 2004
Czesława Łachut



Nasza wigilia

Wieczerza wigilijna już blisko.
Podsycimy rodzinne ognisko,
odnowimy i wzmocnimy więzi.
Miłe sercom spotkanie
poprzedza radosne oczekiwanie.
Po znaku z Nieba Gwiazdką danym,
stajemy przed sobą z opłatkiem,
do Boga ślemy wspólną modlitwę,
składamy życzenia
i chwilką milczenia czcimy pamięć tych,
którzy z nami zawsze byli,
ale już ich nie ma.
Potem siadamy przy stole
śnieżnym obrusem nakrytym,
z siankiem pod spodem,
z nastrojowymi świecami
i polskimi, tradycyjnymi potrawami:
barszczyk z uszkami,
pierogi z kapustą i grzybami,
śledź w śmietanie,
śledż w zalewie - podpiekany -
i karp -
w różne wersje przetwarzany.
Następnie oglądamy prezenty,
a po nich już tylko kolędy:
"Wśród nocnej ciszy...",
"Bóg się rodzi, moc truchleje...".
Nasza wigilia,
jak wszystko w życiu człowieka i cała cudowność Świata,
za sprawą narodzonego Dzieciątka się dzieje!

Grodków, grudzień 2004
Czesława Łachut



Wigilijne rozmowy

Zwierzęta mówią –
podobno raz w roku –
ale w potraw natłoku,
zwolnione z cenzury, w ramach odnowy
można usłyszeć i innych rozmowy.

Malutkie uszko szepnęło cichutko do uszka:
- Wiesz, niezbyt dokładnie przylgnąłem do paluszka!
Rozpaczam! Jestem nieco zdeformowane!
- Nie becz, głupie! I tak będziesz zalane
wywarem z tego czerwonego pacana,
co pozuje na wigilijnego pana!
- Oszustwo! Skandal! Ja tylko jestem tego miana wart!
- łapiąc powietrze - rzekł królewski karp.
Beze mnie wigilia nie ma uroku.
Mam stałe miejsce na stole każdego roku!
- A ja, skromny śledź, tez muszę jakieś miejsce mieć!
- Też mi persona! Jesteś za tłusty!
Z drogi! Jadą pierogi z kapusty!
- Wszystko to prawda – rzekł na ostatek
kruchy, chudziutki, biały opłatek.
Gdyby nie na mnie podane życzenia,
nie mielibyście aureoli wigilijnego jedzenia.

- Usiądźmy do stołu! Wieczerza gotowa! -
I tak się skończyła potraw rozmowa.

Grodków, grudzień 2005
Czesława Łachut



Skok w rok

„Zrób skok w nowy rok” –
życzył mi Staszek.
Dziękuję! Lecz do igraszek
wskazana męska połowa.
A ja, dama singlowa,
w wiek zaawansowana,
jedynie z lampką szampana,
w kapciach, w szlafroku
przeczłapię próg nowego roku,
życząc, by zdrowie przyniósł w darze
i tym bez pary, i każdej parze.
Będzie to skok bez wyskoku –
zwyczajnie, po staropolsku:
Dosiego Roku!

Grodków, grudzień 2005
Czesława Łachut



Zadbać o Niebo

Życie jest pasmem blasków i cieni.
Niebo i Piekło
masz swe na Ziemi.

Jeżeli kochasz,
jesteś kochany,
nawet ci zimą kwitną kasztany.
Otwierasz swego serca podwoje na cudze sprawy –
to Niebo twoje.

Piekło sam tworzysz
lub robią to inni,
w dziele niszczenia niezwykle uczynni.
Gdy zawiść z zazdrością bluszczem się splecie,
masz własne Piekło już na tym świecie.
A i po śmierci nie ujrzysz Nieba,
Na Ziemi zadbać o niego trzeba!

Grodków, grudzień 2006
Czesława Łachut



A jednak kocham...

Mam kilka pretensji do życia
i kilka problemów do zbycia.

Czemu ma szczęście co drugi głupi?
Czy ktoś naiwność ode mnie kupi?
Czemu uczciwość się nie opłaca?
Na sprzedaż praca! Codzienna praca!
Czemu kłopoty rozdaje w parze?
A swój pesymizm przekażę w darze.
I jeszcze jedno pytanie mnie nęci –
Czemu „ diabli mnie biorą”, a nie święci?

Lecz odpowiedzi życie nie daje,
chętnych do kupna też nie dostaję.

Pytam i szukam dniami, latami.
Lecz kocham życie – choć z problemami.

Grodków, grudzień 2006
Czesława Łachut



Idą Święta

Idą Święta!
Idą.
Jakże zróżnicowane:
radosne i smutne,
biedne i bogate,
w łachmany i futra odziane,
z prezentami
i z pustymi rękami!

Idą Święta!
Idą.
Już są przed rogatkami.
Wkrótce wejdą do naszych domów –
i te oczekiwane,
i te niechciane.

Przyjmijmy je z godnością,
a niedostatki i troski
zastąpmy
serdeczną życzliwością.

Grodków, grudzień 2006
Czesława Łachut



Normalne - nienormalne

W kącie strojna choinka
światełkami uśmiechnięta,
biały obrus,
świeca,
wigilijne potrawy.
Rodzinne Święta!
Normalne.

Przy stole samotna wdowa
i puste miejsca.
Czeka.
Synowie na Zachodzie.
Pracują.
Może zdążą.
Nienormalne.

Wnuki z mamusiami
i nowymi tatusiami.
Nienormalne.

Dzwonek u drzwi.
Zrywa się,
biegnie,
potyka.
Nie,
nie oni!
Sąsiadka o krzesło prosi.
Normalne.

Wolno wraca do stołu.
Czeka.

Normalne – nienormalne!

Grodków, grudzień 2006
Czesława Łachut



Życzenie

Dziś do szczęścia
niewiele mi trzeba:
harmonia w rodzinie,
skrawek błękitnego nieba,
psa maślane oczy,
subtelne mruczenie kota –
i do życia wraca ochota.
A kiedy zdrowie nadal służy,
chciałoby się żyć,
żyć jak najdłużej!

Grodków, grudzień 2006
Czesława Łachut



Torebkowe przemiany

Podobno zawartość torebki
jest wizytówką kobiety.
Potwierdzam.
To prawda –
niestety!

Niegdyś w torebce nosiłam:
lusterko, puder, szminkę,
cieni do oczu paletkę,
a dzisiaj:
od bólu, stresu, ciśnienia
tabletkę!

Nie pamiętam,
kiedy zmieniłam torebki zawartość.
Akcesoria młodości
straciły dawną wartość.

Lecz nie szlocham.
Nawet się nie smucę.
Do dzisiejszej torebki
komórkę z Ery
i klucze do auta
wrzucę!

Grodków, grudzień 2006
Czesława Łachut



Lepiej nie myśleć

Człowiek to dziwna istota;
sam być nie chce,
a w grupie się miota.

Na bezludziu z ulgą spotyka człowieka,
od wroga nie stroni,
nawet nie ucieka.

W tłoku odwrotnie.
Puszczają mu nerwy,
zły i naburmuszony bez przerwy,
rośnie agresja
i do kłótni jawi się presja.

Mam wątpliwości,
czy na tamtym świecie,
gdzie miliardy miliardów dusz fruwa,
dusza duszy nie gniecie?!
Ciasnota nie sprzyja błogości przecież,
raczej ją zatruwa.

Coś mi się ta wieczna szczęśliwość rysuje marnie!
Lepiej o niej nie myśleć!
Mój rozum i tak tego nie ogarnie!

Grodków, grudzień 2006
Czesława Łachut



Potęga słowa

Słowo –
początkiem Nieba,
życia na Ziemi,
lecz człowiek często
jego mocy
nie ceni.

Ono zabija,
jednoczy lub rozdziela,
rodzi pochlebcę,
wroga i przyjaciela.

Jest końcem sporów,
porozumień początkiem,
celnym orężem,
lekiem,
wielkim majątkiem,
chlubą człowieka,
bezcennym Boga darem,
lecz czerpać z niego trzeba
z mądrym umiarem.

Grodków, grudzień 2007
Czesława Łachut



Grudniowa pociecha

Grudniowa plucha, plucha grudniowa!
Bledziutkie słońce w chmurach się chowa.
Noce za długie, a dnie za krótkie.
Sięgasz po kapcie ciepłe, milutkie
i z dobrą książką siadasz w fotelu
lub się bez sensu plączesz, bez celu.
Rzadko u ciebie twarz uśmiechnięta,
chyba że myślisz: w grudniu są Święta !

Grodków, grudzień 2008
Czesława Łachut



Babcia Marta

Była piękna, była młoda.
Urzekała jej uroda:
szczupła, kształtna panna Marta –
„ta dziewczyna grzechu warta”!

Więc kochała i zdradzała,
aż się męża doigrała.
Grzech młodości odpuszczony
i zyskała miano „żony”.

Chociaż ciągle jest ta sama,
lecz wołają na nią „mama”!
Nim się dobrze rozejrzała,
„naszą babcią” już została.

Kocha dzieci (bardziej wnuki);
uczy trudnej życia sztuki.
Jest na każde zawołanie,
zwiąże bucik, da śniadanie,
odprowadzi do przedszkola…
Taka to już babci rola.

Czasem tylko wzdycha skrycie,
że zbyt szybko płynie życie.

Grodków, grudzień 2008
Czesława Łachut



Orzech

Ze spaceru wróciłam z włoskim orzechem.
Spożyć go od razu byłoby grzechem,
gdyż się wyróżniał okazałą posturą,
złocistą, niepowtarzalną fakturą.

Okaz przecudny, dorodny, wprost wspaniały!

Odłożyłam go na półeczkę – wysoko,
by jego pięknem nacieszyć swe oko.
Ale nadszedł dzień – kres jego przeznaczenia,
kiedy miał dotknąć mego podniebienia.

Dziadkiem do orzechów, z pełnym namaszczeniem,
zgniotłam skorupkę! Och, z jakim zdziwieniem
sczerniałe, zepsute ziarenko ujrzałam
i przykre doświadczenia przypomniałam.

Morał z tej historii zapisałam w zdaniu:
Nie ufaj pięknemu opakowaniu,
bo najczęściej brzydota się pod nim chroni.
Ostrożność przed rozczarowaniem broni.

Grodków, grudzień 2009
Czesława Łachut