strona z poezją
meandry autorskie
s
Czesławy  Łachut

                          

Najnowsze wiersze:




lachut.cz@wp.pl





Recepta dla seniora

Czas to władca. Człeka zmienia.
Walczyć z Czasem? Czcze życzenia.
Byłeś piękny, sprawny, młody...
dziś brak sprytu, brak urody.
    Już seniorem zwą Cię młodzi,
    ale tobie to nie szkodzi.
    Wszak przeżyłeś w życiu wiele,
    preferujesz inne cele.
Nie narzekaj, że Czas leci;
kochaj wnuki, kochaj dzieci,
spacer także jest wskazany,
gdyż zabliźnia wszelkie rany.
    Już nie marudź, nie narzekaj.
    Wstąp do Klubu, a nie zwlekaj!
    Wyjdziesz wesół, co Ci szkodzi!
    Towarzystwo Cię odmłodzi.
Tańcz, graj, śpiewaj, gdy masz chęci,
chociaż w głowie Ci się kręci.
Uaktywnisz mięśnie, kości
wbrew podróży ku starości!

Grodków, 14 stycznia 2024

Grodkowska pastorałka

Dzieciątko  Boże do nas  przybyło.
Wszystkich grodkowian rozweseliło;
nawet  zwaśnieni się pogodzili –
śnieżnym opłatkiem się podzielili.

Kłócić się w święta wprost nie wypada!
Uścisnął sąsiad „wroga” sąsiada
i zaśpiewali o dzieciąteczku,
co spać musiało w szopie w żłóbeczku.

Z każdego domu kolęda płynie,
(z pięknego śpiewu wszak Grodków słynie,
zwłaszcza kolędy głośno się śpiewa),
boskiemu dziecku serce rozgrzewa.

Ono się  cieszy, uśmiechem darzy;
weseli młodzi, szczęśliwi starzy!
Miłość i zgoda w mieście  panuje,
a dzieciąteczko rączką dziękuje!

Ref.
Hej, hej, pastorałka nasza,
wszelkie mroki w nas rozprasza
w ten świąteczny, piękny czas.
Wspólny śpiew połączył nas!

Cz.II

 

1. O  języku wody

Żywa istota  wszakże dobrze wie,
kiedy brak wody, żyje się źle.
Jej symbol chemiczny to H2O,
że ma swój język, wie mało kto.
 
Gdy pieści kamienie w strumykach gór,
miłosnym szeptom wiatr daje wtór.
Od czasu do czasu głośniejszy dźwięk.
Godowych pstrągów ogrania lęk,
że woda w potoku już blisko dna,
czy tarło szybko skończyć się da!
 
A na równinie rozleje się w staw.
Nocą  szepcze, mgłą wzdycha wśród traw.
 
Kiedy jest wściekła, gdyż spaść musi w dół,
szumi, huczy, ryczy  jak wół,
pieni się, wierci, zawija jak wąż!
 
Język  topieli przeraża wciąż!
Człowiek od wieków ujarzmić ją chce,
a ona mówi: „Tymczasem , nie!
Lecz  żyć  bezpiecznie w symbiozie się da,
zwłaszcza gdy człowiek mój język zna”.
 
 Czerwiec  2014

2. O  zasadach

Nie w dawnych wiekach zginęła nauka;
mieć dystans do siebie – to prawdziwa sztuka:
zaletom rzadko udzielać pierwszeństwa
i nie rozpaczać z błahego nieszczęścia.
Życiowym bokserem zostać niechlubnie.
Gdy łokcie osłabną, może być różnie.
Ponadto nikt takich osób nie lubi,
prędzej czy później pazerność ich zgubi.
Także nie zmieniać poranka w południe,
nie przekonywać, że zło pachnie cudnie.
Więc  jaką to miarką życie się mierzy?
Tą, do skali której umiar należy.
 
Taką zasadę dawni mędrcy znali
i taką mądrość nam przekazali.
 
Czerwiec  2014

3. Obyczaje  się  zmieniają 

Nasz  piękny obyczaj zwolna zamiera.
Zachód pradawne zwyczaje wypiera.
W wielu dziedzinach gniazdeczko swe mości.
Weźmy za przykład problem gościnności.
Niegdyś sąsiad wpadał wprost do sąsiada,
nawet nie myślał, że tak nie wypada.
Zwyczajnie zapukał, bez uprzedzenia
i był przyjmowany bez  zaskoczenia.
A dziś nawet w rodzinach jest przyjęte:
krewny bez anonsu, więc drzwi zamknięte.
Jeśli jakimś sposobem jednak zdoła
przechytrzyć domofon (mieszkań chochoła),
rodzinka niechęci wskaże dowody,
nie poda mu nawet szklaneczki wody.
Czym prędzej się stara pozbyć intruza,
tłumacząc, że ważne plany zaburza.
 
Bliska rodzina bastionem się staje,
kiedy wprowadza niepolskie zwyczaje.
 
Lipiec  2014

4. O  przyjemnościach

Drobne przyjemności codzienność umilają.
Zwłaszcza te niespodziewane cieszą.
Stają się ważne, znaczące
i głęboko w pamięć zapadają.
W myślach się do nich często wraca,
nawet  gdy miną długie lata.
Każdy jest na nie łasy,
niezależnie od wieku i zasobności kasy.
Szkoda, że rzadko goszczą w życiu.
A może zamiast oczekiwania
częściej się skłaniać do ich rozdawania?
Nie tylko „branie” napawa radością,
także „dawanie” może być przyjemnością.
 
Lipiec  2014

5. Marzenia  seniora
Senior także jeszcze marzy,
chociaż sporo bruzd na twarzy,
zdrowie  nieco już szwankuje,
ale tym się nie przejmuje.
 
Jego mrzonki raczej zwykłe:
mieć na kotlet i na ćwikłę,
i na piwko by się zdało,
żeby smaczniej się drzemało!
 
Myśli błądzą wokół ZUS-u;
może uszczknie coś z luksusu,
gdyż nie starcza z ZUS-u kasy,
by pić piwko, jeść frykasy!
 
Kiedy dzień się czasem dłuży,
wtedy marzy o podróży
nie w dalekie , obce strony –
on już jest udomowiony!
 
Wypoczynek przy brodziku,
łyczek kawy gdzieś w kąciku,
grusza chłodny cień mu rzuci...
i wzmocniony z wczasów wróci!
 
Nie narzeka i nie szlocha.
On po prostu życie kocha!
I tak mówiąc między nami,
żyje głównie  marzeniami,
 
gdyż:
 
marzenia nie znają wieku,
bez marzeń giniesz człowieku.
Marzenia bodźcem do życia,
zabawy, jedzenia, picia!
 
Lipiec  2014

6. Do  czytelnika-obłudnika

Czytelniku, przyjacielu!
Takich fanów mam niewielu:
w oczy wiersze  zachwalają,
gdy nie słyszę – psy wieszają!
 
Twa krytyka mnie nie wzrusza,
do refleksji też nie zmusza.
Gdy się wiedzy ma niewiele,
to jęzorem się nie miele.
 
Ale to już twa uroda;
wiesz o wszystkim, tylko szkoda,
że zaledwie ze słyszenia.
Życzę  dobrego  trawienia!
 
Skoro twoja to rozrywka,
niech ci służy jak pożywka.
Wiersze  nadal pisać będę,
bez  twych pochwał się obędę!
 
Lipiec 2014

 7. Ludzka  natura

Łyżka dziegciu zniszczy nawet beczkę miodu.
By miód oczyścić, szkoda zachodu!
Podobnie każdą przyjemność skazić można,
nawet gdy intencja bardzo zbożna.
Niebaczne słowo, gest drobny sprawi,
że człowieka radości pozbawi
z awansu, sukcesu, poważania,
gdyż niejednemu zazdrość oczy zasłania
i w jego sercu najczęściej gości.
Nie lubi się osób spoza przeciętności!
Taka już ludzkiej natury wada.
Przyznawać się do niej, nie zawsze wypada.
 
Lipiec 2014

8. Podróż  w przeszłość

27 września przeżyliśmy coś wspaniałego
W Kopicach na  „ranczu”  Staszka Bojarskiego!
Po latach trzydziestu
spotkała się kadra harcerska (osób około czterdziestu)
 
Najpierw dyskretne rozpoznawanie,
potem uściski, całusy wieńczyły powitanie.
Błyszczące oczy, uśmiechnięte usta.
Aparaty przejęły funkcje lustra,
które uwiecznią radość autentyczną
seniorów-harcerzy i Staszka harcówkę prześliczną!
 
Po uroczystym apelu powtórka z nastroju
obozów z Ustki, Człuchowa, Kudowy Zdroju...
Wróciła przeszłość, odżyły wspomnienia,
a pieśni harcerskie zachowały swe brzmienia.
I choć twarze, sylwetki kształty zmieniły,
ducha harcerskiego lata nie zniszczyły!
On na zawsze w nas pozostanie.
Dziękujemy Staszkowi i Eli za to spotkanie!
 
Wrzesień 2014

9. Rodzinne  metamorfozy

Technizacje, komputeryzacje
Zmieniły rodzinne sytuacje:
Zawsze zapracowani rodzice,
(wielu wyjeżdża za granicę),
dzieci na ogół coraz mądrzejsze,
pewniejsze siebie, lecz nie grzeczniejsze,
babciom „zlecone” na zgryzotę!
Już po tygodniu tracą ochotę
na bezskuteczną walkę z wnukami,
gdyż  przypomina bój z wiatrakami!
By nadać życiu nowego celu,
w wygodnej pozie, w starym fotelu,
w kapciach zasiadły do komputera,
chociaż musiały zacząć od zera.
Bez pozwolenia i bez „biletu”
dzielnie wkroczyły w świat Internetu.
Dziwią się wnuki, rodzice gniewni,
babcinej opieki już nie są pewni.
A babcie zamiast walczyć z wnukami
flirtują sobie z internautami!
 
Październik  2014

10. Przedświąteczne refleksje  

 Święta tuż, tuż! To już bardzo blisko,
A u mnie w „proszku” dosłownie wszystko!
W letarg popadła chęć do sprzątania,
przymus zakupów, smak gotowania.
Wszystko odkładam na dzień następny;
brak inspiracji, bodźca, zachęty.
W swej bezczynności wracam myślami,
jak było dawniej z tymi świętami.
To miła sercu wspomnień wycieczka,
gdy je widziałam oczami dziecka.
Jakże wówczas wszystko było śliczne,
oczekiwane, prawie magiczne!
Cieszył cukierek, ciastko na drzewku...
Znany świat z bajek jawił się dziecku.
Czekało na gwiazdkę, wieczór święty,
 a nie na jakieś drogie prezenty.
Starczył opłatek, całus, uściski,
mocna wiara, że świat zwierząt bliski
w ten wieczór ludziom błędy wytyka,
gdyż może użyć ludzi języka!
 
Tak było dawniej, och, dawno temu!
Niedobry Czas, niewiadomo czemu,
pozbawił starszych tamtej ufności
w magię Świąt i dziecięcej radości!
A może w te Święta cud się zdarzy,
że niejeden człowiek o złej twarzy,
po ludzku przemówi do człowieka,
który na taki gest dawno czeka?
 
Aby skrócić czas oczekiwania,
biorę się do Świąt przygotowania!
 
Grudzień  2014

11. Na  urodziny Gosi

25 stycznia!
Twych urodzin data!
Nieważna dla obcych, dla świata,
lecz dla Ciebie i Twojej rodziny
większym świętem niż imieniny.
Choć słowa życzeń najczęściej zwyczajne, oklepane,
ale płyną z serca, nie są wydumane!
Kochamy Cię, gdyż zawsze jesteś sobą,
dla nas ważną, znaczącą osobą.
Podziwiamy za wolę walki z chorobą.
Zapewniamy, że jesteśmy i będziemy zawsze z Tobą!
Życzymy siły, wytrwałości
i wiary w potęgę rodzinnej miłości.
Niech Cię wspiera w chwilach zwątpienia,
więc przyjmij od nas te szczere życzenia!             
                                     Mama z Adamem
 
Styczeń 2015

12.  O  przemijaniu

Nic nam na zawsze nie dano.
Za wszystko płacić  kazano
i wszystko przemijaniem skażono,
a jego władcą Czas uczyniono!
 
Przemijania człowiek zatrzymać nie może,
stąd często jest z Czasem w sporze.
W końcu na tę prawdę przystanie,
że dobrem jest przemijanie,
gdyż rodzi w człowieku nadzieję,
bez której szybko zwiotczeje.
 
Nadzieja jest sensem istnienia,
motorem działania, kierunkiem myślenia,
wiarą człowieka w przetrwanie
w tym, co po nim  zostanie.
 
Nie warto narzekać na przemijanie.
 
Luty  2015              

13.Z  okazji  Święta  Kobiet

8 marca, dobrze wiecie,
poświęcony dzień kobiecie,
więc się spręża męskie ciało,
żeby święto się udało.
Głowa płonie od myślenia:
jakie złożyć Jej życzenia,
gdzie i jakie kupić kwiatki,
upominek, czekoladki...
      To dla mężczyzn trudny dzień,
      gdyż nawyki idą w cień!
Wielu z nich się starać musi,
miłym być dla  każdej  Usi,
naskakiwać Oli, Ance,
nawet wrednej koleżance!
Choć go serce trochę boli,
nie chce wypaść ze swej roli.
Lecz  wieczorem w piwnym barze
być z kolegą zwyczaj każe!
     Jedno piwko, może dwa
     dobrze skończyć dzień się da!
A kobieta rano czczona
w  wieczór zdrowo jest wkurzona!
Na  mężczyznę swego czeka,
lecz on z przyjściem do niej zwleka!
Dzień się kończy awanturą!
To Jej święto. Lecz on górą!
Tak w niejednym domu bywa,
lecz ten drobiazg się ukrywa!
     Chciej do Święta dystans mieć!
     Wszak mężczyzna  -  słaba płeć!        
 Marzec 2015

14. Do  przyjaciół-solenizantów

Już nie pierwszy i nie raz
zadrwił ze mnie władca Czas!
Pełznie  cicho niczym wąż,
moją czujność mąci wciąż.
Staram się pilnować dat,
lecz  On na mnie kręci bat,
którym chłoszcze biedny mózg
bez użycia wiotkich rózg.
Jego rolę przejął Wstyd
zaplątany w każdy świt,
że w pamięci miejsca brak.
Skutkiem tego wciąż jest  tak:
mylę daty ważnych dni
dla przyjaciół bliskich mi;
na życzenia spływa mrok,
gdyż pomyłki są rok w rok!
 
Stąd przepraszam wszystkich Was,
tak na zapas, w przyszły czas!
 
Sierpień  2015

15. Popogrzebowe  refleksje
Gdy umiera człowiek młody,
pogrzebowe korowody
prezentują się wspaniale!
Żałobników ból i żale
wyrażają liczne wieńce,
wiązki kwiatów w każdej ręce.
 
Gdy odchodzi człowiek stary,
niezbyt ukwiecone mary,
gdyż nieliczni go żegnają,
w niebie są ci, co go znają.
Skromny kondukt pogrzebowy;
dominują  siwe głowy.
 
Tak od wieków w życiu bywa.
Stary z młodym wciąż przegrywa.
Nawet w ten dzień pożegnania
z ziemskim życiem – brak zrównania.
Tym przejmować się nie trzeba;
pesel  nie otwiera Nieba!

 

Wrzesień  2015 r.

17. Zmartwienie   Elemelka

 Raz wróbelek Elemelek
gdzieś zagubił pantofelek!
Szukał w polu, w lesie... wszędzie...
Wszak tu  zima wkrótce będzie!
Jedna nóżka zmarznie chyba,
gdy okrutna przyjdzie zima.
Kwilił, płakał, gdzie popadnie,
nawet śpiewał (niezbyt ładnie!);
wszędobylskie prosił siostry,
by wieść pilną mu rozniosły.
W ptasich rodach z pola, z lasu
pełno zgiełku, ambarasu!
Każdy szuka pantofelka,
by ucieszyć Elemelka.
Kawał czasu minął spory...
W pewnej chwili mąż sikory
wpadł na pomysł:” lot do szkoły,
gdzie są dzieci, nie anioły,
ale dobre serca mają,
ptakom zawsze pomagają”!
I zdarzyła się rzecz wielka!
W klasie trzeciej jest Amelka,
co buciki uszyć umie,
ptasie troski też rozumie.
Szybko zdjęła z nóżki miarę
i uszyła nową parę
pantofelków  wróbelkowi!
Już nad zgubą się nie głowi!  
                                                 
Listopad  2015

18. Urodziny  czy imieniny

Za ważne w życiu dni uznane
są szczególnie honorowane
przez jubilatów i rodziny
(radości lub smutków przyczyny).
 
Rocznice urodzin w młodości
są dniami pełnymi słodkości;
niecierpliwie oczekiwane,
dorosłości przypisywane.
 
Lecz gdy ta data zbyt się spieszy,
w starszym wieku raczej nie cieszy.
Jubilat przyjmuje życzenia
(z każdym rokiem nastrój się zmienia!),
uśmiech daleki od szczerości,
gdyż w sercu nie czuje radości.
 
Przypominać przeżyte lata,
jakby rok w rok dostawać mata,
którego nikt sobie nie życzy
(„pozytywne myślenie” ćwiczy).
 
Lepiej bawmy się w imieniny
z jubilatem bez kwaśnej miny!
 
Luty 2016

19. Należy się cieszyć!

Kiedy dopadnie  cię ząb czasu,
wtedy wirus ambarasu
uzna, że to już ta pora,
aby  wejść w życie seniora,
w życie chronicznie niezmienne.
potocznie zwane codzienne.
Zdrowie zakazi chorobą;
 zajmie się sercem, wątrobą,
 i innymi  narządami...
Zamiesza też wspomnieniami,
co nie należą do jutra -
(zbyteczne jak w upał futra) –
patyną czasu stłamszone,
skutecznie dziś przewietrzone!
Choć bez oparcia w teorii
uczysz się nowej historii
własnego życia z przeszłości!
Jednak żałujesz młodości!
Chociaż upstrzona błędami,
lecz z pięknymi marzeniami,
które czas ci wciąż oddala.
Ciesz się, że żyć ci pozwala!
 
Kwiecień  2016

20.  Kiedy lustro nie służy

Ileż trosk nowych przybywa  kobiecie,
gdy dawno uwiędło jej wieku kwiecie!
Snu już nie mącą należne choroby,
lecz trafne ubranie ciała w ozdoby,
gdyż rzadko, a jednak  się zdarza,
przymus wyjścia z domu do straganiarza.
 
Z miną nietęgą „ciuch” jakiś wybiera
i bez euforii do domu dociera.
Tam  wieszak  z szafy w nabytek ustroi,
bo go przymierzyć naprawdę się boi!
Brak jej odwagi obejrzeć się w lustrze;
Sesję odkłada na jutro... pojutrze...
 
Choć córka codziennie matki się pyta,
czy dobrze leży rzecz nowonabyta
i w taki spraw obrót ciągle nie wierzy,
że mama sukienki nowej nie mierzy
tak, jak to dawniej z ochotą czyniła,
ale rozumie, mama się zmieniła!
 
Już jej nie cieszy najpiękniejsza szata.
Wartości z lat młodych dostały mata!
Na nowe troski przymruża swe oko,
nie strój, lecz umysł ocenia wysoko!
Wiersz  poświęcam  córce Małgosi, która
mnie  zainspirowała do jego napisania.         
                     
Maj  2016 r.

21. Na Święto Zmarłych

Pierwszego listopada 
Święto Zmarłych wypada.
W tym dniu święci „balują” –
siły regenerują.
 
W inne dni się nie nudzą,
spełnianiem próśb się trudzą
słanych przez żywych z Ziemi:
 
za tych, co w świecie cieni
od wieków spoczywają
i wsparcia wyglądają;
 
za tych, co są już w Niebie,
lecz proszą mnie czy ciebie
o modlitwy do Pana,
choć wieczność już im dana;
 
za tych, co w piekle jeszcze
wiją się niby leszcze,
z nadzieją wyjścia się noszą,
o modlitwę wciąż proszą.
 
Wsparcia  świętym potrzeba.
Ślijmy  światło do Nieba.
 
1 listopada 2016 r.

22.  Świąteczne nastroje

Świąteczny czas zawsze do refleksji skłania,
i zmienność nastrojów czas w tobie  odsłania.
 
Szczęśliwie dożyłeś sędziwego wieku,
lecz ciągle cię trapią, niemądry człowieku,
zdarzenia z przeszłości, co nigdy nie wrócą.
Podjęte decyzje ze sobą się kłócą;
niektórych się wstydzisz, z innych jesteś dumny,
dziwisz się, że byłeś tak mało rozumny!
I żal ci nieobcy, co spokój rozstraja...
A ja?
Najbardziej  żałuję świątecznej radości,
co w sercach dziecięcych zawsze w Święta gości.
Cieszyła  choinka, łańcuszek, banieczka,
aniołek i gwiazdka, i płonąca świeczka...
 
Dziś takiej radości wykrzesać się nie da,
więc stąd nostalgia, a z nią cała bieda.
Ubrały się Święta w szaty powszedniości,
wyważony nastrój gniazdko w te dni mości.
 
Grudzień  2016

23. Życzenie

Nie  potrafię i nie chcę
(choć  niekiedy piszę wiersze),
wzbijać się w obłoki
i nurzać się w ich niecielesności.
Mocno trzymam się Ziemi.
Dlatego nawet krytyczna ocena moich wierszy
ich klimatu nie odmieni.
Wiersze – to moje myśli, spostrzeżenia, opinie
o sprawach i osobach  znanych, bliskich
(o wrogach nie piszę, prześwietliłam kliszę!).
Trochę tych wierszy się uzbierało.
Przyjaciele podpowiedzieli,
że zebrać i wydać by się przydało.
I tak się stało.
Nie dla chwały, lecz z prostej skromności
pragnę istnieć w życiu mych dzieci
i ich odległej przyszłości.

Styczeń  2017


Kiedy lustro nie słuzy


Ileż trosk nowych przybywa  kobiecie,

gdy dawno uwiędło jej wieku kwiecie!
Snu już nie mącą należne choroby,
lecz trafne ubranie ciała w ozdoby,
gdyż rzadko, a jednak  się zdarza,
przymus wyjścia z domu do straganiarza.
 
Z miną nietęgą „ciuch” jakiś wybiera
i bez euforii do domu dociera.
Tam  wieszak  z szafy w nabytek ustroi,
bo go przymierzyć naprawdę się boi!
Brak jej odwagi obejrzeć się w lustrze;
Sesję odkłada na jutro... pojutrze...
 
Choć córka codziennie matki się pyta,
czy dobrze leży rzecz nowonabyta
i w taki spraw obrót ciągle nie wierzy,
że mama sukienki nowej nie mierzy
tak, jak to dawniej z ochotą czyniła,
ale rozumie, mama się zmieniła!
 
Już jej nie cieszy najpiękniejsza szata.
Wartości z lat młodych dostały mata!
Na nowe troski przymruża swe oko,
nie strój, lecz umysł ocenia wysoko!
 
                                                        Wiersz  poświęcam  córce Małgosi,                                                                                    która   była   inspiratorką jego napisania.
 
Maj  2016 r.

 

Należy się cieszyć!
 
Kiedy dopadnie  cię ząb czasu,
wtedy wirus ambarasu
uzna, że to już ta pora,
aby  wejść w życie seniora,
w życie chronicznie niezmienne.
potocznie zwane codzienne.
Zdrowie zakazi chorobą;
 zajmie się sercem, wątrobą,
 i innymi  narządami...
Zamiesza też wspomnieniami,
co nie należą do jutra -
(zbyteczne jak w upał futra) –
patyną czasu stłamszone,
skutecznie dziś przewietrzone!
Choć bez oparcia w teorii
uczysz się nowej historii
własnego życia z przeszłości!
Jednak żałujesz młodości!
Chociaż upstrzona błędami,
lecz z pięknymi marzeniami,
które czas ci wciąż oddala.
Ciesz się, że żyć ci pozwala!
 
Kwiecień  2016
Urodziny  czy imieniny
 
Za ważne w życiu dni uznane
są szczególnie honorowane
przez jubilatów i rodziny
(radości lub smutków przyczyny).
 
Rocznice urodzin w młodości
są dniami pełnymi słodkości;
niecierpliwie oczekiwane,
dorosłości przypisywane.
 
Lecz gdy ta data zbyt się spieszy,
w starszym wieku raczej nie cieszy.
Jubilat przyjmuje życzenia
(z każdym rokiem nastrój się zmienia!),
uśmiech daleki od szczerości,
gdyż w sercu nie czuje radości.
 
Przypominać przeżyte lata,
jakby rok w rok dostawać mata,
którego nikt sobie nie życzy
(„pozytywne myślenie” ćwiczy).
 
Lepiej bawmy się w imieniny
z jubilatem bez kwaśnej miny!
 
Luty 2016

Zmartwienie   Elemelka
 
Raz wróbelek Elemelek
gdzieś zagubił pantofelek!
Szukał w polu, w lesie... wszędzie...
Wszak tu  zima wkrótce będzie!
Jedna nóżka zmarznie chyba,
gdy okrutna przyjdzie zima.
 
Kwilił, płakał, gdzie popadnie,
nawet śpiewał (niezbyt ładnie!);
wszędobylskie prosił siostry,
by wieść pilną mu rozniosły.
 
W ptasich rodach z pola, z lasu
pełno zgiełku, ambarasu!
Każdy szuka pantofelka,
by ucieszyć Elemelka.
 
Kawał czasu minął spory...
W pewnej chwili mąż sikory
wpadł na pomysł:” lot do szkoły,
gdzie są dzieci, nie anioły,
ale dobre serca mają,
ptakom zawsze pomagają”!
 
I zdarzyła się rzecz wielka!
W klasie trzeciej jest Amelka,
co buciki uszyć umie,
ptasie troski też rozumie.
 
Szybko zdjęła z nóżki miarę
i uszyła nową parę
pantofelków  wróbelkowi!
Już nad zgubą się nie głowi!  
 
 
Listopad  2015
O   śladach 
 
Kiedy nad ranem spać już nie mogę,
w myślach odświeżam  przeszłości drogę.
Droga dzieciństwa szczególnie  bliska,
choć tak odległa, kręta i śliska.
Trwałość zyskały takie obrazy,
których są ślady na mojej twarzy.
 
Dziwne, w młodości niezbyt szpecące,
choć w zakamarkach bywało słońce.
Dopiero teraz jakby ożyły.
Bez przyzwolenia twarz mi zmieniły:
lewy łuk brwiowy nieregularny  -
sanki, wóz konny – skutek fatalny;
na czole blizna tuż przed włosami
śladem kontaktu z kundelka kłami;
harce na koniu mają pokłosie
w postaci blizny na moim nosie.
 
A zadrapania, mnogie siniaki
(efekt wspinaczek, upadków w krzaki)
nie zasłużyły dziś na wspomnienie
z braku dowodów na zaistnienie.
 
Bez zamierzenia z tego wierszyka
mądre wskazanie z treści wynika:
jeśli z pamięcią nie pragniesz zwady,
trwałe i ważne zostawiaj ślady.
 
Październik  2015 r.

 

Popogrzebowe  refleksje
 
Gdy umiera człowiek młody,
pogrzebowe korowody
prezentują się wspaniale!
Żałobników ból i żale
wyrażają liczne wieńce,
wiązki kwiatów w każdej ręce.
 
Gdy odchodzi człowiek stary,
niezbyt ukwiecone mary,
gdyż nieliczni go żegnają,
w niebie są ci, co go znają.
Skromny kondukt pogrzebowy;
dominują  siwe głowy.
 
Tak od wieków w życiu bywa.
Stary z młodym wciąż przegrywa.
Nawet w ten dzień pożegnania
z ziemskim życiem – brak zrównania.
Tym przejmować się nie trzeba;
pesel nie otwiera Nieba!
 
Wrzesień  2015 r.
Do  przyjaciół-solenizantów
 
Już nie pierwszy i nie raz
zadrwił ze mnie władca Czas!
Pełznie  cicho niczym wąż,
moją czujność mąci wciąż.
Staram się pilnować dat,
lecz  On na mnie kręci bat,
którym chłoszcze biedny mózg
bez użycia wiotkich rózg.
Jego rolę przejął Wstyd
zaplątany w każdy świt,
że w pamięci miejsca brak.
Skutkiem tego wciąż jest  tak:
mylę daty ważnych dni
dla przyjaciół bliskich mi;
na życzenia spływa mrok,
gdyż pomyłki są rok w rok!
 
Stąd przepraszam wszystkich Was,
tak na zapas, w przyszły czas!
 
Sierpień  2015

 

Z  okazji  Święta  Kobiet
 
8 marca, dobrze wiecie,
poświęcony dzień kobiecie,
więc się spręża męskie ciało,
żeby święto się udało.
Głowa płonie od myślenia:
jakie złożyć Jej życzenia,
gdzie i jakie kupić kwiatki,
upominek, czekoladki...
      To dla mężczyzn trudny dzień,
      gdyż nawyki idą w cień!
Wielu z nich się starać musi,
miłym być dla  każdej  Usi,
naskakiwać Oli, Ance,
nawet wrednej koleżance!
Choć go serce trochę boli,
nie chce wypaść ze swej roli.
Lecz  wieczorem w piwnym barze
być z kolegą zwyczaj każe!
     Jedno piwko, może dwa
     dobrze skończyć dzień się da!
A kobieta rano czczona
w  wieczór zdrowo jest wkurzona!
Na  mężczyznę swego czeka,
lecz on z przyjściem do niej zwleka!
Dzień się kończy awanturą!
To Jej święto. Lecz on górą!
Tak w niejednym domu bywa,
lecz ten drobiazg się ukrywa!
     Chciej do Święta dystans mieć!
     Wszak mężczyzna  -  słaba płeć!
 
Marzec  2015

 

 

O  przemijaniu
 
Nic nam na zawsze nie dano.
Za wszystko płacić  kazano
i wszystko przemijaniem skażono,
a jego władcą Czas uczyniono!
 
Przemijania człowiek zatrzymać nie może,
stąd często jest z Czasem w sporze.
W końcu na tę prawdę przystanie,
że dobrem jest przemijanie,
gdyż rodzi w człowieku nadzieję,
bez której szybko zwiotczeje.
 
Nadzieja jest sensem istnienia,
motorem działania, kierunkiem myślenia,
wiarą człowieka w przetrwanie
w tym, co po nim  zostanie.
 
Nie warto narzekać na przemijanie.
 
Luty  2015              
Rodzinne  metamorfozy
 
Technizacje, komputeryzacje
Zmieniły rodzinne sytuacje:
Zawsze zapracowani rodzice,
(wielu wyjeżdża za granicę),
dzieci na ogół coraz mądrzejsze,
pewniejsze siebie, lecz nie grzeczniejsze,
babciom „zlecone” na zgryzotę!
Już po tygodniu tracą ochotę
na bezskuteczną walkę z wnukami,
gdyż  przypomina bój z wiatrakami!
By nadać życiu nowego celu,
w wygodnej pozie, w starym fotelu,
w kapciach zasiadły do komputera,
chociaż musiały zacząć od zera.
Bez pozwolenia i bez „biletu”
dzielnie wkroczyły w świat Internetu.
Dziwią się wnuki, rodzice gniewni,
babcinej opieki już nie są pewni.
A babcie zamiast walczyć z wnukami
flirtują sobie z internautami!
 
Październik  2014
Na  urodziny Gosi
25 stycznia!
Twych urodzin data!
Nieważna dla obcych, dla świata,
lecz dla Ciebie i Twojej rodziny
większym świętem niż imieniny.
Choć słowa życzeń najczęściej zwyczajne, oklepane,
ale płyną z serca, nie są wydumane!
Kochamy Cię, gdyż zawsze jesteś sobą,
dla nas ważną, znaczącą osobą.
Podziwiamy za wolę walki z chorobą.
Zapewniamy, że jesteśmy i będziemy zawsze z Tobą!
Życzymy siły, wytrwałości
i wiary w potęgę rodzinnej miłości.
Niech Cię wspiera w chwilach zwątpienia,
więc przyjmij od nas te szczere życzenia!             
                                     Mama z Adamem
 
Styczeń 2015
Przedświąteczne refleksje  
 
 Święta tuż, tuż! To już bardzo blisko,
A u mnie w „proszku” dosłownie wszystko!
W letarg popadła chęć do sprzątania,
przymus zakupów, smak gotowania.
Wszystko odkładam na dzień następny;
brak inspiracji, bodźca, zachęty.
W swej bezczynności wracam myślami,
jak było dawniej z tymi świętami.
To miła sercu wspomnień wycieczka,
gdy je widziałam oczami dziecka.
Jakże wówczas wszystko było śliczne,
oczekiwane, prawie magiczne!
Cieszył cukierek, ciastko na drzewku...
Znany świat z bajek jawił się dziecku.
Czekało na gwiazdkę, wieczór święty,
 a nie na jakieś drogie prezenty.
Starczył opłatek, całus, uściski,
mocna wiara, że świat zwierząt bliski
w ten wieczór ludziom błędy wytyka,
gdyż może użyć ludzi języka!
 
Tak było dawniej, och, dawno temu!
Niedobry Czas, niewiadomo czemu,
pozbawił starszych tamtej ufności
w magię Świąt i dziecięcej radości!
A może w te Święta cud się zdarzy,
że niejeden człowiek o złej twarzy,
po ludzku przemówi do człowieka,
który na taki gest dawno czeka?
 
Aby skrócić czas oczekiwania,
biorę się do Świąt przygotowania!
 
Grudzień  2014
O  języku wody
Żywa istota  wszakże dobrze wie,
kiedy brak wody, żyje się źle.
Jej symbol chemiczny to H2O,
że ma swój język, wie mało kto.
 
Gdy pieści kamienie w strumykach gór,
miłosnym szeptom wiatr daje wtór.
Od czasu do czasu głośniejszy dźwięk.
Godowych pstrągów ogrania lęk,
że woda w potoku już blisko dna,
czy tarło szybko skończyć się da!
 
A na równinie rozleje się w staw.
Nocą  szepcze, mgłą wzdycha wśród traw.
 
Kiedy jest wściekła, gdyż spaść musi w dół,
szumi, huczy, ryczy  jak wół,
pieni się, wierci, zawija jak wąż!
 
Język  topieli przeraża wciąż!
Człowiek od wieków ujarzmić ją chce,
a ona mówi: „Tymczasem , nie!
Lecz  żyć  bezpiecznie w symbiozie się da,
zwłaszcza gdy człowiek mój język zna”.
 
 
Czerwiec  2014
 
O  zasadach
 
Nie w dawnych wiekach zginęła nauka;
mieć dystans do siebie – to prawdziwa sztuka:
zaletom rzadko udzielać pierwszeństwa
i nie rozpaczać z błahego nieszczęścia.
Życiowym bokserem zostać niechlubnie.
Gdy łokcie osłabną, może być różnie.
Ponadto nikt takich osób nie lubi,
prędzej czy później pazerność ich zgubi.
Także nie zmieniać poranka w południe,
nie przekonywać, że zło pachnie cudnie.
Więc  jaką to miarką życie się mierzy?
Tą, do skali której umiar należy.
 
Taką zasadę dawni mędrcy znali
i taką mądrość nam przekazali.
 
Czerwiec  2014
Obyczaje  się  zmieniają 
 
Nasz  piękny obyczaj zwolna zamiera.
Zachód pradawne zwyczaje wypiera.
W wielu dziedzinach gniazdeczko swe mości.
Weźmy za przykład problem gościnności.
Niegdyś sąsiad wpadał wprost do sąsiada,
nawet nie myślał, że tak nie wypada.
Zwyczajnie zapukał, bez uprzedzenia
i był przyjmowany bez  zaskoczenia.
A dziś nawet w rodzinach jest przyjęte:
krewny bez anonsu, więc drzwi zamknięte.
Jeśli jakimś sposobem jednak zdoła
przechytrzyć domofon (mieszkań chochoła),
rodzinka niechęci wskaże dowody,
nie poda mu nawet szklaneczki wody.
Czym prędzej się stara pozbyć intruza,
tłumacząc, że ważne plany zaburza.
 
Bliska rodzina bastionem się staje,
kiedy wprowadza niepolskie zwyczaje.
 
Lipiec  2014
Ludzka  natura
 
Łyżka dziegciu zniszczy nawet beczkę miodu.
By miód oczyścić, szkoda zachodu!
Podobnie każdą przyjemność skazić można,
nawet gdy intencja bardzo zbożna.
Niebaczne słowo, gest drobny sprawi,
że człowieka radości pozbawi
z awansu, sukcesu, poważania,
gdyż niejednemu zazdrość oczy zasłania
i w jego sercu najczęściej gości.
Nie lubi się osób spoza przeciętności!
Taka już ludzkiej natury wada.
Przyznawać się do niej, nie zawsze wypada.
 
Lipiec 2014
O  przyjemnościach
 
Drobne przyjemności codzienność umilają.
Zwłaszcza te niespodziewane cieszą.
Stają się ważne, znaczące
i głęboko w pamięć zapadają.
W myślach się do nich często wraca,
nawet  gdy miną długie lata.
Każdy jest na nie łasy,
niezależnie od wieku i zasobności kasy.
Szkoda, że rzadko goszczą w życiu.
A może zamiast oczekiwania
częściej się skłaniać do ich rozdawania?
Nie tylko „branie” napawa radością,
także „dawanie” może być przyjemnością.
 
Lipiec  2014
Marzenia  seniora
 
Senior także jeszcze marzy,
chociaż sporo bruzd na twarzy,
zdrowie  nieco już szwankuje,
ale tym się nie przejmuje.
 
Jego mrzonki raczej zwykłe:
mieć na kotlet i na ćwikłę,
i na piwko by się zdało,
żeby smaczniej się drzemało!
 
Myśli błądzą wokół ZUS-u;
może uszczknie coś z luksusu,
gdyż nie starcza z ZUS-u kasy,
by pić piwko, jeść frykasy!
 
Kiedy dzień się czasem dłuży,
wtedy marzy o podróży
nie w dalekie , obce strony –
on już jest udomowiony!
 
Wypoczynek przy brodziku,
łyczek kawy gdzieś w kąciku,
grusza chłodny cień mu rzuci...
i wzmocniony z wczasów wróci!
 
Nie narzeka i nie szlocha.
On po prostu życie kocha!
I tak mówiąc między nami,
żyje głównie  marzeniami,
 
gdyż:
 
marzenia nie znają wieku,
bez marzeń giniesz człowieku.
Marzenia bodźcem do życia,
zabawy, jedzenia, picia!
 
Lipiec  2014
 
Do  czytelnika-obłudnika
 
Czytelniku, przyjacielu!
Takich fanów mam niewielu:
w oczy wiersze  zachwalają,
gdy nie słyszę – psy wieszają!
 
Twa krytyka mnie nie wzrusza,
do refleksji też nie zmusza.
Gdy się wiedzy ma niewiele,
to jęzorem się nie miele.
 
Ale to już twa uroda;
wiesz o wszystkim, tylko szkoda,
że zaledwie ze słyszenia.
Życzę  dobrego  trawienia!
 
Skoro twoja to rozrywka,
niech ci służy jak pożywka.
Wiersze  nadal pisać będę,
bez  twych pochwał się obędę!
 
Lipiec 2014
Podróż  w przeszłość
 
27 września przeżyliśmy coś wspaniałego
W Kopicach na  „ranczu”  Staszka Bojarskiego!
Po latach trzydziestu
spotkała się kadra harcerska (osób około czterdziestu)
 
Najpierw dyskretne rozpoznawanie,
potem uściski, całusy wieńczyły powitanie.
Błyszczące oczy, uśmiechnięte usta.
Aparaty przejęły funkcje lustra,
które uwiecznią radość autentyczną
seniorów-harcerzy i Staszka harcówkę prześliczną!
 
Po uroczystym apelu powtórka z nastroju
obozów z Ustki, Człuchowa, Kudowy Zdroju...
Wróciła przeszłość, odżyły wspomnienia,
a pieśni harcerskie zachowały swe brzmienia.
I choć twarze, sylwetki kształty zmieniły,
ducha harcerskiego lata nie zniszczyły!
On na zawsze w nas pozostanie.
Dziękujemy Staszkowi i Eli za to spotkanie!
 
Wrzesień 2014
Stoliczek nocny  
 
Entliczek pentliczek,
mój nocny stoliczek
ma inne oblicze,
gdyż zmienił nakrycie!
     Niegdyś na nim stały
     urodowe „specyjały”:
     kremy, szminki do rzęs tusz,
     na policzki jasny róż!
    Dziś to istna apteka!
    Trzy razy dziennie czeka
    tabletka, saszetka, ampułka,
     z lekarzem  tajemna spółka!
Entliczku pentliczku,
mój nocny stoliczku,
ty się zestarzałeś!
O mnie zapomniałeś!
Cha! Cha! Cha!
 
1 kwietnia  2014
Wspomnień   czas
 
Nic już nie będzie jak dawniej;
nachalne zauroczenia,
nielegalne zakochania,
tajemne spotkania,
kradzione pocałunki....
To wszystko jest historią,
nic się nie powtórzy!
Nikt z przeszłości nie wróci,
nie dotknie przypadkiem ręki,
nie muśnie ustami policzka,
nie szepnie czułego słówka...
Wszyscy gdzieś przepadli,
choć żyją w mej pamięci.
Świat młodości zgasł!
Nastał wspomnień czas!
 
Marzec  2014
Na  powitanie  Ryszarda
 
Witaj na grodkowskiej ziemi, Drogi Przyjacielu!
Na Twój przyjazd czekało wielu:
ogrodowa forsycja złotem się obsypała
i grządka żonkili kwiatami powitała,
nie licząc skromnych białych stokrotek,
które na powitanie wyszły przed płotek.
Azalia również piękny kwiat urodziła!
Cała ogrodowa czereda Twój przyjazd kwieciem uczciła.
 
Najgoręcej  Cię wita  bliska Ci osoba,
Twych myśli i życia największa ozdoba.
 
I ja dołączam do orszaku powitalnego,
życząc z całego serca pobytu szczęśliwego!
 
Luty  2014
Urodziny  mojej  Małgosi
 
Dzisiaj masz swoje urodzinowe święto!
Dziękuję Bogu, że jestem jeszcze z Tobą,
że mnie w ”poborze” w zaświaty pominięto
i mogę okazać, jak jesteś mi drogą!
 
Jesteś wspaniałą córką, matką i żoną!
Kocham Cię i jestem z Ciebie bardzo dumna.
Wśród przyjaciół, znajomych także cenioną
jako osoba życzliwa i rozumna.
 
Każdego dnia czekam na nasze rozmowy,
by się podzielić różnymi problemami.
O skrywaniu tajemnic wszak nie ma mowy.
Cieszymy się drobnymi przyjemnościami.
 
Znajdujesz wsparcie u mnie, a ja u Ciebie.
Nie każda matka swoją córką się chwali.
Ta nasza więź sprawdza się w każdej potrzebie.
Jestem z Tobą i czuwam, chociaż z oddali.
 
25 stycznia 2014
O artystach
~
Powiadają, że artyści są lekko „szurnięci”.
Może to i prawda.
Ale mnie to nie zniechęci
do pisania.
Po pierwsze – piszę tylko wiersze,
po drugie  i po trzecie –
sami dobrze wiecie,
że „szurnięcie” nie jest szkodliwe,
raczej ludziom i zwierzętom życzliwe!
 
Styczeń  2014
Odpowiadam...
 
Dlaczego moje wiersze poważne, często smutne?
-Pytanie nierezolutne;
są takie, gdyż inne być nie mogą –
odczucia i myśli chodzą różną drogą.
 
Dlaczego wcześniej wierszy nie pisałam?
-Po prostu czasu nie miałam;
bawiłam się, uczyłam, pracowałam,
o pisaniu nigdy nie myślałam.
 
Dlaczego swoje wiersze niemodnie rymuję?
- Dawnych poetów wiersze naśladuję;
na ich poezji się wychowałam
i pokochałam.
 
Czy zamierzam zmienić formę wiersza?
- Nie wiem. Człowiek się zmienia.
Może zdążę.
Niewiele mam czasu do zastanowienia.
 
A tymczasem –
będę pisać, jak czuję i potrafię:
szukać rymów, dbać o przejrzystość
i ortografię!
 
Styczeń  2014
O  nadgorliwości
 
A mnie się wcale do zimy nie spieszy!
Poczekam, aż kwiaty zwarzy mróz pierwszy.
Wówczas przydadzą się ostre nożyce,
którymi każdą gałązkę uchwycę
i z łezką w oku pościnam swe kwiaty...
Balkon też westchnie z powodu tej straty.
 
Pierwszy śnieg nie jest groźny ani trwały.
Pelargonie dzielnie go przetrzymały!
A kiedy nie było już po nim śladu,
kwiaty i liście wróciły do ładu.
Inni już wcześniej kwiatów się pozbyli,
przez co balkony swoje oszpecili.
Z nadgorliwości przerwali kwitnienie,
niszcząc przedwcześnie czerwień i zielenie.
 
A zima czyni niezłego psikusa –
nie spieszy do nas, nawet się nie rusza!
Pogoda wiosenna, słońce gorące,
a me pelargonie ciągle kwitnące!
 
Nadgorliwość nie zawsze się opłaca.
Często przeciw gorliwym się obraca.
 
Grudzień  2013
 
Wigilia w „trójce”
 
Wigilijne spotkanie...
Piękny zwyczaj tradycją jest i nią zostanie.
Dźwięk dzwonka i szkolny gwar pominięty.
To wieczór niezwykły, prawie święty.
Stoły wigilijnie przybrane, ustawione w kole,
a za nimi żywe portrety nauczycielskich pokoleń.
Młodzi obok zasłużonych seniorów
nie tracą dobrych humorów,
choć nieobce im szkolne trudności.
Dziś radość we wszystkich sercach gości.
Spotkanie mija w przyjemnej atmosferze,
a kończy kolęda: ”Przybieżeli do Betlejem pasterze...”.
 
I ja tam niejednokrotnie byłam,
opłatkiem się dzieliłam,
wigilijne potrawy smakowałam,
a co widziałam i usłyszałam,
w tym wierszyku opisałam!
 
Grudzień  2013

Przedświąteczne  refleksje
 
 
„Wesołych Świąt” -  to życzenia
słane bez zastanowienia,
bo nie wszyscy Świąt czekają
i nie wszyscy Święta mają.
Gdy choroba jest w rodzinie,
to wesołość gdzieś tam ginie.
Gdy rodzina posklejana,
radość w węzeł zasupłana.
Wielu dziadków liczy lata...
już za nimi urok świata.
Żyją tylko wspomnieniami,
kiedy z dziećmi i wnukami
czas wesoły stroił Święta.
Tylko tamte się pamięta.
Dzisiaj dzieci wraz w wnukami
za rzekami, za morzami
i u dziadków być nie mogą;
za daleko i za drogo.
Mała kartka z życzeniami
„Świąt Wesołych”(z dodatkami)
ma zastąpić urok cały,
jaki święta niegdyś miały.
Więc na Święta narzekają,
bo samotność pogłębiają.
 
Nawet najszczersze życzenia
wymagają przemyślenia.
 
Grudzień  2013
 

 

Bieg  życia
 
Życie w swym biegu nigdy nie ustaje.
Klapsy, nagrody nierówno rozdaje;
raz blasku za wiele, drugi raz cieni.
Takiej huśtawki  już nic nie odmieni.
Jak ryba się miotasz w życiowej sieci,
nie wiesz, co złoto, a co tylko śmieci;
czy mleko rozlane zwiastuje klęski,
czy finał konfliktu będzie zwycięski,
komu za życia należna korona,
a komu nic nie da żadna obrona.
Wciąż lawirujesz między wyborami,
a życie biegnie swoimi torami.
 
Listopad  2013
Siła  Natury
 
Stary orzech już zrzucił owoce, liście.
Obnażony wstydzi się swej nagości.
Kikuty gałązek błagają litości
od nisko płynących złowieszczych chmur.
Proszą o pomoc w przetrwaniu zimy,
bo Wiosna przywróci znów życie.
Pewności nie ma, lecz wierzy w to skrycie.
 
Kiedy był młody, nawet bez liści
jesienią nie wyglądał żałośnie,
gdyż wtedy nie sięgał jeszcze ponurego tła
i zawsze ufał  Wiośnie.
 
Teraz przypomina starego człowieka,
co na zmiłowanie Wiosny czeka,
lecz na jej dobroczynność liczyć nie może;
nie odrodzi się jak stary orzech.
Natura  cykli życia  przestrzega.
Na nieugiętości  praw jej siła polega.
 
Listopad  2013
 
Rozterki   nastolatków
 
Miłość zjawia się nagle,
gdy ma się szesnaście lat.
Myśli jak białe żagle
pędzą w nieznany świat.
Chcemy go poznać z bliska,
gdyż bardzo kuszący jest,
droga może być  śliska,
lecz trzeba rozwiązać test:
        Czy miłość młodzieńcza zdolna
        pokonać upływu czas?
        Czy uschnie jak trawa polna?
        Dojrzałość przekona nas.
Często karcą nas starsi,
bo omijamy ich ślad.
Wszak  nie jesteśmy gorsi,
nam tylko doświadczeń brak.
Oni także kochali,
gdy mieli szesnaście lat.
Swój test już rozwiązali.
Nam ciągle pewności brak.
        Czy miłość młodzieńcza  zdolna...
 
Październik  2013
Owoc   bezsenności
 
Cisza nocna ciągle trwa.
Mam baranów już sto dwa!
Sen, łobuziak, przepadł gdzieś...
pewnie dziś usypia wieś.
Ludzie  śpią, śpi nawet pies.
Sen najzdrowszy ponoć jest.
W mieście jednak mały ruch.
W zakamarkach drzemie duch!
Czyżbym była duchem już
po przetrwaniu życia burz?
Przecież jeszcze ciało mam!
Sen się zbiesił? Co mi tam!
Wkrótce witać będę świt.
Długo sypiać? Toż to wstyd!
Księżyc nie  śpi całą noc,
a ma przecież wielką moc.
    A Ziemia się kręci, kręci,
    choć niewidoczny jej bieg.
    A księżyc mi świeci, świeci...
    ukrytych kochanków szpieg!
 
Październik  2013
Bez  wstecznego  biegu
 
Nie ma w życiu łatwych dróg!
Nawet ścieżka ma gdzieś próg.
Choć ostrożnie stawiasz krok,
możesz z progu  wdepnąć w mrok.
Po omacku dalej brniesz.
Wszakże życie to nie wiersz,
w którym możesz zmienić rym,
jeśli uznasz, że jest złym.
W życiu już nie  cofniesz nic,
choćby łzy spływały z lic
i zbyteczny wsteczny bieg,
także z reklam nowy lek!
Nie spoglądaj nigdy w tył.
Wejdź z nadzieją w życia pył!
Ono czasem ma ten gest,
że za mrokiem światło jest!
 
Październik  2013
Ważny  jubileusz
 
Natury Polaka  nic  nie odmieni;
przywiązuje wagę do swych korzeni.
Choćby mieszkał w najodleglejszym kraju,
będzie strzegł ojców języka, zwyczaju.
W dzieciach  utwierdzi świadomość polskości
jako w ich życiu najwyższej wartości.
Tak właśnie czynią nasi z Czech Polacy,
którzy przystąpili też do współpracy
z tymi, co ziemię grodkowską kochają,
więc doświadczeniami  się wymieniają.
Szlachetna łączność trwa już lat czterdzieści,
co w ważnych jubileuszach się mieści.
Z tej okazji dzisiaj się spotykamy,
na dalszą współpracę nadzieję mamy.
Sobie  i Wam życzymy wytrwałości,
efektów w tak wzniosłej działalności!
 
Październik  2013
Konflikt  pokoleń
 
O piątej rano ruch się zaczyna.
Śpi młody chłopak i śpi dziewczyna,
a dziadek wnuków, może i babcia,
szuka przy łóżku swojego papcia.
Wnet się rozlega ciche człapanie,
które wypełnia małe mieszkanie.
Najpierw łazienka „kopa” dostaje!
Spuszczana woda grzmotem się zdaje!
Po chwili ciszy znowu człapania
w kierunku szafy po swe ubrania.
Dopiero w kuchni ginie człapanie,
gdyż je zagłusza garnków zmywanie.
Szklanka zabrzęczy, coś gdzieś upadnie...
choć dźwięk tłumiony, młodym sen kradnie.
Wszak nie okażą humoru złego,
pożyczą dziadkom dzionka dobrego.
Lecz gdy nadejdzie wieczorna pora,
odwet popłynie z telewizora.
Chociaż dziadkowie spragnieni spania,
młodzi zasiądą do oglądania
nocnego kina czy reportaży,
by spać nie mogli  kochani Starzy!
Konflikt pokoleń ma źródło w wieku.
Nic nie poradzisz, biedny człowieku!
 
Wrzesień  2013
Urodziny Jasi  Podgórnej
 
Rok w rok ślą Ci życzenia!
Szczęściem treść się nie zmienia.
Wszak najwyższą wartością
złączyć zdrowie z miłością!
Tego i ja Ci życzę
(drobnostek nie wyliczę),
lecz wiedz, że życzę szczerze,
więc się spełnią! W to wierzę!
 
Wrzesień  2013
Och,  życie, życie...
 
Człowiek  chce być szczęśliwy
na co dzień i od święta;
mieć umysł błyskotliwy
dom, dzieci i wnuczęta.
 
Lecz nie każdy dostaje
to, o czym  sobie marzy.
Często życie w kość daje!
Próżna pomoc lekarzy.
 
Troska troskę pogania,
zmartwieniom nie masz końca.
Nadzieję  mrok przysłania,
lecz za nią rąbek słońca.
 
A może twoje szczęście
na imię ma zmartwienie?
Wszak nie każde kichnięcie
zwiastuje ozdrowienie.
 
Szczęście ma różne nazwy.
Jest inne dla każdego.
Motyl rodzi się z larwy.
Wciąż żyjesz! Ciesz się z tego!
 
Sierpień  2013

 

 

Pokochaj  kundelka!
 
Podziwiam psy prowadzone na smyczy.
Mój zachwyt szczególnie kundli dotyczy.
Zwykły Misiek pewnie kroczy przy nodze;
potrzebny się czuje jak znak na drodze!
Ogonek, głowę podnosi wysoko,
wzrok czujny, oczy otwarte szeroko,
czujny na każde skinienie, gest pana.
Gotowość obrony w instynkt wpisana.
W sferze wierności przewyższa człowieka;
na powrót pana cierpliwie zaczeka.
Do domu wnosi najszczersze wesele!
Przygarnij kundelka, a zyskasz wiele!
 
Sierpień  2013
Zamiar  czy  siła ?
 
Na szczycie stromej pryzmy, dość wysoko,
gałązkę koperku dostrzegło oko
pani, co sprawność swą dawno zgubiła.
Z trudem nierówne zbocze pokonała,
bardzo wyciągnięta koper zerwała.
W sekundzie gruda spod nogi umknęła,
pani  jak długa w szczelinę runęła,
z której wygrzebać w końcu się udało
i podnieść do pionu obite ciało!
Koperek zmiażdżony, ubranie brudne!
Zadanie łatwe, wykonanie trudne.
Wracała speszona, ale bez złości;
szczęśliwa, że całe zostały kości.
 
Zdarzenie potwierdza morał już stary:
 matką sukcesu siły, nie zamiary!
 
Lipiec  2013
Urodzinowo
                  Staszkowi  Skorupskiemu
 
Przeżywasz piękną Urodzin rocznicę.
Przyjmij w prezencie moją obietnicę:
zawsze życzenia słać będę najszczersze
za Twe zawołanie: ”Czesiu, pisz wiersze”,
które osłabia chwile wątpliwości
co do  realnych mych wierszy wartości.
Dzięki  Tobie sporo już wierszy wydałam
(nawet lokalną poetką  zostałam?!
Choć to określenie zawsze mnie  peszy,
lecz ludzie czytają. To przecież cieszy).
Przygodę z poezją zawdzięczam Tobie –
poecie, artyście w jednej osobie –
za którą najgoręcej Ci dziękuję,
a Twego wsparcia, jak wiesz, potrzebuję!
 
18 lipca 2013
Czerwcowy  poranek
 
Tej nocy Sen był w dobrym humorze;
odszedł z dyżuru o zwykłej porze,
ale zostawił, ze swojej łaski,
niezbyt czytelne, różne obrazki.
Będą mnie dręczyć przez ranek cały;
dlaczego takie? Co znaczyć miały?
 
Tymczasem wolno otwieram oczy.
Jeszcze widoczne znamiona nocy:
niebo w granacie i cisza gości
ze świadomością tymczasowości.
Niezbyt ochoczo mrok wnet odchodzi,
a w błogą ciszę głos piękny  godzi!
 
To mały ptaszek z bliskiego drzewa
coraz to śmielej pieśń swoją śpiewa.
Gdy inne ptaki go usłyszały,
zaraz do niego głos swój dodały:
piano, legato, forte, staccato,
adagio, dolce, appassionato!
 
I wyszedł z tego harmider taki,
że gdzieś przepadły moje majaki.
W ptasim hałasie nikt spać nie może!
Że gwar ten słyszę, dzięki Ci, Boże!
 
Czerwiec 2013
W  dojrzałym  wieku
 
Kiedy z zawodu człowiek wypada,
dojrzał  jak owoc, ale nie spada,
podkrada  życiu drobne radości
(dawniej nie były to przyjemności):
spacer z pieskiem – wspaniałą wyprawą,
igraszki z kotkiem – miłą zabawą,
nawet dwuznaczny uśmiech sąsiada
sprawia, że rzadko w depresję wpada.
Gdy nic nie złamie i nic nie boli,
pogodę ducha ma do swawoli;
stęka i kwęka, lecz nie narzeka –
to przyjemności starego człeka,
(nie licząc drzemki w samo południe)!
 
Niekiedy słońce zachodzi cudnie!
 
Czerwiec  2013
Ziemskie  piekło
 
Znakiem naszych czasów są też blokowiska –
zakapturzonych nieletnich rykowiska!
Wulgaryzmy echem od ścian odbijane,
trawniki, rabatki puszkami usłane;
butelki, kapsle, folie, papiery, pety.
Wszędzie brud, agresja, wyzwiska. Niestety!
 
Mieszkańcy chyłkiem pod blokiem przemykają,
trwogę o życie oczami wyrażają.
Wejście na teren ludzkiego rykowiska
odwagi wielkiej wymaga. Droga  śliska!
To podróż przez ziemskie piekło,
a bohaterstwo od obrońców uciekło!
Nam zostało tylko pobożne życzenie,
oby blokersów szybko zmogło zmęczenie!
 
Czerwiec  2013
O  naszym Grodkowie piosenka
 
Urodzony na równinie
Grodków już od wieków słynie,
pielęgnując ślad przeszłości,
pnie się ku nowoczesności...
Resztki muru, ratusz, bramy
o ich trwałość bardzo dbamy.
Budujemy domy nowe
także szlaki rowerowe..
 Refren:
              Grodków to piękny wędrowny trakt,
              Grodków to barwny wspaniały świat!
              Grodków to nasze miejsce od lat,
              Grodków kochany, bo tego wart!
Kiedy miasto w deszczu moknie,
nasze twarze tkwią przy oknie,
oczekują słoty końca,
ale w sercach nie brak słońca...
Grodków pełen jest uroku
w deszczu, w słońcu, w dzień o zmroku,
a mieszkańcy gościnnością
kradną serca swoim gościom..
   Refr. Grodków...
 
Czerwiec  2013

 

Na  złość deszczom
 
Długo pada deszcz,
ciągle moczy nas.
Życie zwalnia bieg,
oko traci blask!
 
Mamy kałuż dość!
Rodzi się w nas bunt,
deszczowi na złość
uśmiech to nasz grunt!
 
Parasole w dłoń,
kalosz dobry też.
To skuteczna broń
 na przewlekły deszcz!
 
Czerwiec  2013

 

Czar  jarmarków
 
Nie festyny, lunaparki
frajdę sprawią ci jarmarki!
Nie zwierzęce, nie pszeniczne,
tylko te! Folklorystyczne!
    Każdy stragan kolorowy
    prezentuje gust ludowy
    różnych rzeczy gama cała
    i dla  oka, ucha, ciała!
Straganiarki się krzątają,
do swych stoisk zapraszają,
a muzyczka wciąż przygrywa
i do tańca nogi zrywa!
   Oko pieszczą barwne stroje,
   ręką sięgasz po napoje,
   po słodycze, jadło swojskie –
   smaczne, zdrowe, nasze! Polskie!
Jest bajecznie, kolorowo
wszyscy bawią się wesoło!
To impreza dobrej marki!
Niechaj rodzą się Jarmarki!
 
Maj 2013
Jeszcze  o  sośnie
 
Moja maleńka sosna
po latach jest dorosła:
igły zdrowe, soczyste,
odnogi rozłożyste.
Daje ptakom schronienie,
dla mnie chowa wspomnienie
dni, co mam za sobą.
Jest też ozdobą,
realną cząstką lasu.
Znakiem upływu czasu.
Spoglądam na nią z okna,
gdy jest sucha lub mokra.
Lecz kiedyś odejść trzeba.
Popatrzę na nią z nieba!
 
Maj 2013
Majowe  miłości
 
Zawitał  Maj! Nareszcie!
Zamieszkał na wsi, w mieście,
na polach, w parkach, w lesie...
Ptasi świergot wiatr niesie...
 
Maj miesiącem radości,
i szukaniem miłości:
ptak u żeńskiej ptaszyny,
a chłopak u dziewczyny.
 
Lecz  miłości są różne:
wzniosłe, skażone, próżne –
zależnie od wartości,
wieku i możliwości.
 
W młodych hormon buzuje,
z płcią odmienną flirtuje.
Potem miłość rodzinna
lub jakaś  pasja inna.
 
A w senioralnym wieku
kochasz  ogród, człowieku!
Rośliny twą miłością
i majową radością!
 
Maj 2013
 

 

Targi   czwartkowe

Oświecenie – czasy nowe!

Znakiem – „Obiady czwartkowe”.
Kwiaty artystów bywały
i  kulturę wzbogacały.
     Ksiądz Krasicki wówczas żył,
     wsparciem wszelkich twórców był.
     Sprawił też, by nie wszedł w cień
     czwarty po niedzieli dzień.
Dzisiaj w czwartek do Grodkowa
płynie fala pielgrzymkowa!
I tak mówiąc  między nami,
jest niszcząca jak tsunami!
     W całym mieście rośnie tłok,
     zagrożony każdy krok.
     Na parkingach wielki ścisk;
     swary, krzyki, opon pisk!
Stary, młody, chory, zdrowy
śpieszy się na plac targowy;
bazarowy tłok tak kusi...
choć włos targa, mięśnie dusi!
     I nie każdy nawet wie,
     co naprawdę kupić chce!
     Na straganach wszystko jest,
     a zachętą taki tekst:
„Do mnie proszę panów, panie -
kapcie, majty, proszki tanie;
pięć sztuk skarpet za dziesiątkę,
a biustonosz dam za piątkę!
     Słowa, które mącą mózg.
     Klient targu gubi gust,
     więc kupuje, co się da,
     choć już sporo bubli ma!
A ponadto znak odnowy –
targ jest wielonarodowy,
bo sprzedaje skośnooki
obok Jaśka, Wańki, Yoki...
     „Dobry żart jest tymfa wart”!
     Znakiem miasta został targ!
     Wliczmy go do lekkich plag,
     skoro innych znamion brak!
 
Kwiecień  2013 r.
Niedzielny dzwon
 
Dzwon  niedzielny  z wieży woła
swoich wiernych do kościoła,
by modlitwy słać do Boga
dziękczynne  i kiedy trwoga
radość  życia  mgłą okrywa –
jak to często w życiu bywa.
 
Powroty wzniosłe, radosne;
Twarze jak kwiaty na wiosnę
ciepłem i rosą zbudzone,
wiarą w moc Boga wzmocnione.
 
Wielu tych wołań nie słyszy,
choć są pogromcami ciszy
dla niedzielnego poranka.
Szkoda! W sercu będzie ranka.
 
Kwiecień 2013
Nasza   podróż
 
Nieważne! Nosisz czapkę czy koronę,
twoje życie  podróżą w jedną stronę.
I zawsze kresem jest ta sama stacja;
znaczenia nie ma wiek, rasa czy nacja.
Każdy podąża do niej inną drogą,
w innym tempie, latem lub zimą srogą...
Droga nieprosta, często z zakrętami,
w których się czai radość z cierpieniami.
Każdy inaczej z nimi sobie radzi;
jeden się modli, drugi z losem wadzi.
Mądrość doradza znosić cios pogodnie.
Życiową  drogę  trzeba przebyć godnie!
 
Kwiecień  2013

 

Apetyt  na  szczęście
 
Każdy o szczęściu marzy,
chce być majętny, zdrowy,
kochać, mieć dom bajkowy...
Szczęście ma wiele twarzy.
 
Każdy chce być szczęśliwy
na co dzień i od święta,
lecz nie każdy pamięta,
że los jest nam życzliwy.
 
Wszak nie zawsze dostrzega
w drobnych sprawach znak szczęścia:
kość cała, brak draśnięcia,
kolano nie dolega...
 
Przecież nigdy nie wiemy,
co przydarzyć się mogło,
ale szczęście pomogło.\
Często zbyt wiele chcemy.
 
Kwiecień  2013
Przy  karmnikach
 
 Zaczął się kwiecień, a w aurze zima!
Śniegu dużo i mróz lekki trzyma.
Zjawisko znane, rzadko bywałe.
Zwierzęta dzikie wprost wygłodniałe.
Ludzie się snują między zaspami,
słońce wczasuje gdzieś za chmurami!
 
Patrzę na ptaki w moim karmniku;
ileż tu walki, zgiełku i krzyku
o każde ziarno z ptasiej stołówki!
Tracą swe piórka i ranią główki!
Mniejsi i słabsi szansy nie mają;
Zbierają ziarna, które spadają
z dziobków walczących o nie mocarzy.
Piszczą, gdy smaczne ziarno się zdarzy!
 
Obrazek swojski i dobrze znany,
choć na ekranie szklanym widziany!
To przecież scenki z Sejmu naszego:
wrzawa, zadziorność posła głodnego
sławy, uznania, władzy szczególnie
(tezy obwieszcza bardzo ogólnie!).
Najlepsze kąski trzyma w swej „łapie”,
a poplecznikom coś niecoś skapnie.
 
Wiele podobieństw łączy obrazki;
głównie te same przyczyn niesnaski.
Z obu karmników sceny szokują.
Ludzie czy ptaki wzory małpują?!
 
Kwiecień  2013

 

Wiosna  2013
 
Wiosna nie zaspała,
ale przyjechała
na białym koniku,
w cieplutkim buciku,
w zimowym futerku
i z Mrozem w kuferku!
 
Z człowieka zadrwiła!
Życie przytłumiła!
 
Lecz przyjdzie dzień taki,
że zimowe „fraki”
kapryśnej Wiosenki
wpadną do studzienki!
W zieleń się ubierze,
zerwie też przymierze
z Zimą mroźno-śnieżną!
Wszak jest ciepłą księżną!
 
Taką Wiosnę znamy,
na taką czekamy!
 
Kwiecień  2013

 

Senne  marzenia
 
Przychodzisz nocą, we śnie.
Nie widzę rysów twarzy.
Ukrywasz się w szarej mgle –
należy do  Twej straży.
 
Wolniutko  wchodzimy w  las,
potem wabią nas pola.
Znaczenia nie znalazł czas.
Pachnie zorana rola.
 
Nagle porywa nas walc.
Wokoło świat wiruje.
Z wysiłkiem wołam: Tańcz! Tańcz!
Tańcząc czuję, że żyję!
 
Ale  ucieka gdzieś sen.
Znowu zamykam oczy.
W dzień nie odwiedzi mnie ten,
który był ze mną w nocy.
 
Obrazy snu zatrze dzień,
on  drwi z mego marzenia.
Blask słońca  zniszczy cień,
a szarość się nie zmienia.
 
Marzec  2013
Moje  urodziny
 
Dzisiaj moje urodziny,
ale tortu już nie będzie.
Świeczek dużo, miejsca mało!
Trudno.
Zamiast ciasta są życzenia
szczere, bo niewymuszone
z wielką szansą na spełnienie.
Wierzę!
Chyba mam coś do zrobienia,
skoro lat mi długich życzą,
zdrowia i dobra wszelkiego.
Dziękuję!
 
Chociaż lat mi wciąż przybywa,
Nie płaczę. Jestem szczęśliwa!
 
12 marca 2013
Wiosenne   przemiany  
                                Jasi P.
Po miesiącach mroku
znów  na niebie słońce.
Jeszcze niegorące.
Świat pełen uroku!
 
Na rower swój wskoczę,
ruszę  w dal, przed siebie.
Choć nie będzie Ciebie,
ja z trasy nie zboczę.
 
Zajrzę też do lasu
w zakątki nam znane.
Przed kapliczką stanę.
Zatrzymam bieg czasu.
 
I wrócę do domu.
Za myślenie nowe,
spędzenie dnia zdrowe,
dziękować wiem komu!
 
Marzec  2013

 

 

W  dobie  technizacji
Starość  nie radość – to trafne powiedzenie.
W seniora żywocie znajdziesz potwierdzenie.
Pomińmy choroby, odejście sprawności,
gdyż  bardziej dołują techniczne nowości:
Internet, laptopy, smartfony, tablety –
w depresję wpędzają seniora. Niestety!
 
Trzymam w dłoni przedmiot – płaski i niewielki.
Boję się go dotknąć! Strzeż mnie duchu wszelki!
W wielu naszych domach jest władcą i panem;
rządzi czasem rodzin i rządzi ekranem
naszpikowany licznymi przyciskami.
 
Stwierdzam brak porozumienia między nami.
Na przykład, chcę poprawić kontrast obrazu.
Naciskam klawisz. Błąd! Ekran bez wyrazu!
Podobnie się kończą inne zamierzenia.
Nigdy nie poznam przycisków przeznaczenia!
 
Patrzę na mego pilota jak na jeża
i wiem, on swych tajemnic mi nie powierza.
Liczyć tylko mogę na wnuka mądrego.
Brać „korki” u wnuka to nic niechlubnego!
 
Marzec  2013
O  zmienności
 
Zmienność  jest  jedną z cech człowieka.
Zwłaszcza od uczuć wprost ucieka.
 
 Kiedy  mężczyzna szuka  żony,
idzie na łowy  ogolony,
schludny, pachnący „dobrą” wodą.
Wierzy: starania nie zawiodą!
Myśli logicznie i strzał celny!
Panna szykuje strój weselny!
 
Okres miodowy szybko mija;
chłopak tyranem, żona żmija!!!
Kłótnie, wyzwiska wiele znaczą.
Ślubne przysięgi w kącie płaczą.
Często się łączą  w nowe pary.
Dzieci w rozterce. Łez bez miary!
 
Takie historie przecież znamy,
ale nie zawsze rozgrzeszamy.
Aplauz dostają te małżeństwa,
które  zmierzają do zwycięstwa
ponad licznymi kryzysami,
miłość gruntują wraz z latami.
 
Jakie lekarstwa są skuteczne?
Żadne uczucie nie jest wieczne.
Każde wymaga pielęgnacji,
jeśli pragniemy ich stagnacji.
 
Luty  2013

 

O „inności”
 
Im lepiej poznaję ludzi,
tym miłość do nich mnie studzi,
tym bardziej kocham zwierzęta,
ich losem jestem przejęta.
Lecz wielu źle to postrzega.
Ma inność jak wrzód dolega.
 
Zwierzęta tego nie znają,
choć krzty rozumu nie mają.
Pies często kota nie gania,
nie warczy podczas śniadania,
a gołąb kotu do ucha
odważnie coś mu tam grucha!
 
Nie wiedzie inność do zwady,
więc bierzmy od nich przykłady.
Jak my są cząstką Natury
(nierzadko uczą kultury!);
na przykład kochają szczerze.
Im bardziej niż ludziom wierzę.
 
Kto zwierząt nie akceptuje,
ten do mnie też nie pasuje!
 
Luty  2013
„Ocalić od zapomnienia”
 
Czas jest dobrem i złem dla człowieka.
Wolniej lub szybciej – zawsze ucieka
i lekceważy znak zatrzymania.
Życie przymusza do przemijania.
Dobrą wymówkę da na obronę:
„Bilet podróżny mam w jedną stronę!”.
Wszystko zabiera i nic nie zwraca!
Cenna dlatego człowieka praca,
który utrwala myśli, zdarzenia
w słowach, obrazach, rzeźbach z kamienia,
nawet z tworzywa bardzo kruchego.
Dzieło więzieniem czegoś przeszłego,
czegoś, co nigdy się nie powtórzy
mimo pragnienia i w mózgu burzy!
 
Jeśli potrafisz, gdy ważna chwila,
chwytaj ją szybko niczym motyla.
W dzieło zamykaj swe przemyślenia.
Tak je ocalisz od zapomnienia.
 
Styczeń  2013
Siła  zwyczaju
 
Od lat przyjęty zwyczaj się nie zmienia;
z nowym rokiem ślemy sobie życzenia:
zawsze „zdrowia i wszystkiego dobrego”.
Mam zastrzeżenia do tego drugiego,
a nawet w pewnym stopniu mnie przestrasza,
mając w pamięci historię Midasa.
Głodem przymierał, ponieważ z życzenia
nie wyłączył wody i pożywienia!
Samo dobro (jak złoto) także szkodzi!
Lepiej niech w parze z  trudnościami chodzi.
Wówczas człowiek hartuje się życiowo;
łamie bariery, rodzi się na nowo.
 
Proszę, nie życzmy „wszystkiego dobrego”,
lecz dobra ważnego i konkretnego.
 
Wiem, że nie zmienię  zwyczaju naszego,
zatem Wam życzę: ”WSZYSTKIEGO  DOBREGO”!
 
Styczeń  2013
 
W  sprawie karpia
 
Bardzo współczuję tej biednej rybie,
gdyż w grudniu człowiek na karpia dybie.
Karp na wigilię w polskim zwyczaju!
Trudno to zmienić. Ale do Raju
z całą pewnością trafić nie musi
ten, co przed śmiercią męczy go, dusi
w torbie z plastiku, a potem zmusza
do życia w wodzie, gdyż go poddusza,
bo chlorem mocno jest wzbogacona.
Nasz karp bieleje. Powoli kona.
Człowiek w pośpiechu śmierć mu zadaje.
Dopiero wtedy męka ustaje.
 
Czy tak być musi? Panowie, panie,
skróćmy karpiowi na  śmierć czekanie!
 
Grudzień  2012
Z  historii  świerków
Piękny – wysoki, szczupły, zielony,
w wiotkie gałązki brzózki wtulony!
Ona igiełki czule głaskała,
mimo zadraśnięć świerczka kochała.
Byli wspaniałą ozdobą lasu!
Ale, niestety! Tylko do czasu.
 
Zjawił się człowiek. Zabrał mu życie.
Ona została. Płakała skrycie.
 
Świerczkowi imię, nową płeć dano:
stał się choinką ślicznie ubraną
w błyszczące bombki, barwne światełka.
W blasku  błyszczała każda igiełka.
Nastrajał starszych, radował dzieci,
a po miesiącu trafił do śmieci.
Smutny był koniec świerczka młodego!
 
Może polubić brata sztucznego?
A żywy świerczek da cząstkę  chętnie
swego zapachu. Też będzie pięknie.
 
Czy też los świerka pospolitego
nie jest historią życia naszego?
 
Grudzień  2012

 

Niespodziani  z  nierównościami
 
Równości nie ma na naszym świecie!
Jeden ma złoto, a drugi śmiecie;
jednych los hojnie wszystkim obdarza,
drugim wyznacza etat nędzarza.
Chociażby diabłu zaprzedał skórę,
będzie mieć w życiu zawsze pod górę!
 
Jest od pokoleń zwyczaj przejęty,
że  szykujemy w grudniu prezenty
dla swych przyjaciół, krewnych, dla dzieci...
Także ubogim gwiazdka zaświeci
w postaci daru z serca danego
od adresata im nieznanego.
Na krótko radość w ich sercach gości
zmieszana z nutką szczerej wdzięczności.
Ale darczyńca na nią nie czeka!
Dumny, że odkrył w sobie człowieka!
 
Grudzień  2012
Pożegnanie z lasem
Już prawie połowa listopada!
Z koszem do lasu iść nie wypada.
Starczy byle kostur do podpórki
(pomoże pokonać leśne górki).
Z lasem-druhem pożegnać  się trzeba,
nim  bielutkie pierze spadnie z nieba.
Tęsknota za lasem serce gniecie,
choć jesienią inaczej niż w lecie:
jaśniej, przejrzyściej i uroczyściej.
Dęby, olchy uwolniły liście,
szczelnie nimi okryły korzenie,
by nie dopadło ich przeziębienie.
Także kolory dały gorące,
jakby bez przerwy grzało ich słońce.
Tylko sosny pysznią się zielenią!
To stare panny! Stroju nie zmienią!
Przeciw świerkom nastroszyły igły,
gdyż tego lata zbyt w górę śmigły!
Nabożna cisza w calutkim lesie,
jedynie „puk” dzięcioła się niesie
nawet w mroczniejsze lasu gęstwiny,
gdzie się panoszą niskie krzewiny.
Grzyba żadnego! Wtem mała kania
ze skraju duktu w pas mi się kłania!
Oddałam ukłon z ucałowaniem.
Ostatni akt zwany pożegnaniem!
 
12 listopada  2012
Moja  dewiza
 
Nie żałuję niczego, co już w przeszłym czasie.
Dziś coś zmienić, naprawić z pewnością nie da się.
To, co już się zdarzyło, zdarzyć się musiało;
może czegoś za dużo, a czegoś za mało,
ale swego życia wstydzić się nie muszę.
Jak dawniej, tak dziś, o splendor kopii nie kruszę.
Skromność, życzliwość z dozą sporej wrażliwości
były i będą dewizą mojej przyszłości.
Wiele przeżyłam i mam wiele do przeżycia,
ponieważ nie śpieszno mi z przejściem do „niebycia”!
 
Listopad  2012
O  kapuścianych  głowach  ze  „Złotej Ziemi”
 
W Makowicach ludzi tłum!
Trwa impreza – wieki szum.
Święto  kapuścianych głów –
najprawdziwszych, a nie z mów
o tych głowach, co nie tak,
gdy im piątej klepki brak.
 
Bardzo proszę! Brak mi słów!
Cuda z kapuścianych głów:
z  mięsną  wkładką, a tu farsz:
krokiet, pieróg  (smaczny barszcz),
sterta – cud rogalików,
z kminkiem – czar pasztecików!
Stół przyciąga ludzi wzrok,
spowalniając każdy krok!
A wyborny był ich smak!
 
Wnet podano inny znak:
już kiszenia nadszedł kres.
Nie obeszło się bez łez –
wydeptano zbędny sok,
by liść kwaśnieć mógł przez rok.
Więc w potrawach będzie znów
z kapuścianych ściętych głów!
Ps.
Impreza udana, konkursowa, otwarta.
Dowiodła: główka kapusty też złota jest warta!
13 października 2012 roku                                            
O naszej  Złotej  Ziemi
 
Nie dla poklasku, lecz z tej przyczyny,
że jest spichlerzem chleba, zwierzyny:
Grodków, Kamiennik, Pakosławice,
w sąsiedzkim kręgu też Skoroszyce –
 mała ojczyzna - złotą nazwana,
w region opolski wkomponowana.
Paletą złocistych  barw się mieni
od przedwiośnia do późnej jesieni.
Łany rzepaków wiosną kwitnące
jakby się w złocie kąpało słońce,
lato w pszeniczne złoto się stroi,
jesień w gamę barw złota się zbroi!.
Odcienie złota zachwyt wzbudzają,
gdy zdobią drzewa i gdy spadają
na szare pola, ścieżki, ulice,
Złotej  Ziemi zmieniają oblicze.
Zanurzasz stopy w złotym dywanie,
 a w sercu podziw i przywiązanie.
Złotem są także ślady przeszłości!
Duma rozpiera z teraźniejszości:
na wiosnę siejesz, a zbierasz w lecie!
Wiesz, że to twoje miejsce na świecie.
Jesteś włodarzem tej Złotej Ziemi,
miłości do niej nic nie odmieni!
 
Wrzesień 2012                                                                      
Niepoetyckie  nastroje
 
Niemodne dziś wiersze rymowane,
słownictwo starannie dobierane,
bezbłędnie rozłożone akcenty.
Starszemu poecie brak zachęty.
 
Dziś w cenie strofy nieregularne,
luźność skojarzeń, tematy marne...
Gdy czytelnik nie wie, o co chodzi,
awersja do poezji się rodzi.
Zwyczajny człowiek to niemyśliwy,
w tropieniu puenty jest niecierpliwy.
Samo słowo „wiersz” już go odstrasza:
„nie znam się na poezji” – przeprasza-
odsuwa poetyckie klejnoty –
nie chcąc zasłużyć na miano idioty.
Nawet okiem wiersza nie połechce,
gdyż do myślenia zmuszać się nie chce.
 
A u poetów trwoga się budzi,
co taka poezja czyni z ludzi?
 
Wrzesień  2012
O   naszych  sąsiadach
 
W życiu się nieraz zdarza sąsiedztwo fatalne;
obok nie anioł mieszka, lecz monstrum realne!
Anioł na swoją,  twoją posesję „da” oko.
Ufasz mu, wierzysz w niego, możesz spać głęboko.
 
Lecz kiedy masz za płotem potwora-sąsiada,
biada ci, biada twoim zwierzętom, oj, biada!
Wszystko mu szkodzi, złości; nawet trawka mała,
która na jego teren przedostać się śmiała!
On nie kłóci się z tobą, lecz działa z ukrycia:
wzywa Straż bez powodu lub pozbawia życia
dzikie, malutkie kotki z twojego ogrodu
trucizną poczęstuje! On ma serce z lodu!
 
Oby kiedyś nie cierpiał jak małe kocięta.
Za każdy czyn się płaci i niech zapamięta,
że zło lubi powracać. Niech też się nie łudzi,
że  gdy będzie w potrzebie, serca ludzkie wzbudzi!
 
Zastanawia pytanie: Co się z ludźmi  dzieje?
Czy czasy tak okrutne, że człowiek dziczeje?!
 
Wrzesień  2012
Lipiec  2012
 
Tego lata lipiec nie był łaskawy;
wypijał z drzew soki, wypalał trawy,
żarem piekielnym oblewał wprost ziemię,
zadręczał zwierzęta i ludzkie plemię!
Jeszcze jakby tego było za mało,
trąbom polecił niszczyć, co się dało!
Dachy fruwały jak olbrzymie ptaki,
w powietrzu wirował przedmiot wszelaki,
potężne drzewa  połamał jak słomy.
Legły pokotem, oddając pokłony
ziemi, która karmiła je przez lata.
Spustoszenie! Czy to już koniec świata?
- pytał człowieka człowiek przerażony.
Szczęściarz! Przeżył żywioł nieposkromiony.
Choć cały dorobek życia legł w pyle,
żywioł darował mu  życie! Aż tyle!
On wolę niszczenia ma nieugiętą
a siłę potężną, wprost niepojętą!
Wyższość żywiołu człowiek uznać musi,
stawić mu czoło? Nawet go nie kusi!
Tylko kikuty drzew bezgłośnie łkały,
ostrymi szczapami mu wygrażały.
 
Lipiec  2012
Wartość  dnia
 
Na drugą półkulę odszedł nocy cień.
Zaraz po nim wolno wkroczył chmurny dzień.
Jedną po drugiej gasił miliardy gwiazd,
a potem pobudził śpiochów z ptasich gniazd.
Nakazał im zaraz do pracy się brać:
„Śpiewać! Pokazać światu, na co was stać”!
Posłuszne pióraki – solidności wzór-
śpiewały  przepięknie jak niejeden chór!
Zaspane słońce przez szparę szarych chmur
ziewnęło, spojrzało na ten ptasi zbór
i nagle z błyskiem swych promiennych ócz
przepędziło mrok do mateczników puszcz.
Odważnie wkroczyło do człowieczych chat:
„Wstawaj, leniu! Czas podziwiać piękny świat,
gdyż każdy dzień życia to bezcenny dar
jesienią czy zimą, nawet w letni skwar!
Przekonaj, że jesteś tego świata wart,
a życia nie budujesz jak domku z kart”!
 
Lipiec  2012
Mąciwoda
 
Mieszkanie w bloku ma swoje zalety;
uprzejmi sąsiedzi, miłe kobiety.
Gdy sprawa trudna, darmowa porada,
na małą czarną wpaść także wypada.
Ale, jak zwykle, jest i mąciwoda,
co szuka dziury, bo drażni go zgoda.
Podsłuchuje, węszy – robi, co może.
Cudaczek! Niedouczone niebożę!
Biedactwo cierpi na syndrom ważności.
Choć palcem nie ruszy dla społeczności,
twierdzi, że dobro innych ma na względzie,
lecz w sprawach własnych często jest w urzędzie
i  różne pisma, memoriały płodzi,
 sobie nie pomaga, a innym szkodzi.
Świat ogląda zza okiennej firanki,
lecz czujny, zawsze gotów stawać w szranki.
 
Skoro fanów i wrogów ma przyroda,
to wśród nas też być musi mąciwoda!
 
Lipiec  2012
Wspomnienie  z  przedwiośnia
 
Wśród jeszcze suchych strąków ogrodowych konwalii
pyszni się swym pięknem ukwiecony krzew magnolii.
Bardzo wolno rozchyla z kielicha  barwne płaty,
z okazałych kwiatów układa bukiet bogaty.
Każdego przechodnia ściąga zachwycone oczy
ten zielonej przyrody odmieniec  przeuroczy.
 
Kiedy pospólstwo krzewów drzemie trochę zaspane,
on nagie gałązki ma już kwieciem obsypane!
I tak  bardzo się spieszył na powitanie Wiosny,
że zapomniał nakazać liściom, by także rosły.
Opóźniać rozwój liści, a kwiatom dać pierwszeństwo?!
Toż to w zielonej Naturze niemalże przestępstwo!
 
Lecz czas kwitnienia pięknego krzewu szybko zleci.
Płatki opadną na ziemię i trafią do śmieci,
a  ich miejsce zajmą liście młodziutkie, zielone
i życie krzewu zostanie w roczny cykl włożone.
 
Choć masz miejsce w pierwszym rzędzie i jesteś ozdobą,
motorem życia są ci, którzy siedzą za tobą.
 
Czerwiec   2012
 
Warto  spojrzeć w chmury...
 
Ludzkość zna sporo wybitnych rzeźbiarzy.
Podziwiać ich dzieła niejeden marzy:
dotknąć, obejrzeć z bliska czy z daleka,
to uczta dla wrażliwego człowieka!
Kształty zaklęte w trwałym materiale
choć wiekowe, mają się doskonale!
 
Ale dzieł najwspanialszego rzeźbiarza
nikomu dotknąć dłonią się nie zdarza.
Tylko obejrzeć może je z daleka,
gdyż rzeźba się zmienia, w przestrzeń ucieka.
Stworzona z ulotnych chmurek w błękicie,
lecz tylko dla ciebie tchnięto w nią życie!
Na twoich oczach postać się przetwarza
ręką wiatru – niezwykłego rzeźbiarza!
 
Patrz: nosek, oczka, czuprynka pudelka –
lekki ruch – z pieska wyrasta modelka...
I ona szybko zmienia się w motyla,
w twarz wiedźmy, kota, paszczę krokodyla...
Jesteś świadkiem aktów reinkarnacji!
Myślisz, a może jest w tym trochę racji?
Tak czy inaczej, znajdź chwilę dla siebie,
by oko cieszyć pięknem rzeźb na niebie,
gdyż trwałość nie jest ich cechą znamienną
ni podziwianie czynnością codzienną!
Maj  2012
Polskie  Nowaki
 
Nasz wiek dla pisarzy niełaskawy.
Nowak na głowie ma inne sprawy;
w każdej przeskoczyć pragnie sąsiada,
aby wyżej! Mieć mniej? Nie wypada!
Żyje w stresie, w nieustannym pędzie;
wiersza ni prozy czytać nie będzie!
Nawet grosza z tego nie wydusi!
O czym tam piszą, wiedzieć nie musi.
Wystarczy telewizor, gazeta,
ale wy sobie piszcie, „co chceta”.
 
Lecz co pocznie, gdy czas przyjdzie taki,
że wyjdą z mody polskie Nowaki?
Ich głowy utkną nie na świeczniku,
ale pod łóżkiem, w brudnym nocniku!
 
Maj 2012
„Dziwny jest ten świat ...”
 
Na świecie mnóstwo przedziwnych rzeczy!
Kto mądry, nigdy faktom nie przeczy;
niektóre kwiaty – wprost ludzkie twarze!
Odwiecznych wrogów spotkamy w parze!
Kot ptaszka, myszki wcale nie zjada,
do miski pieska też się przysiada,
nierzadko razem śpią, baraszkują,
inności futra nie demonstrują.
A człowiek często dziwność swą znaczy,
gdy zwykły przedmiot myśl mu wypaczy,
lecz nie w kierunku przyjaźni, zgody –
przeciwnych postaw daje dowody.
Za przykład weźmy tak zwany „stołek”.
Gdy na nim siądzie, on już nie „kołek”!
Do głowy mądrość sama mu wchodzi.
Że nie książkowa? Nic to nie szkodzi,
bo „stołek” władzy choćby najmniejszy
utwierdza w wierze, że jest mądrzejszy
od wszystkich innych, co go nie mają.
Jest dumny! Jemu się w pas kłaniają,
a on ich czasem dostrzegać raczy...
 
Czy ową dziwność świat wytłumaczy
i znajdzie na nią takie dowody,
że w otoczeniu nie czyni szkody?
 
Kwiecień 2012

Czas  i  Woda
 
Wiele głów mądrych od lat docieka,
jak to jest z Czasem w  życiu  człowieka.
Choć niewidoczny, o sobie znak daje!
Człowiek po skutkach go rozpoznaje.
W każdej istoty życie wpisany.
W swoich zasadach nieubłagany.
Jest w ciągłym ruchu, nigdy nie staje
i żadnych sztuczek, próśb nie uznaje!
 
Myślę,  że bratem jest rzecznej Wody,
przez jej istnienie daje dowody.
Jest materialnym zwierciadłem Czasu;
jak On, najczęściej mknie bez hałasu.
Też ciągle  płynie, rzeźbi koryta,
o pozwolenie ludzi nie pyta.
Czasem im sprzyja, niekiedy szkodzi,
przyjmując rolę groźnej Powodzi!
 
Chcesz Czas zobaczyć? Idź na brzeg rzeki.
Z Wodą płynie. Choć przymkniesz powieki,
jego obecność odczujesz w duszy;
ukoi smutek, bariery skruszy,
bo Czas jak Woda w życiu niezbędny!
Rzecz oczywista! Komentarz zbędny!
 
Kwiecień  2012
To  Ewa  winna...
 
A wszystko od ciekawskiej Ewy się zaczęło,
gdy zakazane jabłko w jej dłoni spoczęło.
I nie dość, że sama owoc z drzewa zerwała,
jeszcze Adama w rajską aferę wplątała,
której skutki na dzieci zostały przelane;
pożądają zawsze tego, co zakazane:
gruszka z cudzego ogrodu bardziej smakuje,
mąż do żony kolegi „dziką miętę” czuje,
żona w odwecie nie pozostaje mu dłużna,
w relacjach damsko-męskich szczególnie usłużna.
Swymi wdziękami chętnie kolegów  obdziela,
czym głowę męża zdobi w poroże daniela!
A on, nieświadomy, dumnie rogami wstrząsa
I wśród gwiazdek show-biznesu beztrosko pląsa!
 
W tym środowisku praca wierności nie sprzyja.
Trudno dociec, kto czyim mężem, żona czyja?
Zmieniają się partnerzy jak w marcu pogoda!
Popularność przynosi łóżkowa przygoda.
A związki nietrwałe, krótkie, częste rozwody
są miarą sukcesów, nie talentu dowody!
 
Temu miszmaszowi Matka-Ewa jest winna,
po owoc zakazany sięgać nie powinna!
 
Marzec 2012
O  jubileuszach
Przekonywać nie trzeba i nie muszę,
jak ważne są w życiu jubileusze!
Do refleksji  myśl człowieka się skłania.
Bilans sukcesy, porażki odsłania,
które najczęściej idą z sobą w parze.
Tylko sukcesom stawia się ołtarze!
Do ujawniania klęsk, nikt nie jest skory,
choć one budują, ucząc pokory
wobec sił wyższych i ludzkich słabości,
wskazując drogę do lepszej przyszłości!
 
Marzec 2012
Urodzinowe  refleksje
Wszystkie zegary świata
rejestrują nam lata
od tej pamiętnej chwili
gdyśmy się urodzili.
Niegdyś to dzień radosny,
bo chciałeś być dorosły;
pysznić się dojrzałością,
afiszować miłością...
 
I tak lata mijały,
zegary czas zliczały.
Dziś radość z wolna gaśnie,
gdyż przekroczyłeś właśnie
granicę dojrzałości.
Wszedłeś w strefę starości.
Dzień narodzin nie cieszy.
Zegar zbytnio się spieszy\
i cofnąć się nie daje,
a bagaż lat zostaje!
Lecz nie „pocą” się oczy.
Jubileusz uroczy!
Świętujmy urodziny
chociażby z tej przyczyny:
za nami lat dziesiątki,
miłe sercu pamiątki...
Wznieśmy toast, nawet dwa!
Zdrowa starość niechaj trawa!
Marzec 2012
8 marca dla kobiety
 
Nie zna nikt zegara w świecie,
co nie liczy lat kobiecie!
(Chociaż ona wiek swój skrywa
czar młodości z lat ubywa).
Dnia urodzin uczcić nie chce,
zwłaszcza gdy jest po czterdziestce.
Dobrze, że choć jedno święto
Świętem Kobiet okrzyknięto!
Więc bez stresu, bez żenady
włoży stroje  od parady
(o wiek w dniu tym nikt nie spyta),
stąd z uśmiechem święto wita;
przyjmie  kwiaty i życzenia –
miłe święta dopełnienia,
lecz zegara nie zaprosi,
wszakże wrogów swych nie znosi!
Marzec  2012
O  naszym  języku
 
Język jest giętki jak roślina;
do ludzkich potrzeb się nagina,
chętnie przyjmuje nowe słowa
i w leksykalny skarbiec chowa.
Jest znakiem naszej tożsamości,
lecz ginie, kiedy  chwasty gości:
dziwne wyrazów zniekształcenia,
z obcych języków „pożyczenia”
i wszechobecne wulgaryzmy,
karłowe skróty, różne „izmy”...
Chociaż Polacy język mają,
o jego czystość mało dbają!
Język wymaga pielęgnacji,
aby zachować ciągłość nacji!
 
Marzec 2012

 

Świadectwa  dobrobytu
 
Od czasu do czasu „rządowi” podają:
„żyjemy dostatniej”, choć ceny wzrastają.
Opinie wsparte o badań wyniki.
Zbytecznie! Wystarczy rzut oka w śmietniki,
nie trzeba też grzebać w papierach, w urzędzie;
dowody dostatku znajdują się wszędzie:
w parku, na ulicy, trawniku, chodniku –
fruwają w powietrzu, drzemią w pojemniku.
Pokaźny majątek! Skarb nieprzebadany,
a w ich asortyment jadłospis wpisany.
Wiesz, co Polak zjada na obiad, śniadanie,
ile i co pije, co bierze „na spanie”.
Z każdego śmietnika rzeką wiedza płynie;
choć Polak  bogaty, ale w śmieciach ginie!
 
Marzec 2012
Przestroga
 
Chce czy nie, za jego zgodą czy bez zgody
człowiek był, jest i będzie cząstką przyrody.
Zresztą o zdanie nikt go przecież nie pyta,
jego miejsce wśród roślin, zwierząt! I kwita!
Natura dała język, rozum i serce
przecież nie po to, by jak kotlet w panierce
opływał w tłuszczu własnego dobrobytu
(zasługa nie pracy, rozumu, lecz sprytu),
ale by innych dostrzegał wokół siebie,
szanował, wspierał i pomagał w potrzebie,
i nie kpił z tych, którzy dokarmiają ptaki,
pieski, koty, mówiąc: ”to ludzie-głuptaki”!
Zdarzyć się może, że „panierka” odpadnie.
Na własnej skórze pozna, co to być na dnie.
 
Luty 2012
Może dokarmiać?     
 
Sporo przeżyłam, niejedno widziałam,
byłam kochana i sama kochałam;
wiem, co to praca, młodzieńcze igraszki,
znam smak sukcesu i gorycz porażki.
nieważne czy twarde, czy miękkie łoże.
Niewiele zdarzeń zadziwić mnie może.
Zrozumieć jednego nie jestem w stanie
co sprawia, sprzyja serc ludzkich odmianie.
 
Na drzewkach,  parapetach u biedaków
wiszą słoninki, karmiki dla ptaków,
lecz żadnej z tych rzeczy nikt nie zobaczy
na pięknych posesjach wielu bogaczy!
A może im jeszcze za mało chleba
i także zimą dokarmiać ich trzeba?
 
Sknerstwo, głupota, przepych, może bieda?
Ubogi wesprze, zamożny nic nie da;
ni  kostki dla pieska, ziarnka dla ptaka,
nic go nie wzrusza. Już natura taka!
 
Luty 2012
 

 

Z okazji  ...
 
W Dzień Twego Imienia czas nic nie zmienia;
ta sama miłość, te same życzenia:
sprawdzonych przyjaciół, szczęścia w rodzinie,
żadna przyjemność niech Cię nie ominie,
wiary, uporu w Twej  walce z chorobą
wiesz przecież, że byłam i jestem z Tobą!
 
Luty 2012
Cena  piękna
 
W Dzień Babci, w Dzień Kobiet, w Dzień Matki
cieszą się dzieci, płaczą kwiatki.
Łzy niewidoczne; płaczą skrycie.
Ich piękno kosztowało życie.
 
Powiązane w ciasne bukiety,
cieszą oczy każdej kobiety.
Serca wdzięcznością przepełnione,
kwiaty do flakonów włożone!
 
A te coraz słabiej się czują,
w końcu na śmietniku lądują.
 
W  naszym życiu też tak się dzieje;
piękny płacze, brzydki się śmieje.
Choć piękno ma różne oblicza,
w cenę życia nikt go nie wlicza.
Nie łudź się, piękny śmiertelniku
i ty się znajdziesz na śmietniku!
 
Luty 2012


Meandry  przyjaźni

Czasem twoja przyjaciółka

„szpilki” wkłada w zwrotne kółka.
Jeździ w lewo, w przód, w bok, w prawo,
tam gdzie  chwalą, biją brawo.
Szczerą przyjaźń symuluje,
gdy interes własny czuje.
Kiedy chcesz wejść na swe tory,
nie licz na nią! Jej humory
wywołują dąsy, waśnie.
Niech to jasny piorun trzaśnie
w taką przyjaźń, w takie spółki
(ostrzegały już jaskółki!).
Diabli wzięli przyjaźń wielką!
Został ci - guzik z pętelką!
 
Luty 2012
Zmiany  stroju  i  nastroju
 
Kiedy jesteś młody, nie brak ci urody.
Dbasz o stroje modne, nie zawsze wygodne,
niekoniecznie zdrowe, lecz szykowne, nowe.
Wszystko ci pasuje, humor dopisuje.
Ślesz uśmiech promienny, nastrój wciąż wiosenny.
Lecz gdy jesteś stary, masz inne wymiary.
Nie zerkasz w lusterko. Grubas, nie chucherko
stoi z drugiej strony! Jesteś zniesmaczony!
Uroda przepadła i za dużo sadła,
a twoje ubranie, to tylko staranie.
Strój  i nastrój zmieni w drodze do Jesieni
czas, co nie próżnuje. Każdy to odczuje!
 
Styczeń  2012
Mru...  mru...  mru...
 
Ciche , monotonne mruczenie kota
sprawia, że do życia znów wraca ochota.
Troski, niepokoje bledną, znikają,
przyjemne wspomnienia myśli odwracają
od dnia przeżytego, drobnych przykrości.
Błogi spokój, uśmiech na mej twarzy gości.
A wszystko za sprawą: „ mru...  mru... mru...” kota
co śpi na kolanach. Beztroska niecnota!
 
Styczeń  2012
Smutne,  ale  prawdziwe
 
Boleśnie rani starego człowieka
zły los, gdy zwleka, gdy cierpliwie czeka,
 jego dzieci założą rodziny
i w nich uderza bez jasnej przyczyny;
zsyła choroby, wypadki losowe,
wpędza w nałogi, w kłopoty życiowe...
A starzec cierpi, gdyż pomóc nie może.
Życie włożone w madejowe łoże!
Wziąłby na siebie ich troski, zmartwienia,
lecz przeznaczenie swych planów nie zmienia,
ale iskierka nadziei się błąka,
że zło przeminie, nim przyjdzie rozłąka.
 
Styczeń  2012
Oblicza  Czasu
 
Życie człowieka jest skomplikowane;
na łaskę Czasu i niełaskę zdane.
Choć go nie widzisz, w twoim życiu gości,
sprawia ci radość, a niekiedy złości.
Gdy na coś czekasz, a on się nie spieszy,
przemija wolno... taki Czas nie cieszy.
Lecz jeśli ciebie jakaś przykrość czeka,
jesteś szczęśliwy, że z przybyciem zwleka.
Raz masz w nim wroga, a raz przyjaciela;
lekarza, zbawcę i nauczyciela –
jest lekiem, wsparciem, życiową mądrością.
Dobry na wszystko. Traktuj go z godnością!
 
Styczeń 2012
Krok  w  nowy  rok
 
„W tym roku – mój drogi – stanę na dwie nogi.
Mówię ci poważnie!”
Tymczasem przeważnie
próg nowego roku przekraczasz w wykroku:
prawa -  to życzenia (liczysz na spełnienia),
lecz zgięta w kolanie – nie wszystko się stanie;
zdrowie nie dopisze, ktoś prześwietli kliszę!
Stąd troska, obawa – więc niepewna sprawa;
lewa  - w starym roku, utkwiła w natłoku.
Zamknąć się nie dało, coś na drodze stało.
Przejdą na rok nowy. Szczęście do połowy
zaledwie  posłuży, stary rok przedłuży.
 
Jak roku każdego życz szczęścia pełnego,
nich wyjdzie z półmroku, by nowego roku
nie przekraczać z wykroku!
 
Grudzień  2011
 

 

Z  okazji...
 
Święta za progiem, Nowy Rok tuż, tuż!
Na minione dni spada czasu kurz.
Niechaj przykryje, co niedobre, złe;
niech się rozmyje, przemieni się w mgłę.
Na czas świąteczny i calutki rok,
życzę, by szczęście szło z Tobą krok w krok,
uśmiech serdeczny niech zdobi Twą twarz,
do pomyślności, jak każdy, prawo masz!
 
Wigilia  2011
Dlaczego  takie  wiersze...
 
Moją poezję tworzy życie realne.
Poważne, zabawne, niekiedy brutalne
zdarzenia, sytuacje dnia codziennego
są źródłem wiersza smutnego lub wścibskiego.
I wiersz refleksyjny też mi się przydarza,
gdy myśl poszukuje wyjścia z korytarza
gmachu, który swe niespodzianki ukrywa
przed ludzkim okiem, a życiem się nazywa;
gdy myśl penetruje człowiecze słabości –
wówczas taki wierszyk w mym zbiorku zagości.
Niektórzy je chwalą, inni krytykują,
wesołych, zabawnych wierszy oczekują.
I w tym się pojawia ścianka między nami,
gdyż  radość w życiu gości tylko czasami!
 
Grudzień 2011
 

 

Wigilijne  życzenia
 
Wigilijny dzień zwykły, lecz wieczór święty;
choinka, rodzina, kolędy, prezenty,
na białym opłatku podane życzenia,
typowo polskie potrawy do zjedzenia:
barszczyk z uszkami, karp, kapusta z grzybami...,
Bożego Dzieciąteczka  Duch między nami.
 
W świąteczno-podniosłym nastroju radośnie,
rodzinna więź krzepnie, zacieśnia się, rośnie,
bo najcenniejszym prezentem, sami wiecie,
gdy ten wieczór rodzina spędza w komplecie;
 czego swojej i Waszym rodzinom życzę,
 na wzajemne życzenia od Was też liczę!
 
Grudzień 2011

 

O  zazdrości
Ludzka zazdrość ma wiele twarzy.
Mieć to, co inni, skrycie marzy;
dom, samochód, talent, uznanie.
Gdy nie wszystko zdobyć jest w stanie,
wówczas maski na twarz nakłada:
szerszenia, modliszki czy gada,
a nawet słodkiego baranka
(tło inne, lecz ta sama ramka).
Różnych masek ma zapas spory,
by  niszczyć, pomniejszać splendory
tego, komu czegoś zazdrości.
Szkoda takiej pomysłowości,
energii, uporu i czasu.
Człowieku,  żyj bez ambarasu!
 
Grudzień 2011
 „Gazety GrodkoCzytelnikowiwskiej” z października 2011 r.
 
Kocham zwierzęta
nie tylko w święta,
lecz dnia każdego
przez nich przeżytego.
 
Karmę przynoszę,
schronienia wznoszę
na swym ogródku
i na podwórku.
 
Karmienie kota
to  nie głupota,
nie złośliwości,
lecz znak miłości.
 
Einsteina w to mieszać,
znaczy się ośmieszać!
 
Listopad 2011 r.

 

Mój  świat
 
Jesienna depresja,
nad życiem refleksja,
przemiana wartości,
deficyt w miłości,
radości niewiele,
nostalgie w niedziele,
przyjaciół ubywa,
„odejść” rośnie krzywa.
 
Mój świat coraz mniejszy,
skromniejszy, ciaśniejszy.
Nie mam wpływu na to,
lecz gdy przyjdzie lato,
światek mój wzbogaci,
smutek etat straci.
Znów będę szczęśliwa,
choć trosk nie ubywa.
 
Listopad 2011
Gafa za gafą...
Coraz częściej mi się zdarza
mijać z datą kalendarza.
Miesiąc później lub za wcześnie
zjawiam się jak zmora we śnie
u przyjaciół z kwiatkiem w ręku
i z uśmiechem pełnym wdzięku (?!)
recytuję swe życzenia
twarzy pełnej zadziwienia,
gdyż wizyta nie w tym czasie!
Wyjść z impasu zawsze da się.
Wczoraj wpadłam do Janusza.
Jego rezon, fason wzrusza:
na” małe jasne” zaprasza
(gafa nie warta pałasza),
wieczór w przyjemność zmieniła,
święto Janusza przyspieszyła!
 
13.11.2011 r.
O darach  Losu
 
To, co Los  ci daje w darze,
często nie przychodzi w parze.
Masz urodę, jesteś młody,
a przed tobą same schody:
permanentny brak funduszy
poryw ciała, duszy kruszy;
brak rozwagi, roztropności,
deficyty w stateczności...
wciąż tłumiona radość życia –
dar młodości bez pokrycia.
 
I dojrzałość nie rozkosze –
zamiast uciech masz bambosze,
żonę, dziecko – ot, rodzinę –
licznych trosk twoich przyczynę.
Serce rwie się do wolności,
nawet w stronę złej miłości.
Z cichych westchnień nic nie będzie;
już twe miejsce w starców rzędzie.
Masz rozwagę i pieniądze,
lecz Los zabrał zdrowie, żądze.
 
Nie walcz z Losem! Nie bądź głupi!
Nikt go przecież nie przekupi.
Tak już będzie. Tak zostanie.
Los wciąż miesza rozdawanie
darów w czasie i przestrzeni.
Jest uparty. Nic nie zmieni.
 
Listopad 2011
 
 
Koty, Ludzie i Ludziska
 
Jak trutnie i pszczółki w kopcu mrowiska
także wśród nas są Ludzie i Ludziska!
Ludzie wrażliwi z serdecznej ochoty
potrafią zadbać o bezdomne koty,
które na działkach znalazły schronienie,
z nadzieją na przyjaźń, na pożywienie.
W lecie, w zimie Ludzie im pomagają;
przynoszą żywność,  budki ocieplają.
 
Natomiast Ludziska kotów nie znoszą;
zbierają podpisy, skargi zanoszą
do władz miejscowych o ich likwidację
i wyliczają swe pazerne racje:
że zjadają czosnek, marchew, buraczki?!
 
Uśmiercają kotki-matki, mrą kociaczki!
Ludziska! Nawet dzikus zna granice!
Zniszczycie koty. Zjedzą was nornice.
Ich kamieniami wytępić się nie da
i nie pomoże władza! Będzie bieda!
Zamiast trucizny, kija czy kamienia,
dajcie miskę mleka, resztkę jedzenia.
Nie przeszkadzajcie tym, co pomagają.
W przeciwieństwie do was, Ludzie serca mają!
Paździenik 2011
Życie jest spektaklem
 
Seniorze, na Los nie narzekaj.
Zbieraj siły, ze wstawaniem nie zwlekaj;
masz każdego dnia tyle do zrobienia,
a nie dano ci czasu do stracenia.
Musisz odnaleźć swoje okulary
(w chowanego grają, choć jesteś stary),
trzecie zęby także wyczyścić trzeba,
potem przeżuć dokładnie kromkę chleba.
Klucze też zawsze gdzieś się podziewają,
wyjście z domu poważnie opóźniają.
A trzecia noga już się w kącie nudzi,
ponieważ czas przybliżyć się do ludzi;
pogadać  co w polityce, w pogodzie,
odwiedzić ławeczkę w parku, w ogrodzie.
W końcu „pokuśtykać” do swego domu,
a o problemach nie mówić nikomu
i dolegliwości kwitować żartem.
Życie w teatrze świata jest spektaklem,
w którym role już od wieków rozdano.
Żadnych ulg, przesunięć nie przewidziano!
 
Listopad 2011
Nasze  wakacje
 
Lipiec, sierpień – miesiące urlopowe.
Manele w torbach na wyjazd gotowe.
Każdy Kowalski przez cały rok marzy,
by wygrzać ciało na słonecznej plaży
albo powędrować w wysokie góry,
wtopić się w zieleń, otrzeć się o chmury.
 
Pędzi na urlop w komplecie rodzina,
singiel, singielka, chłopak i dziewczyna.
Humor szampański, dowcip wyostrzony.
W słońce na niebie każdy wpatrzony.
 
A nasze słońce swymi promieniami
pieści golasów i tych, co z górami
od dawna się przecież zaprzyjaźnili
i  w swoich planach góry  uwzględnili.
Więc sprawiedliwie łaskami obdarzy:
czas jakiś sprzyja leżącym na plaży,
potem twarz chowa za chmurne firany,
a swe promienie śle w górskie polany.
 
Nie wszystkich raduje taka wymiana,
choć cenna dla zdrowia  klimatu zmiana
i nie powinni zbyt zżymać się na to,
gdyż  znane z kaprysów jest polskie lato!
 
Lipiec 2011




Wakacyjny  wyż

 
W aurze magiel: groźny upał, chmurny niż!
Szkwał na drogach! Bryndza! Wakacyjny wyż!
Jedni mkną nad morze do piaszczystych plaż,
drudzy w wodach jezior chcą zanurzyć twarz,
inni Zakopianką wloką się do gór,
by piąć się po skałach, wejść w „smrekowy” bór.
Korzystasz z Natury, doceniasz jej dar.
Humoru nie psuje wiatr zimny ni skwar,
a nawet, choć drobny, nieprzyjemny deszcz;
w barze, w smażalni w odwodzie pstrąg, karp, leszcz.
Dla kubków smakowych też musisz mieć czas!
 
Odmienna codzienność oszałamia nas
i wracać do domu nie zawsze się chce,
choć w domu najlepiej! Nie powiesz, że nie!
 
Sierpień 2011
Wygrzebane  z  przeszłości
 
Obozy harcerskie
namioty
niewiele roboty
leśna stołówka
krótka kadry „nasiadówka”.
 
Z wieczornego ogniska
noc rozświetla iskra
pieśń echem się niesie
po świerkowym lesie.
 
Poranne apele
plażowanie
w morzu kąpiele
nowych przyjaciół
wrażeń wiele.
 
Przeszłość daleka
czas nie zwleka.
 
Dzisiaj pustka
w pamięci ugrzęzła
Ustka.
 
Sierpień
Ryzykowne waśnie
 
Wreszcie mamy lato!
W ogródkach bogato.
Zielona sałata
z koperkiem się brata.
Strzępiasta pietruszka
nadstawia swe uszka,
gdyż wiedzieć by chciała,
o co kłótnia cała
na grządce ogórka.
 
Nastroszyła piórka
pękata cebulka;
przeszkadza jej kulka
pana pomidora
w koralach indora!
Marchewka rzodkiewce
rzekła, że już nie chce
rosnąć obok pora!
 
 
Spór zakończyć pora –
 - rzekła ogrodniczka.
Chodźcie do koszyczka.
Zupa jarzynowa
wnet będzie gotowa.
W niej się pogodzicie,
choć fason stracicie.
 
Z waśniami tak bywa,
zawsze się przegrywa.
One nie budują,
najczęściej rujnują
walczących „rycerzy”.
Strzała w obu mierzy!
 
Lipiec  2011
Klimaty polskiej kultury
„Cudze chwalicie, swego nie znacie”!
 
To trafne spostrzeżenie
w naszym klimacie
wprost na etacie!
Obcemu peany,
choć mało znany,
lecz go cenimy,
więc nie liczymy,
sporych  funduszy.
Niech gość się wzruszy!
 
Twórca domowy,
znaczy miejscowy,
troszeczkę znany -
niedoceniany!
 
Jakieś spotkanie
ujęto w planie.
To mu wystarczy!
Niech sobie warczy!
 
Z bramki do bramki
całuje klamki
tych „od kultury”.
Wiadomo z góry,
że nic nie wskóra;
w budżecie dziura!
 
Sami przyznacie
w takim klimacie
polska kultura
da w nicość nura!
 
 
Lipiec  2011
 

 

 


Efekty  mieszania  światów
 
Świat dziecka z beztroski słynie,
gdy malec oczkiem w rodzinie.
Młodość na skrzydłach szybuje,
a hormon mózgiem steruje
aż do późnej dorosłości.
Niknie na progu starości.
 
Tak działa prawo Natury.
 
Tymczasem człowiek niektóry
na siłę zmienia bieg rzeczy –
strój, poza wiekowi przeczy:
dziecko w sukni nastolatki
nie ulepi z piasku babki,
w „berka” także już nie grywa;
senior młodzieniaszka zgrywa:
nosi kolczyk i gadżety,
sztuczne kuszą go podniety.
Biedak rozsądkiem nie grzeszy,
raczej wyglądem swym śmieszy.
Mieszać światów nie należy!
Choć mu mówią, on nie wierzy.
 
Czerwiec  2011
Poemat  o  cofaniu  czasu
 
Cofnąć czas! Wielu by chciało.
Nikomu się nie udało.
Starania wciąż jednak trwają.
Naiwni nadzieję mają!
 
W cofaniu czasu, niestety,
prym wiodą starsze kobiety.
Skrzętnie wiek swój ukrywają,
w różnych „odnowach” bywają,
twarz botoksem torturują,
kremy, maseczki wklepują.
 
Mąż ze złości drzwiami trzaska,
zamiast żony, w łożu maska!
Jak przytulić twarz do twarzy,
gdy rulonem jest bandaży!?
Więc cichutko, po kryjomu
kocim krokiem  zmyka z domu.
 
Żona nie wie, gdzie był  nocy,
ale miała sen proroczy:
mąż ją ujrzał odmłodzoną
(on noc spędził z cudzą żoną!),
więc całować zaczął wszędzie,
mówił: Kocham. Kochać będzie!
 
 
Rzeczywistość jest brutalna!
Twarz młodziutka, lecz fatalna!
Przypomina lalkę Barbi!
Względów męża nie zaskarbi.
 Wyszedł z domu niezmieniony,
nie spojrzawszy w stronę żony.
 
Tyle ją kosztować miało,
gdyż  czas cofnąć jej się chciało.
 
Z tej historii ta nauka,
czasu człowiek nie oszuka.
Za oszustwo płacić trzeba,
będzie piekło, zamiast nieba!
 
Czerwiec 2011
Konieczność ingerencji
 
I nas dopadła moralności nędza!
Rozsądnym Polakom sen z oczu spędza
mściwość, nienawiść – przykład z samej „góry”.
Nieważne czyny, lecz ostre pazury,
by zadać bolesną, rozległą ranę,
chociaż oszczerstwa wprost z palca wyssane.
W tyglu politycznym   złość się gotuje,
dzieci, zwierzęta ktoś wciąż maltretuje.
Nie ma szacunku dla żadnej świętości.
Agresja i przemoc  na dobre gości
w szkole, w rodzinie, w parku, na ulicy.
Na zwykłą serdeczność mało kto liczy.
Moralność w zapaści. Prawość umarła.
Wrogość, zaciekłość szeregi swe zwarła,
a blaga w troskę o państwo się stroi,
by lud przekonać się dwoi  i troi.
Tego piekiełka nikt zmienić nie może.
Chyba jedynie Ty, Wszechmocny Boże!
 
Czerwiec 2011
O  wspomnieniach
 
Wspomnienia jak natrętne komary
atakują  nocą
 
Myślom wyrastają skrzydła
jak polne koniki
z obrazu na obraz
skaczą
nie znają
barier czasu ni przestrzeni
 
Obrażony sen ucieka 
gdzieś
daleko
 
Kalejdoskop
osób  
zdarzeń
nie do wszystkich
się uśmiecham
 
Świta
nadchodzi nowy dzień
czy uśmiechnę się do niego
jutro?
 
Czerwiec  2011
Lubię  -  nie lubię
 
Oszustów, zdrajców  -  nie lubię!
Fałszu w przyjaźni, nieszczerości  -  nie lubię!
Pochlebców, wazeliniarzy  - nie lubię!
Także nie lubię tych,
co poniżają biednego,
bo nie ma grosza marnego.
Nie lubię tych,
co tworzą dorobkiewiczów klany,
choć każdy z nich mógłby być ścigany,
gdyby sprawiedliwość istniała i chciała,
ich źródła dochodów skrupulatnie zlustrowała.
 
Ale lubię, nawet kocham człowieka,
co z pomocą potrzebującemu spieszy, nie zwleka,
nie unika z nim spotkań, przed nim nie ucieka
i  na przedawnienie obietnic nie czeka!
Tylko  odruch serca szczerego
wyróżnia ludzi formatu wielkiego!
 
Czerwiec  2011

 



Podziękowania  czas

 
Gdyby nie poeta Jan Skorupski Staszek
nie byłoby moich z poezją igraszek.
On do pisania wierszy mnie zachęcał;
Nad nieudolnością nigdy się nie znęcał.
Uwagi delikatnie przekazywał.
Chociaż poza Zurychem często przebywał,
zawsze miał dla mnie i nadal miewa czas,
a przecież tylko szkolna przyjaźń łączy nas.
Mądre wspieranie zrodziło wierszy w bród;
cztery książki, piąta w drodze – toż to cud!
 
Staszku!  Przesyłam Ci dzięki najszczersze
za powtarzane zdanie: „Czesiu, pisz wiersze”!
 
Czerwiec  2011
Skutki  długiego  myślenia
 
Myślał o ślubie, kiedy miał „w czubie”:
„Życie odmienię, gdy sie ożenię.
Poznam dziewczynę, stworzę rodzinę,
poszukam pracy i będę cacy”!
Plan doskonały! Zatem łyk mały
z nowej butelki.”Och, jestem wielki”!
Wtem dno wyjrzało, oko zmętniało,
rzęsa przylgnęła, oko zamknęła.
Rano, jak zwykle, głos mają cykle:
nowa butelka, pocieszycielka!
„Jutro pomyślę, kiedy się wyśpię”.
I zasnął wielki, smakosz butelki.
 
Lata mijały, panny czekały.
Aż starość przyszła, nadzieja prysła.
Odszedł w bezżeństwie, one w panieństwie.
 
Okaleczenie przez długie myślenie.
 
Maj 2011
Wartość  obiecanek
 
„Cenimy ludzi pędzla, dłuta, pióra –
potomność, wkład, kultura,
obowiązek, damy wsparcie …”!
Paplają uparcie
w przedwyborczym czasie.
Gdy minie, sam sobie radź, głuptasie!
 
Wśród wielkich zalet notabli, animatorów kultury,
(wyjątki zakładam z góry),
wada niewielka:
krótka i słaba pamięć, jak deszczu kropelka
wpada w rolę i znika.
I nic z niej nie wynika.
Nawet chwast się nie posili!
 
Tak bywa z obiecankami, moi mili.
Właściwie nic już nie dziwi,
gdyż nas przyzwyczaili.
 
Maj 2011
Krzywizny  przyjaźni
 
Ciągle gorzka  prawda
znana z dawien dawna:
że kwitną przyjaźnie,
gdy nie jesteś na dnie.
Wokół przyjaciele
w dzień zwykły, w niedzielę.
Kiedy masz kłopoty,
oni huk roboty:
przepierka, sprzątanie.
na łączach paplanie…
Przyjaźń ledwie dyszy,
wołania nie słyszy.
A psychiczna rana ,
nie leczy się sama.
Samotność doskwiera,
 gdy przyjaźń umiera!
 
Maj 2011
W sprawie nieba
 
Nieprawda, że jest tylko jedno niebo
dla grzesznika i dla świętego!
Każdy ma niebo własne,
nie tak rozległe, ale i nieciasne.
Wirtualne, niematerialne, lecz odczuwalne.
Inne od nieba Natury.
Inne na nim słońce, gwiazdy, ptaki, chmury…
Twoje niebo to twe miłości, radości, smutki –
życia codziennego skutki.
Jak z klocków lego
tworzysz z nich dla siebie niebo,
które innym możesz przychylić,
dać jego cząstkę,  choćby namiastkę;
rozpędzić chmury, ofiarować gwiazdkę.
Nie zamykaj go. Niech będzie otwarte.
Twoje niebo trudu tworzenia jest warte.
 
Kwiecień 2011.
Kłopotliwe „Do widzenia”
 
Sąsiadka sąsiadce bardzo przewiniła:
niewielki kamyczek przez płotek wrzuciła
w  kwiatowe rabatki ogródka sąsiadki!
Sąsiadka zawrzała, gdy kamyk ujrzała.
Wnet go odrzuciła, a była niemiła.
I tak przez dzień cały kamyk przerzucały.
Wreszcie „Do widzenia” sobie powiedziały,
chociaż tak naprawdę widzieć się nie chciały.
 
Takie paradoksy często się zdarzają,
gdy do sytuacji słowa nie przystają.
Mówią „Do widzenia”, kiedy się żegnają,
potem konsekwentnie  spotkań unikają.
 
Kwiecień 2011
 
Z okazji  Imienin
 
W Dzień Twego Imienia
przesyłam życzenia
z gwarancją spełnienia:
zdrowie niech Ci służy,
a czas się nie dłuży,
pracy nie za wiele,
relaksu w niedziele,
spełnienia w miłości,
krzepiącej radości
z życia codziennego,
spotkania miłego
z kochaną osobą,
która chce być z Tobą.
 
Kwiecień 2011
Cena sukcesu
 
Zmartwienia, trudności
sen z oczu spędzają.
Płaczesz z bezsilności.
Łzy nie pomagają.
 
Ale wokół ciebie
przyjaciół krąg spory.
Wspierają w potrzebie.
Nie wierzysz w pozory.
 
Czasem tak się zdarza,
że wychodzisz z dołka.
Przyjaźń się przetwarza
w diabła, nie w aniołka!
 
Wielu aż choruje
z  niezdrowej zazdrości;
dąsa się, plotkuje.
Brak dawnej szczerości.
 
Sukces cię wzbogaca,
ale innym szkodzi.
Przyjaźń nogi skraca
i wolno odchodzi.
 
Kwiecień  2011
 
Urodziny na sportowo
 
To moje olimpijskie urodziny!
Medalowe uczucia u rodziny:
po stronie awersu radość, wesele,
na rewersie smutek, że lat tak wiele,
które są symptomem schyłku kariery,
pokonywania niejednej bariery
w postaci niedomagań czy choroby.
Szczerze mi życzą  zdrowia, sił i oby
jak najmniej ich było na moim torze.
Wysłuchaj ich życzeń, mój dobry, Boże!
 
Marzec 2011
Zwyrodnieniom  -  NIE!
 
Ostatnio u nas źle się dzieje!
Wielu Polaków wprost dziczeje:
młodzi na starszych napadają,
dzieci rodziców zabijają,
dziadków okradają wnukowie,
rozwydrzone córki, synowie
rodziców traktują jak śmieci.
Piją, biją malutkie dzieci.
Zwierzętom także źle się żyje:
maltretowane lub niczyje
błąkają się między domami
głodne! Żywią się odpadami!
Liczne przykłady  zagłodzenia
wymagają ukrócenia
za pomocą mądrego prawa.
Polacy! To hańbiąca sprawa!
 
Luty 2011
Położyć kres pora!
 
Nie mogę tego słuchać ani oglądać:
ktoś urwał psu głowę,
ktoś zabił psa młotkiem,
ktoś psa powiesił,
ktoś obdarł ze skóry,
ktoś zakuł w łańcuchy;
kota oślepił,
zagłodził konia, krowę….!
Boże! Czy nie przebrali już miary?!
Czyż w naszym kraju nie ma dla nich sprawiedliwej kary?!
Czy nic na takie zbrodnie poradzić nie można?!
Czy taka jest właśnie nasza  kultura?!
Czy wreszcie protest ekologów coś wskóra?!
 
Oby pytania te nie zostały bez odpowiedzi!
Widzą sąsiedzi, na czym Polak siedzi!
 
Luty 2011
Wiersz dla mojej córki Gosi
 
Gosiu! Twoje urodziny, imieniny
są świętem dla przyjaciół i dla rodziny.
W tych dniach najszczersze składamy Ci życzenia:
niech Twe smutki, troski Bóg w radość przemienia.
Zasłużyłaś sobie na szczęśliwe życie
i spełnienia tego, o czym marzysz skrycie.
Jesteś pracowita, szlachetna, rozumna -
kocham Cię mocno i jestem z Ciebie dumna!
Na Twe odwiedziny z Adamem czekamy!
Przyjmij te życzenia od brata i mamy!
 
Styczeń –luty 2011.
Do Grażyny na urodziny!
 
Jedźmy do Grażyny
na Jej urodziny.
W prezencie życzenia
z gwarancją spełnienia:
zdrowie niech Ci służy
i życie  przedłuży
do późnej młodości
w szczęściu i radości!
Z uśmiechem na twarzy
przyjmuj, co się zdarzy.
Gwiazdka pomyślności
niech w Twym domu  gości
i niech go okrasi
przyjazd mój i Jasi!
 
Marzec 2011
Nasze oczekiwania 
 
Należy powiedzieć wyraźnie, otwarcie:
scena polityczna ma ogromne parcie
na intratne, wysokie rządowe stołki.
Jednakże jak w płocie sztachety i kołki
bronią intruzom dostępu do ogrodu,
tak nasi specjaliści od spraw narodu
zaciekle walczą o szczeble na drabinie.
Boje zażarte, a przecież nikt nie ginie.
Obelgi, ośmieszania, ot, słowna zwada
(chwyty godne romantycznego Konrada).
A w rzeczywistości niewiele się zmienia;
zaledwie na szczeblach drobne przemieszczenia.
Wciąż te same twarze, te same programy.
Wybory tuż, a my wyboru nie mamy.
Kogo wyłuskać z politycznego kotła?
Przydałaby się nam wiedźma i jej miotła,
żeby wymiotła poróżnionych rycerzy,
z  których każdy wysoko (dla siebie!) mierzy,
a naród oczekuje spokoju i pracy.
Bez zgody, bez pracy nie będzie kołaczy!
 
Marzec 2011
Kawalerski stan
 
Starszy pan, niegdyś donżuan,
nudził się okropnie.
Żył bez dam, noce spędzał sam!
„Niech to kaczka kopnie!
Zmienię stan, samotności kran
zamknę na trzy spusty!
Co mi tam! Jeszcze urok mam –
urok osobisty! ‘’
 
Ruszył lew! Zaszumiała krew
na myśl o tej zmianie.
Prężył pierś,wznosił siwą  brew,
gdy spotykał panie.
Prysnął czar, kiedy mijał bar,
wiec wpadł  „na  jednego”.
Zamiast pań, śledził kartę dań,
by zjeść coś dobrego.
 
Wrócił pan do swych czterech ścian
mieszkanka cichego.
„Zmienię plan. Kawalerski stan
to coś wspaniałego!”.
 
Styczeń 2011
 

 

Ku przypomnieniu 
 
Tegoroczna zima bardzo mocno trzyma.
Wcześnie do nas zawitała i – została!
Śniegową pierzyną – kłopotów przyczyną –
szczelnie otuliła, mrozem przygwoździła.
 
Człowiek siedzi w cieple, pokarm kupi w sklepie.
W zimie sobie radzi; coś do garnka wsadzi.
Ale biedne ptaki, istne nieboraki
 sklepów swych nie mają, głodem przymierają!
 
Fruwając z daleka, liczą na człowieka;
że karmik postawi, w nim pokarm się zjawi:
słonecznik, słoninka, orzeszka kruszynka…
ptasie  rarytasy, ziarnojadów wczasy!
 
Choć to nie przedwiośnie, ćwierkają radośnie,
wyciągając główki do swojej stołówki
po życia ziarenko, by spożyć go prędko.
A ty, czytelniku, myślisz o karmiku?
 
Jeśli nie, to brzydko, dbasz o swe korytko!
Taką troskę chwalę, lecz mam małe „ale”:
słabszym pomóc trzeba, kiedy brak im chleba.
Nie bądź  egoistą! Postaw karmik bistro!
 
Grudzień 2010
Nadzieja w modlitwie
 
Zwierzęta me leżą pokotem:
pies rozciągnięty na podłodze,
ja na wersalce z rudym kotem.
Wszystkim upał doskwiera srodze!
 
Cóż czynić dla ciała ochłody?
Bezruch i sjesta w czas obiadu,
wlać w siebie litry chłodnej wody!
Na niebie chmurek ani śladu!
 
Źle, gdy deszcze nas zalewały.
Truchlał człek przed siłą żywiołu:
domy w wodzie, na morzu szkwały –
zakpiono z ludzkiego mozołu!
 
Zapewne  pogniewała się na nas Natura.
Może szczera modlitwa  przebaczenie wskóra?
 
Lipiec 2010
Niepokoje  poety
 
Napisać  wiersz – aktem uroczystym,
podniosłym i nieco stresującym.
Poeta pragnie z sumieniem czystym
przekazać  swe myśli czytającym,
ale obawia się posądzenia
o beztalencie, chęć obnażenia
siebie, także o błahość tematu,
grafomanię, usterki warsztatu.
 
Chyba jednak nie musi dbać o to,
co inni pomyślą, bo i po co?
Wtedy może żyć, pisać  swobodnie.
Przecież   spotyka się małe pieski,
które lubią szarpać cudze spodnie!
 
Lipiec 2010
 
Wnukowi  Michałowi  Sypniewskiemu
 
Mój wnuk kończy osiemnaście lat!
Otwiera się przed nim inny świat!
Na młodym swym życiu nie ma plam,
chociaż często w domu bywał sam.
Urodzinowe życzenia ślę:
Misiu! Nigdy nie będzie Ci źle
i egzamin dojrzałości zdasz,
gdyż błogosławieństwo babci Czesi masz!
 
Sierpień 2010
O  potakiwaczach
 
Z pozoru są wszyscy tacy sami,
a jednak niektórzy tylko potakiewiczami.
Swoje zdanie może i mają,
ale skrzętnie je ukrywają.
Dla kariery przeszkody omijają.
Na pomysły władzy zawsze się zgadzają.
Przekonywująco wykrzykują, gestykulują,
na opozycjonistów jadem plują!
 
Smutne, że każda ekipa politycznych partaczy
buduje swój wizerunek na opinii potakiwaczy.
Prędzej czy później doczeka się krachu,
bo potakiwacze przejdą do innego „gmachu”.
 
Czy każda władza musi otaczać się potakiwaczami?
Po klęsce niejeden mąż prawy „zakropi” porażkę
serdecznymi łzami!
 
Lipiec 2010
 
O stronach medalu
 
Każdy medal ma dwie strony”.
W środku nocy obudzony,
zapisujesz kartek strony,
choć się czujesz „niedośpiony”.
Jesteś jakby nawiedzony.
Twój intelekt poskromiony,
jakąś myślą zaczadzony.
Wypisujesz  „fanfarony”
dla utarczki, dla obrony!
Jaki koniec tego będzie?
Oby tylko nie w urzędzie!
 
Kwiecień 2010
Rysiowi na Urodziny
 
Rysiu!
W Dzień Urodzin ślę życzenia:
niech Ci spełnią się marzenia,
zdrowie także  niech Ci służy,
byś był gotów do podróży,
kiedy czas pobytu minie,
powiesz „Pa!” obcej krainie!
Niech Ci szybko czas  ucieka,
ktoś na Ciebie bardzo czeka!
                                             
20.02.2011.
Siła nałogu
 
Była miłość,
rodzina,
ciepło,
dom.
To już przeszłość.
 
Jest samotność,
ławka w parku, na peronie,
chłód
i  nałóg!
Bez przysięgi,
bez ślubnego papierka
najwierniejszy,
najmocniejszy.
Potrafi potargać  człowieka.
Szczęśliwy,
kto przed nim ucieka.
 
Grudzień 2010
 
Skutki  lekkomyślności
 
Jestem kobietą upadłą!
Wczoraj spadłam z drzewa.
Sięgałam po wiśnie
powyżej możliwości mojej ręki.
I stało się.
Nie  wiem,
jak doszło do bolesnego kontaktu
z niższymi konarami
i z ziemią.
Szczęśliwie nic mi się nie stało,
ale zrodziła się refleksja:
nie sięgaj za wysoko,
gdyż spadając,
obijesz się o niższe gałęzie,
a zderzenie z ziemią też nie jest przyjemne.
 
Czyż życie nie dostarcza podobnych przykładów?
 
A swoją drogą, kto – przy zdrowych zmysłach –
w takim wieku łazi po drzewach?!
 
22  lipca 2010
Spóźniona refleksja
 
Przez całe swoje długie życie
nie fascynowałam się ptakami.
Fruwały, świergotały o świcie
w ogrodach, w lasach czy za oknami.
 
Lecz sercu memu nie były bliskie.
Nazwać wszystkich nadal nie potrafię.
Z ornitologii oceny niskie.
Nie powiem, że znam ich geografię.
 
Od czasu gdy weszłam w wiek przejrzały
i zaczęłam dokarmiać pióraki,
bardzo mnie zainteresowały.
Gdy ich nie widzę – dzień byle jaki!
 
Dlatego siadam przy oknie często
i obserwuję je godzinami.
Cieszę się, gdy w karmikach aż gęsto!
Odkrywanie piękna trwa nieraz latami!
 
Luty 2011
Spóźnione życzenia
 
Chociaż już po świętach
o Was pamiętam –
dziękuję za życzenia!
Wam też  życzę spełnienia
wszelkich  pragnień w Roku Nowym,
by dostatnim był i zdrowym!
 
                       Wiersz dedykuję wszystkim, którym nie złożyłam życzeń!
 
Styczeń  2011
Wiersz okolicznościowy
 
Impreza charytatywna!
W  naszym miasteczku niedziwna.
To już tradycja raczej
na rzecz  sprawnych inaczej.
 
Często ich nie dostrzegamy,
choć się o nich ocieramy
w swych sprawach zatopieni.
Znieczulica się pleni.
 
A oni przecież są z nami,
wartościowymi synami,
córkami i nie pragną
łez pod postacią żadną.
 
Potrzebna im akceptacja,
jak wymaga demokracja.
Organizatorom brawa,
a sponsorom cześć i chwała.
 
Grudzień 2010
Z cyklu dowcipów:” Przyszła baba do lekarza…”
 
Przyszła pani do lekarza
z zapytaniem, czy bezpiecznie
wziąć za męża aptekarza.
Lekarz odrzekł: ”Niekoniecznie,
on zna przecież wszystkie leki;
poda jakiś nieopatrznie,
można zasnąć już na wieki,
zanim się pożycie zacznie”
Pani myśli: „Nic z ołtarza?
Ten łapiduch to zła wróżka.
Wezmę męża aptekarza,
ale leki – precz od łóżka”!
 
Tak z kobietą często bywa.
Choć o radę wprawdzie pyta,
ale myśli swe ukrywa.
Twierdza ciągle niezdobyta.
 
Grudzień 2010
Z  życia wzięte
 
Tak się nie robi, dobrze nie będzie!
Nie wolno siadać na cudzej grzędzie!
Odbierać dzieciom ojca prawego,
to kategoria grzechu ciężkiego!
Matka w uściskach nowego pana,
dzieciom bolesna rana zadana.
I mimo najszlachetniejszych chęci
ojciec zostanie w dziecka pamięci.
A dla ojczyma niezłą nauką -
zmazać ten obraz – nie lada sztuką!
 
Luty 2010
Życzenia dla starszych pań
 
Wczoraj jeszcze dziewczyna, kobieta –
dziś  już staruszka.
Ani do tańca, ani do pracy, ani do łóżka!
Bolesna konstatacja
i trudna akceptacja
naturalnego rzeczy biegu:
stać w ostatnim szeregu,
karmić się wspomnieniami
i kradzionymi z wnukami chwilami.
Lecz jeszcze póki zdrowie służy,
niech nawet starość
trwa jak najdłużej!
 
30 stycznia 2011
Żyjmy z nadzieją
 
Twórczy Wszechświat porządek świata stworzył;
życie człowieka w pory doby włożył.
Nam się wydaje, że żyjemy lat: –dziesiąt,  -dziesiątki,
tymczasem to tylko z doby wyjątki.
Tak naprawdę trwamy tylko dobę,
jeśli przedwcześnie nie zginiemy przez jakąś chorobę.
Świt – to nasze narodziny, ważne dla rodziny.
Poranek – dzieciństwo troską rodziców otoczone.
Przedpołudnie –  to dorastanie, burzą hormonów okraszone.
Południe – młodość beztroska, różami usłana,
                  szczęśliwa przyszłość  z marzeń utkana!
Popołudnie –  stateczność w związkach, pracy, rodzinie,
                   nim się rozpadnie, wiele lat minie.
Zmierzch – to początek starości.
                   Chcesz czy nie, do ciebie zagości
                    na krótko lub dłużej – zależnie od tego,
                    czy masz dobre geny i zdrowo  żyjesz , kolego!
Noc – to doby ciemna faza,
                      ostatnia też życia baza,
                      która podobno trwa wiecznie,
                      lecz nie wiadomo, gdzie bezpieczniej:
                      w raju czy w piekle?!
Lecz dzień zawsze noc pokonuje!
Może to dla nas odrodzenie zwiastuje?
 
Styczeń 2011.
„A może by tak na ryby…?”
 
Jeśli chęć na rybkę masz,
 a nie goni cię twój czas,
szybko do „Korsarza”  spiesz,
gdzie sandacza, pstrąga zjesz
albo jakąś inną z ryb
przyrządzonych niemal w mig!
Możesz też z domowych dań
coś zamówić u tych  Pań,
co potrawom zmienią smak,
że zachwytu słów ci brak!
 
I ja w nyskim „Korsarzu” pierwszy raz byłam,
smakowałam sandacza, kawę wypiłam
w towarzystwie Jasi, Grażyny, Klaudiusza.
Serdeczność gospodyni  Jasi  wprost wzrusza!
 
Lipiec 2010
Wiersz dla Pani Ali
 
W dzień  urodzin kwiaty, prezenty, życzenia!.
To miłe. Lat przybywa. Człowiek się zmienia.
Coraz mniej cieszą te wyrazy miłości,
 a cenniejsze się stają inne wartości:
życzliwość, szacunek czy przyjaźń prawdziwa,
co nigdy nie więdnie i się nie zużywa.
I nie doświadczasz jej jednego dnia w roku,
ale masz  ją codzienne  przy swoim boku;
w chwilach radości i w godzinach strapienia
pociesza, pomaga w spełnianiu marzenia,
o wyrazy wdzięczności także nie prosi.
Taką przyjaźń i wiersz w prezencie od Gosi,
który na Jej prośbę został napisany,
proszę przyjąć. Także życzenia od Jej mamy.
 
Marzec 2011
 

Refleksje przedświąteczne

 

Dawniej było prawdziwie świątecznie,
bajecznie.
Strojna, pachnąca żywicą choinka,
radosne okrzyki, śmiechy dzieci,
prezenty, kolędy.
Szczęśliwa rodzinka!
 
Dzisiaj ani świątecznie,
ani bajecznie.
Dzieci dorosły – wyjechały,
rodziny pozakładały.
Śmierć zabrała, co swoje.
Puste  miejsca przy stole.
Choroba się przyplątała.
Choinka w lesie została.
Chmurka gwiazdkę zasłania.
Brak radosnego oczekiwania.
Nieświątecznie.
Niebajczenie.
 
Prawda, nic nie trwa wiecznie!
 

Grudzień 2010

 

Wśród przeciwności
 
Życie to antyteza.
Rządzą w nim przeciwieństwa.
Nie zazna  bezpieczeństwa,
kto się do nich  przymierza.
 
Nocą nie świeci słońce –
jasność wrogiem ciemności.
Złość nie sprzyja radości.
Nawet kij  ma dwa końce;
jak nie wspiera, to bije!
 
Między przeciwnościami,
różnych uczuć krańcami
miotając się, człowiek żyje!
 
Listopad, 2010.

List do Św. Mikołaja
 
Nie lubię filmów z gatunku horroru
ani ludzi bez poczucia humoru!
Nie mają do swych słabostek dystansu.
Zadufani w sobie, żądni awansu,
łasi na pochlebstwa jak kot na myszy,
obrazą plują, gdy się ich nie słyszy.
Wszelka krytyka niestrawność w nich rodzi,
sukces innych z pewnością im zaszkodzi.
To nie wszystkie ponuraków „zalety”,
lecz życiowe priorytety! Niestety!
Święty  Mikołaju! O jedno Cię proszę:
Niech znikną z mej drogi, gdyż ich nie znoszę!
 
Listopad, 2010

Jesienna rada

 

Niemal dzień każdy mglisty, ponury;
słońce uciekło daleko, w chmury,
drobniutki deszczyk raz po raz siąpi,
wietrzyk północny zimna nie skąpi.
 
A w lesie pięknie, ciepło, świetliście;
mrok pokonały ochrowe liście.
Rozlane po nich prawdziwe złoto
kapie na ściółkę, przykrywa błoto,
jakby dywanem się po nim  ściele.
I błoga cisza. Ptaków niewiele.
Zmienił swój wystrój kościół przyrody,
już się sposobi ugościć chłody.
Lato należny urlop dostało,
w zastępstwie swoim Jesień przysłało!
A ta się rządzi swymi prawami –
ciepłem obdarza tylko chwilami.
Więc kiedy znajdziesz troszeczkę czasu,
nie marudź w domu, lecz  idź do lasu!
Barwnym obrazem nacieszysz oko,
uciszysz serce, westchniesz głęboko.
Tego do życia także ci trzeba,
nie tylko pracy na kromkę chleba!
 
Październik 2010

Trudne pytania
 
Porażająca diagnoza:
rak!
Boże, czy musisz karać aż
tak
człowieka,
który spotkanie z Tobą odwleka?!
Ciało wychudzone, twarz ziemiście
blada.
Czy taką istotę do Nieba wpuścić
wypada?
 
Wkrótce pogrzeb,
cmentarz, znicze,
„wieczne odpoczywanie”.
Dlaczego człowiekowi
 i takie odejście zgotowałeś
Miłosierny, Panie?!
Jesteś jego przyjacielem
czy wrogiem?
Odpowiedź znasz tylko Ty,
wszak jesteś Bogiem!
 
 
Październik 2010

Na  pożegnanie Tadeusza
 
Cierpienie i śmierć wpisane w życie człowieka,      
choć on ich nie pragnie, na przyjście nie czeka.
Myśl tę odsuwa w czas nieokreślony
i nigdy z tym faktem nie jest pogodzony.
 
Każda śmierć najtrwalsze serca porusza,
dziś szczególnie bolesna dla krewnych Tadeusza:
żony, córek, bliskiej i dalszej rodziny.
Tadziu! Wkrótce miały być Twoje osiemdziesiąte szóste  imieniny!
Lecz widać,  nie było nam pisane,
by w tym dniu być jeszcze z Tobą . Boskie wyroki niezbadane.
Niespodzianie Bóg Cię zabrał do siebie,
 odbierzesz życzenia od tych, co już w Niebie:
od matki, ojca, siostry, brata i innych z rodziny,
a my z modlitwą za Ciebie dołączymy.
Wierzymy, że będziesz nas wspierał, jak czyniłeś za życia,
a w naszych sercach  żyć będziesz,
choć odszedłeś do „niebycia”.
 
Żegnaj, mężu, ojcze, dziadku, szwagrze, przyjacielu!
Popatrz! Odruch szczerego serca przywiódł tu wielu!
To najważniejsze z wyróżnień! Największe z odznaczenia!
Tadeuszu! Tadziu! Dziś Cię żegnamy, mówiąc: „Do zobaczenia”!
 
Październik 2009

Refleksyjne grzybozbieranie
 


Tegoroczne grzybozbieranie razem z Jasią było udane,
gdyż kosze borowików, podgrzybków, koźlarzy uzbierane.
Wśród młodych, zdrowych, okazałych koźlarzy
ukryty w zaroślach stary grzyb się zdarzy!
Zapomniany przez Boga, z dala od ludzi
włączenia do zbiorów ochoty nie budzi.
Choć kapelusz piękny, cały kostium zgrzebny.
Jak stary człowiek nikomu niepotrzebny!
Lecz ozdobą lasu jednak pozostanie,
a z jego zarodników jako nasienie
za rok świat ujrzy młode, grzybowe pokolenie!
 
                 Wiersz dla Jasi Podgórnej                                                                            
 
Październik 2010

O wspomnieniach
 
Od czasu do czasu robisz gruntowne porządki:
zaglądasz, oczyszczasz ciemne, domowe zakątki.
Segregujesz, wyrzucasz stare, zużyte rzeczy.
Czujesz ulgę i nic temu odczuciu nie przeczy.
 
Od czasu do czasu chciałabyś zmienić coś w życiu;
na  przykład dietę, sposób bycia lub coś w okryciu.
Kupujesz  nowe rzeczy, przedmioty, niedojadasz,
ze swych zachowań już się nikomu nie spowiadasz.
 
Ale kiedy noc bezsenna nagle cię dopada,
Nie radzisz sobie. Rano wstajesz zmęczona, blada.
Sprawcami wspomnienia, których wyrzucić się nie da,
bowiem wrastają w życie i w tym tkwi cała bieda!
 
Wrzesień 2010

Prawda o przyjaźni
 
Przyjaciel-zwierz nigdy albo rzadko cię zawiedzie.
Człowiek-przyjaciel rzadko chętnie pomaga w biedzie.
Gdy zwierzę miłością, zaufaniem cię obdarzy,
nie ujrzysz grymasu pogardy na jego „twarzy”.
Lecz jeśli masz inne niż przyjaciel -człowiek zdanie,
 prędzej czy później twym przyjacielem być przestanie
i krytyczno-pogardliwym wzrokiem cię obrzuci,
a wiarę w szczerość prawdziwej przyjaźni wywróci.
 
Międzyludzkie przyjaźnie nie wszystkie się sprawdzają,
gdyż z upływem  czasu prawdziwą twarz odsłaniają,
która obu stronom nie za bardzo się podoba.
Wówczas tę przyjaźń dopada śmiertelna choroba,
co dla jednej strony zawsze jest przykrym rozstaniem –
zwłaszcza ucieczki  przed przypadkowym spotkaniem.
 
Dlatego nim komuś powierzysz swe tajemnice,
obserwuj, czy nie krzyżują się wasze ulice.
 
Wrzesień 2010
Okruchy wspomnień z Jabłonkowa
 
W czeskim Jabłonkowie ludzi tłum;
wielka gala, artystyczny szum!
Święto „goroli” różnojęzycznych
„Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych”.
 
W Lasku Miejskim przeogromny tłok,
a budki z piwem, jadłem co krok !
Ze sceny rozbrzmiewa muzyka, pieśń,
której melodię wiatr niesie hen, po górach gdzieś.
 
Słucha jej juhas i dziki zwierz.
On zmieni plany, gdy minie zmierzch
i już tej nocy nie wyjdzie na łów.
Melodia go uśpi, bowiem  nie rozumie słów!
 
Szybko minęły folkloru dni.
Barwny korowód po nocach się śni:
konie huculskie, mały osiołek,
za wozem z dziećmi piesek, brodaty koziołek!
 
Impreza wspaniała! Pokazu warta!
Dzięki jej organizatorom
niezwykłość  „gorolskiego” folkloru
jeszcze długo, długo nie zostanie zatarta!
 
6 – 8 sierpnia 2010 roku

Bądź przy mnie, Jezu!
 

Panie, Jezu!
Dziękuję Ci za tę noc,
za dzień, który się zaczyna,
za zdrowie, zdolności,
którymi mnie obdarzyłeś;
 za całe moje życie.
 
Panie, Jezu!
Wiem, że mnie kochasz
i wciąż mi się wydaje,
że z pobłażliwym uśmiechem
patrzysz na moje wady,
których jestem świadoma,
lecz pozbyć się ich
nie daję rady.
Proszę, bądź przy mnie
do końca moich dni.
Świat może się ode mnie odwrócić,
ale wierzę,
że nigdy Ty!
 
Sierpień 2010
 

 

Pożegnanie adoratora
Siedemdziesiąt masz lat,
ja tyleż samo dat,
a razem sto czterdzieści!
Za Tobą uwodzeń świat
i za mną urody kwiat –
w klepsydrze wspomnień się nie mieści.
Nad Tobą wisi „ bat”,
ja w sytuacji „pat”,
przeminął czas miłości.
Jesteś mi bliski jak brat,
lecz innej miłości wart,
więc nie ulegaj czczej zazdrości.
 
Lipiec 2010

 

Wzrosty w cenie
 
Człowiek się cieszy, gdy mu szybko rosną
dzieci, wnuki, kwiaty na klombach wiosną.
Często radosny, pełen animuszu,
drobne przykrości puszcza mimo uszu.
Lecz gdy dostrzega wzrastające ceny,
przejmuje cechy właściwe dla hieny:
waleczny, żarłoczny, nienasycony –
wreszcie w sprytną  bestię przeistoczony.
Biega po sklepach, na zapas kupuje,
choć jest świadomy, że towar się psuje.
Pazerność górą! Rozsądek w rozsypce!
A wszystko dzięki cen  stałej podwyżce.
 
Człowiek się wkręca w tryby sytuacji
ekonomicznej w polskiej demokracji.
Lecz godzić się trzeba i żyć w tym kraju,
choć  się oddala od  przedprzedsionka raju!
 
Lipiec 2010

Och, ten upał!
 
Piekielny żar leje się z nieba!
Schronienia w cieniu szukać trzeba!
Upał mózg człowieka  lasuje,
a  krew w tętnicach się gotuje!
Od pisania wierszy oddala
uciążliwa upałów fala.
By jak najszybciej odejść chciała,
wzdycha senior i roślinka mała!
 
Lipiec  2010

Autorecenzja
 
Często słyszę pytanie,
skąd mi się wzięło wierszy „składanie”
w tak zaawansowanym wieku.
Nie znam odpowiedzi  na nie,
ale wiem, że są dla mnie rodzajem leku
na stresy, progi życiowe,
oknem na doznania nowe,
potrzebą określenia,
kim jestem dla otoczenia,
chęcią dzielenia się przemyśleniami,
powrotem do tego, co poza nami.
Mój warsztat poetycki  niedoskonały;
brak mu kwiecistej, poetyckiej oprawy,
lecz tylko tak wiersze układać potrafię,
ale dbam o jasność tematu,
czystość języka, interpunkcję
i  ortografię!
 
Czerwiec 2010

Prawda o kłamstwie
 
Kłamstwo nigdy nie jest mile widziane,
gdyż w różne sprawy bywa uwikłane;
różne pod względem wagi, konsekwencji
dla okłamywanych, także frekwencji.
Jeśli zbyt częste, niszczy zaufanie,
jeśli poważne, zwiastuje  rozstanie
męża z żoną, z sąsiadką, przyjaciółką,
grozi rozpadem towarzyskim kółkom.
Kłamać czy nie kłamać? Trudne pytanie.
Do rozstrzygnięcia dylemat zostanie,
gdyż prawdomówność nie jest absolutem
ni  uczciwych wyłącznym atrybutem.
Dla dobra sprawy czasem skłamać trzeba
 i nawet liczyć na przychylność Nieba!
 
Czerwiec 2010

Do przemyślenia
 
Świadomie szkodzić,
niszczyć drugiego człowieka –
to  groźna choroba!
Wielu jej nie leczy,
 od niej nie ucieka.
 Ona im się podoba,
gdyż to jedyna ich życia
ozdoba!
 
 
Czerwiec 2010
 
Nie  ścigaj szczęścia
 
Przez całe życie gonisz szczęście,
choć ono nie do uchwycenia.
Masz w garści dostatek, zamęście.
W końcu myślisz – to bez znaczenia!
Bo szczęście to zmienny stan ducha;
dziś tu, jutro gdzie indziej gości.
Mówisz mu : „Stop”! Ono nie słucha
i zmierza w krąg nowych wartości.
Toteż nie ścigaj swego szczęścia,
przybędzie do ciebie, gdy zechce,
usunie stres -  zgubne napięcie,
afirmacją życia połechce!

Czerwiec 2010

 


Przyjaciołom z Beckum i Skrzeczonia Bohumina
 
Bo szczęściem jest układać świat wokół siebie
i mieć  przyjaciół, co pomogą w potrzebie!
Nieważne, kim są, co robią, gdzie mieszkają;
cenne, że myślą o nas, nas odwiedzają
goście z Beckum czy Skrzeczonia Bohumina.
Radośnie ich przyjmuje grodkowska gmina.
Wymiana doświadczeń, rozmowy, śpiew, tańce;
śmiech wywołują językowe łamańce.
Przy biesiadnym stole gwarnie i wesoło!
Spotkanie pieśń kończy:
„Zróbmy przyjacielskie koło
…………………………………,
póki mamy czas,
ile jest tu nas”!
 
Czerwiec  2010

Harmonogram
 
Piątek  -  „Kokorycz”, dziesięciokilometrowy spacer  z kijkami  .
Sobota – Opole, wielogodzinna walka z chwastami.
Niedziela – łóżko, kawa, piżama;
chcę być sama, sama, sama…
Pies na tylnych łapach, przednimi w powietrzu wiosłuje;
Kot na parkiecie z nakrętką - hokej trenuje;
Przyjaciółka  rowerowy spacer proponuje;
odmawiam,
chandra w piżamie lubuje!
Wspaniałe świętowanie!
Nic nie muszę i nic nie mam w planie!
Czasem człowiek lubi być przekorny!
W poniedziałek wszystko wróci do normy.

 
Maj 2010
          
Propozycja
 
Chciałabym poznać pewnego pana,
gdyż tylko z wierszy jestem Mu znana.
Ale się boję;  jestem nieśmiała,
i już niepiękna, niedoskonała.
Gdyby się chociaż rozmawiać dało?
Osobom singlowym by się przydało.
Wiosna za nami, przed nami lato …
I co Pan powie? Co powie na to?
 
Maj 2010

Do moich Czytelników
 
Wiem, nie dla nich miejsce pierwsze;
mam na myśli swoje wiersze.
Wielu od poezji stroni,
przed czytaniem jej się broni:
dla jednych za trudna,
dla innych po prostu nudna.
Poezja nie dla każdego!
Czeka na wybranego,
który czyta z przyjemnością
i niekłamaną radością.
Człowiek to serca wielkiego,
niezwykłego, wrażliwego.
Każda pochwała mnie wzrusza.
Bliska mi romantyczna dusza!
Zyskałam ich bardzo wielu.
Dziękuję, Czytelniku, przyjacielu!
 
Maj 2010

Pycha karalna
 
Geniusz przejawia się w prostocie –
powiedział Kiepski.
Mądrość zagraża głupocie –
temat  niesielski.
Pracowitość lenistwu przeczy –
to nie od rzeczy.
Lecz gdy żaba podkuć się każe,
jej pychę Świat ukarze!
 
Maj 2010

Oblicza bogactwa i biedy
 
To pewnie koniec świata!
Jestem wreszcie bogata
w  jesienie, zimy, lata.
Mam też myśli „kudłate”,
poważne i skrzydlate;
psa i kota rudego -
nocnego myśliwego.
Ukryć się także nie da:
sześć talentów plus bieda
ta , nie od majętności,
lecz innych przypadłości.
Bieda, gdy muszę wyjść z domu,
gdy się zwierzam byle komu.
Bieda, gdy nie chcę, lecz muszę,
„nie” z trudem z siebie wyduszę.
Mam  jeszcze inne biedy -
szczęście - tylko niekiedy.
Lecz z nimi żyć się daje,
a wewnętrzne bogactwo
omija dróg rozstaje!
 
Maj 2010

Wielka  woda
 
Woda dla życia niezbędna,
lecz w nadmiarze niebezpieczna,
bezwzględna!
Gdy gwałtownie wykracza poza swe koryta,
o pozwolenie wypływu nikogo nie pyta.
Jest najgroźniejszym żywiołem;
niszczy wszelkie życie, człowieka
i to, co zgromadził z mozołem!
Bezsilność wobec tego żywiołu dramatyczna!
Ujarzmić go? Nadzieja iluzoryczna!
Jeśli zechce, swą potęgę pokaże –
zagrozi człowiekowi –
jak wszystko,
co jest w nadmiarze.
 
Maj 2010
Konieczność ugody
 
Świat jest hałaśliwy!
Głośno na ulicy, w sklepie, za ścianą.
A ty pragniesz ciszy,
w której panuje spokój,
harmonia, ład.
Inny świat!
W ciszy możesz poskładać
rozwichrzone myśli,
usłyszeć samego siebie!
Niestety,
od hałasu nie ma ucieczki ani schronienia.
Od wieków ten symptom życia
się nie zmienia.
Cóż pozostaje?
Uśmiechać się z grymasem
i zawrzeć ugodę
z niemiłym hałasem!
 
Maj 2010
Zbawienne maskowanie
 
 Czasem  taki  przymus masz,
chować swą prawdziwą twarz.
Sytuacje takie znasz,
choć  nie-aktor, ale grasz
sto, a może więcej ról;
uśmiech w oczach, w sercu ból,
w słowach słodycz,
 w myślach sól
niszczy mózg  jak futro mól.
Nieraz trzeba ukryć coś,
by ci zła nie czynił ktoś.
Jeśli musisz, maskę noś.
Oby rzadko! Boga proś!
 
Maj 2010

„Gdybanie”
 
Gdybym się tak wcześnie nie urodziła,
inną osobą bym dziś pewnie była.
Bo gdybym dziś była  dziewczyną młodą,
wiem, co można z talentem i urodą.
Gdyż w moich czasach takowe przymioty
wróżyły rodzinie same kłopoty.
Że ktoś miał talent? Zawracanie głowy!
Ważne, gdy gdzieś pracował i był zdrowy.
Dziś inne czasy, wielkie możliwości
rozwijania swych wrodzonych zdolności.
 
Gdybym była kimś  innym niż jestem …
Lepiej nie „gdybać ”…zajmę się nowym wierszem!
 
Maj 2010


Cudze buty
Chodzić w cudzych butach?
Niechlubnie!
Dla nóg niezdrowo, nawet zgubnie:
gdy  ciasne – pęcherze, odciski,
za duże – otarcia, wypryski!
Niektórzy na nic nie zważają,
gdy tylko mogą wykradają
cudze pomysły, cudze słowa,
to, co zrodziła inna głowa.
Że niemoralne?
Za nic to mają
i swoje nogi w cudze buty
ubierają!
 
Maj 2010
 
Do maja  

 Parasole?
Ciepłe kurtki?
 Kalosze?
W  maju?!
O, przepraszam!
Tego nie znoszę!
W mieszkaniu zimno,
w  łaskach cieplutkie bambosze.
Niebo ołowiane,
szyby ciągle zapłakane!
Naburmuszony maju,
zawsze bywałeś namiastką raju!
Cóż cię tak rozgniewało,
że nawet słońce się przed  tobą schowało?
Rozchmurz gniewne oblicze, prosimy.
Na ciepło i słoneczną pogodę
wciąż liczymy.
 
15 maja 2010

Zadanie dla dociekliwych
 
Od chwili narodzin każde życie się starzeje.
Proces ten wpisany w jego dzieje.
Starzeje się człowiek, zwierzę i roślina,
lecz dla różnych gatunków
granica starości inna, nieostra i płynna.
Intryguje pytanie:
Od jakiego wieku można legalnie,
bez przykrych konsekwencji mówić
o starym człowieku?
Kiedy kończy się granica młodości, dojrzałości,
a rozpoczyna  okres starości?
Dla nastolatka, kto ma lat trzydzieści,
w treści  wyrazu „młody” już się nie mieści;
czterdziestoletni rodzice to „moi starzy”,
a pięćdziesięciolatek o określeniu „jeszcze młody”
nawet nie marzy.
Tylko osiemdziesięcioletni,
co szczęśliwie wybrnęli z życiowej powodzi
powiedzą o nich: „to jeszcze ludzie młodzi”.
Sprawa względna, indywidualna, prawie nie do rozwiązania!
Dla dociekliwych jeszcze jeden węzeł  życiowy
do rozsupłania.
 
Maj 2010

 

Z lipą przez życie
Każde światło rodzi cień.
Noc umiera, wstaje dzień.
Rok za rokiem szybko mknie –
jest ci dobrze, czasem źle.
Bierzesz to, co zsyła los.
Gdy cię krzywdzą, płaczesz w głos
lub w milczeniu cicho łkasz,
gdyż za słabą siłę masz,
by szarości przebić mrok.
Marsz do tyłu! Równaj krok!
Do szeregu szybko wstąp!
W herbie lipa, a nie dąb!
 
Maj 2010
 
Twórcze problemy
Przemienne miewam nastroje.
Męczą twórcze niepokoje.
Nie planuję, lecz wnet nowy
temat ciśnie się do głowy.
 
Czasem wiersz się sam układa.
Wtedy jestem bardzo rada.
Lecz gdy trudno dobrać słowa,
myśl splątana, boli głowa.
 
Nie jest łatwa  twórcza praca
i nie zawsze się opłaca.
Los szafuje wymuszeniem!
Tworzyć wiersze przeznaczeniem.
 
Maj 2010

Do wścibskiego
Nie naraża się nikomu
ten, co „nos” zostawia w domu!
Ale trudna to nauka,
jeśli ktoś sam guza szuka:
miesza się w nieswoje sprawy
z ciekawości, dla zabawy,
dla upustu własnej złości,
gdy odczuwa brak miłości,
żyje w ciągłym zagrożeniu,
choć nie wierzy powiedzeniu,
że wścibskiego nikt nie lubi.
Kiedyś go ta pewność zgubi!
Ktoś mu w końcu da po głowie,
co nie wyjdzie mu na zdrowie.
Lepiej spożyć, co pod nosem,
niż się żywić cudzym losem.
 
Maj 2010
 
Decyzja

 
Mówią:

w ogrodzie praca siły wzbogaca.
Ale tę pracę kochać trzeba,
a miłość ta nie spada z nieba.
Gdy będziesz pracować z przymusu,
braknie zdrowia i animuszu
do tworzenia warzywno-kwiatowych kompozycji.
Pomysł nawet się nie przyśni!
Chwasty na grządce, na rabatce!
Lepiej oddaj ogród sąsiadce.
Decyzja znamienna,
dla ciebie, ogrodu i roślin
zbawienna.
 
Maj 2010

Tęsknota za latem
 
„W marcu jak w garncu”’.
„Kwiecień-plecień, bo…”
 
Nie lubię marca, kwietnia!
Tęsknię do lipca, sierpnia;
do pełni lata,
kiedy się nic nie przeplata.
W  aurze stabilizacja.
W  sercu radośnie!
Umarła stagnacja!
 
Oby szybko minęły humorzaste miesiące!
Chcę się zanurzyć w lato ciepłe, gorące!
 
Każdy potrzebuje przyjaznej pogody –
nieważne,  czy stary, czy młody –
dla  ciała i dla ducha
konieczny letni deszcz, burza, słońce,
a nawet posucha!
 
Kwiecień 2010

 

Ostatnia miłość
Kocham jeść!
Jedzeniu: „ cześć”!
Nie powinnam
dla zdrowia,
dla urody,
 dla ducha pogody  -
lecz tylko tyle mi zostało przyjemności
z dawnych różnych miłości! 
 
Kwiecień 2010

Pazerność
Jestem wściekła,
jestem zła.
W gruzach leży wiara ma
w tych, co mają pretensje,
lecz  mizerne  kompetencje
do zajmowania  stanowisk –
intratnych łowisk!
Ich dochody porażają!
Czyż  granic pazerności
nie znają?
Nawet szacunku do siebie
nie mają?!
 
Kwiecień 2010
 
 Do Staszka
 
Wspieraj mnie,
wspieraj,
drogi Przyjacielu,
gdyż takich osób
przy mnie niewielu.
Sakramentalne: „Czesiu pisz wiersze”,
dzwonią mi w uszach jak polne świerszcze.
A ja „dzieweczka” trochę przygłucha,
choć z obawami,
rady posłucham.

 Kwiecień 2010

Moje nagrody
 
Moje wiersze czytają ludzie zwyczajni, prości,
choć na poezji się nie znają.
Chwalą.
Lecz niektórzy milczą
lub zwięźle informują:
"…czytała swoje wiersze”, - - „…jak zwykle czytała…” -
bez komentarza.
Nie szkodzi!
Nie wygrywam konkursów?
Nie biorę udziału.
Nie o nie mi chodzi.
Nagrody dają moi „fani”:
„Wreszcie rozumiem wiersz,
który czytam. Dziękuję  pani”.
 

Kwiecień 2010

Inspiracje poetyckie
 
Poetka – słowo wielkie, święte.
Do mnie nie pasuje -
humor mi psuje.
Mój warsztat poetycki „nienowoczesny”,
niedoskonały.
Daleko mi do poezji Pani Wisławy.
Ale piszę te swoje wierszyki
na pożywkę dla „miejscowej” krytyki.
Każdy przecież czymś zająć się musi,
inaczej z nudów się udusi!
Być może moja poezja dla niektórych niewiele warta,
lecz będę pisać,
bo jestem uparta
i sporo osób ma odmienne zdanie.
Że zamilknę?
Wasze niedoczekanie.
 
Kwiecień 2010
 
O  asekuracji
 
Wiersze wydała?!
Jestem zdziwiona.
Przeczytam,
lecz  będę milczała.
Może to sukces,
a może  niesława?
„Milczenie jest złotem „  -
”Święta racja”.
Jakże wygodna taka
asekuracja.
 
Kwiecień 2010
Moje niepokoje
 
Teraźniejszy,
przeszły,
przyszły 
trzy czasy.
W moich myślach
życiowe trasy.
Co jest?  Wiem.
Co było?  Też jest mi znane.
Co będzie?
Gdzie mnie posadzą?
W pierwszym czy ostatnim rzędzie?
Niepokoi  nieznane,
lecz w moje i twoje życie
wpisane!
 
Kwiecień 2010
Lekarstwo
                          Memu koledze Staszkowi Skorupskiemu
 
Życie nie jest poezją –
ma wiele różnych  odcieni
brązu,  ochry, zieleni, czerwieni,
ale i niebezpiecznych zakrętów!
Szczęśliwy, kto je ominął,
nie doświadczył głębi  otmętów.
Dzień każdy  z poezją  kojarzy
i jest mu z nią do twarzy.
Niekiedy wiersz jest mocarstwem
na życiowe choroby lekarstwem!
 
Kwiecień 2010
Odwaga
 
Odwagą wyznać po prostu
i powiedzieć „prosto z mostu”:
nie jestem ideałem,
niejedną szansę przespałem,
nie zawsze miewam rację,
kocham wieczne wakacje.
Daleki  od wyznania tego
ten, co cierpi na „syndrom Kalego”!
 
Kwiecień 2010
Nie  pytaj!
 
Dokąd to idziesz? Zbyteczne pytanie!
Toż nie na randkę  ni inne spotkanie.
Kościół lub cmentarz, lekarz i apteka
 miejsca wyprawy  starego człowieka.
 
Tam swoje  myśli, problemy lokuje,
kiedy jest zdrowy i kiedy choruje.
To strategiczne punkty w jego wieku.
Nie bądź natrętny, wścibski  człowieku
i nie zadawaj takiego pytania.
Przypatrz się twarzy – cel wyjścia odsłania.
 
Kwiecień 2010
Moi przyjaciele
W moim domu powstała linia Maginota
 za sprawą psa Miśka i rudego kota,
którego Ela spod krzaczka zimowego
przywiozła do mego domu ciepłego.
Na Miśka, który przegania wszystkie koty,
nieoczekiwanie spadły psie kłopoty:
jak żyć pod jednym dachem z kotem rudasem,
niedożywionym, no i trochę – brudasem?
 
Pierwsze spotkanie już w kolorach koszmarne –
kot rudy jak wiewiórka, a psisko czarne!
Omijał kota, przechadzając się bokiem,
łypiąc na niego niezbyt przyjaznym okiem.
 
Gdy strefa psa i kota się ustaliła,
sytuacja diametralnie się zmieniła;
Misiek reguły spotkań z rudym ustala,
obcym dotykać, pogłaskać nie pozwala!
Nie wolno przekraczać granicy pokoju,
kiedy kot śpi lub drzemie w błogim spokoju.
Każde wejście poza linię go oburza!
W taki sposób rudy zyskał swego stróża.
 
Szkoda, że wśród ludzi różnych ras i nacji
tak  rzadko dochodzi do takich relacji!
I nie jest prawdą, że pies z kotem źle żyją,
ręczę za to głową razem ze swą szyją!
                                     
Marzec 2010


Prośba
 
Już nie palę i nie piję.
Pewnie umrę bez nałogu,
więc dziękuję Panu Bogu,
że aż tyle lat już żyję!
 
Jeszcze tylko prośba mała,
dorzuć, proszę, latek kilka;
dla wieczności to jest chwilka,
dla mnie radość, Tobie chwała!
 
Marzec 2010


Wiosna 2010
 
Wiosna znowu się spóźniła,
gdyż się z Zimą pokłóciła!
Pani ,Zimo! Odejść pora,
 mróz i śnieg włożyć do wora
i odjechać w krąg polarny,
nasz kraj musi stać się barwny!
O, przepraszam, Wiosno, pani,
 za mną  tęsknią moi fani,
co na nartach się ścigają,
me odejście przedłużają!
Wracać będę tu czasami
albo nocą, albo dniami.
Lecz gdy Słońce moc mą spali,
spłynę na swej śnieżnej fali
w bardzo  lube mi tereny,
gdzie niedźwiedzie, foki, reny,
ale wrócę po Jesieni,
śnieg i mróz przyrodę zmieni!
Niech tak będzie – rzekła Wiosna,
teraz żegnaj! Ja radosna!
 
Marzec 2010


Jasi i Rysiowi
 
Ani Ela, ani Asia
w Twoim sercu tylko Jasia,
a ja może na stoliku
będę  z Wami w swym wierszyku.
 
W nim zamknęłam swoje życie.
Jasia łzę uroni skrycie;
szczere serce dla mnie miała,
z różnych spraw mi się zwierzała.
 
Rowerowe też wojaże
powspomina i pokaże.
Rysiu! Byłeś razem z nami,
choć mieszkałeś za wodami.
 
Tym  sposobem będę z Wami,
choć nie zawsze, lecz chwilami.

Marzec  2010


Wiersz dla Wiesi
 
Sporo zdarzeń, spotkań –
nie chcę i nie zliczę!
Obie mamy wspólne tajemnice.
Nie jakieś mroczne,
dla innych niebezpieczne,
nie! Po prostu zabawne i śmieszne.
Po tylu latach zwierzeń ze smutków,
problemów i wesela
wiem i jestem pewna –
mam  w Tobie najwierniejszego przyjaciela!
 
Marzec 2010
 
Problem z doborem pary
 
Każdy żyje wśród osób różnych:
ambitnych, leniwych lub próżnych.
Ale jakaś tajemna siła
sprawia, że jedna jest ci miła,
a druga, choć się bardzo stara,
to jednak nie będzie z was para.
Wspólna fala, te same tańce,
lecz nie jej środek, tylko krańce.
Złożony problem humor  psuje;
wiesz, że do ciebie nie pasuje.
Choć dajesz popis uprzejmości,
nigdy w twym sercu nie zagości.
 
Marzec 2010
 

 

Podziękowanie
 
Nieoczekiwanie natchnienie mnie dopada.
Dziękuję Ci, Boże! Jestem z tego rada!
Potrafię zdarzenie, chwilę zamknąć w rymie.
Czuję Twoją obecność! Wiem, że  jesteś przy mnie.
Jeśli przedłużysz mi życie na dalsze lata,
ni  dla mnie, ni dla ludzi nie będzie  strata.
Będę pisać o wszystkich, co są w potrzebie,
ale nade wszystko będę wielbić Ciebie!
 
Marzec 2010
 
Wszystko kosztuje
 
Ziemniaki wraz z garnkiem – spalone!
Rybki z patelnią – wydalone!
Jaja na twardo - na brązowo!
Przypalone i to, i owo!
 
Efekt mych flirtów z komputerem!
Gdy jestem z tym uwodzicielem,
świat zewnętrzny zrównany z zerem.
 
Jeśli tak  powtarzać się będzie,
pustka i głód mój dom zdobędzie:
braknie naczyń, obiadów, chleba!
Tak! Za wszystko czymś płacić trzeba!
 
Marzec 2010
Sens „bycia”
 
Po co ci pies!
Na co ci kota!
Kot to drapieżnik!
Niecnota!
Lecz ja muszę mieć zwierzęta
i na co dzień, i od święta!
One cząstką mego życia,
ważną treścią sensu „bycia”.
 
Marzec 2010

 

Re: Ledwie  dyszy”
 
Gdybym to ja miała możliwości ptaszka,
poleciałabym ja do kolegi Staszka,
poety co mieszka w dalekim Zurychu,
mieście pod Alpami, Europy strychu. 
 
Usiadłabym obok Staszka przy pianinie,
zaśpiewalibyśmy pieśń o Ukrainie;
o  wujciu i cioci co w Łoszniowie żyli,
ale jacyś ludzie wnet ich rozdzieli.
 
Więc  się rozjechali w różne strony świata,
gdy się znów spotkali, przeminęły lata.
Znakiem rozpoznawczym była śpiewna mowa –
mówią o niej znawcy-  to mowa  kresowa.
 
Szkoda, że nie mogę zaśpiewać w duecie
przynależnej partii z Łoszniowa kobiecie.
Odległość przeszkodą jak żelazna brama,
ale ,Staszku, często będę śpiewać sama.
 
Marzec 2010
 
Wiersze dla…
 
Moje wiersze proste jak w berka zabawa.
Tematy różne; zwyczajna, ludzka sprawa.
Brak w nich wymyślnych porównań i przenośni,
nie trzeba „główkować”, co ja mam na myśli.
Nie piszę dla elit – poezji smakoszy,
w ich kręgach niezwykłość się głównie panoszy.
A mnie chodzi o takich przeciętnych ludzi,
których wiersz zainteresuje, nie znudzi
i których zmuszać do czytania nie trzeba,
gdyż piszę dla zwyczajnych zjadaczy chleba.
 
Marzec 2010
Mój Misiek
 
Przygarnęłam przybłędę – czarnego psa.
Jestem na niego czasami trochę zła.
Na spacerze na wszystkich głośno szczeka,
dlatego wielu przed nami ucieka.
Lecz bardzo pokochałam kundla tego;
włóczęga ma parytet domowego.
Zawsze czujny, gotów do mej obrony,
jakby na ochroniarza był szkolony.
Dziś  dostrzegłam zmiany w jego psiej „twarzy”.
Chyba wykrada się do balejaży!
Wśród czarnej sierści ma pasemka białe,
u wielorasowych efekty wspaniałe!
Bardzo, bardzo kocham swego przybłędę!
Mimo wad, karmić, pielęgnować go będę.
 
Marzec 2010

Imieninowo
Od tych, na których Ci zależy – miłości,
 z którymi przebywasz – szacunku i życzliwości.
Humor i zdrowie niech Ci dobrze służy!
Żyj nam,  Gosiu, kochana  córeczko i siostro, jak najdłużej!
 Mama i Adam w Dniu Imienin.
 
22 lutego 2010 r.

 Rozterka

Życie w parze – to kompromisy;
brudne slipy, talerze, misy.
Choć singlowe egzystowanie
to także życiowe wyzwanie:
samemu postarać się trzeba,
by ład w domu, nie zabrakło chleba.
Lecz nikt się nie plącze po domu
i ty nie zawadzasz nikomu.
Czynności – na miarę ochoty -
nie chcesz, nie tkniesz żadnej roboty!
Ale nierzadkie są też chwile,
by z kimś czas spędzić –
byłoby milej!
Luty 2010
Słodka idiotka”
 
„Słodka idiotka” -
to jak przez kozła przewrotka –
a w życiu także niesłodka,
chociaż nie kłamie! Przenigdy!,
ale „z igły zrobi widły”,
jej myszka urodzi słonia,
mądrych mężczyzn „robi w konia”,
zapomni do domu drogi,
mężowi przyprawi rogi
i wyzna z niewinną minką:
przecież jestem grzecz/szną dziewczynką!
Luty 2010

Z życia wzięte

Tak się nie robi, dobrze nie będzie!
Nie wolno siadać na cudzej grzędzie!
Odbierać dzieciom ojca prawego,
to kategoria grzechu ciężkiego!
Matka w uściskach nowego pana,
dzieciom bolesna rana zadana.
I mimo najszlachetniejszych chęci
ojciec zostanie w dziecka pamięci.
A dla ojczyma niezłą nauką -
zmazać ten obraz – nie lada sztuką!
 
Luty 2010

Na huśtawce

Każdy chce być szczęśliwy,
miłość otrzymać w darze,
ale los wstrzemięźliwy,
szczęścia nie daje w parze.
 
Dobra passa ci sprzyja:
sukcesy i uznania,
a życie wciąż przemija.
Zegar czas twój wydzwania.
 
Liczyłeś na przemiany,
wierzyłeś w uśmiech losu.
Czasem jesteś przegrany.
Żyć musisz bez patosu.
  
Raz w dole, to znów na szczycie.
Nieustanna huśtawka!
Ale takie jest życie,
a człowiek jego zabawka.
 

Luty 2010

 


 
Kochaj bliźniego…
 
„Kochaj bliźniego jak siebie samego”.
 Bóg wspiera człowieka różnymi sposobami,
a swą wolę wypełnia ludzkimi rękami.
Od człowieka dostajesz pomoc w potrzebie,
on  daje ci szczęście, radość lub jesteś w gniewie.
Lecz w bliźnim widzieć Boga, gdy masz go za wroga?!
To trudna sztuka. Nie dla każdego nauka.
Dlatego warto postawić sobie pytanie:
czy jesteś w stanie, wypełnić to przykazanie?
 
Styczeń 2010
 

Krzykaczowi
 
Mały piesek szczeka, gdy się boi –
zachowanie bliskie człowiekowi
słabego, niespokojnego ducha,
który głosu rozsądku nie słucha.
Walczy krzykiem, wyolbrzymia kupki,
chociaż sam stawia pokraczne słupki.
Nie  trawi krytyki w żadnej sprawie,
on wie najlepiej, bo śpi „na prawie”.
Obelgami dochodzi swych racji,
korzystając z prawa  demokracji.
 Jeśli to postawa Kowalskiego,
Można ją przełknąć, nic niezwykłego.
Lecz gdy  osoba jest na urzędzie,
 głośno, lecz ciemno było i będzie!
 
Luty 2010


Moja Ojczyzna
 
Ojczyzna ma to kraj taki,
gdzie w zbożu chabry i maki,
gdzie cudna traw i kwiatów woń,
 a duszę koi jezior toń.
 
Gdzie wiosną kwitną leszczyny,
a plaże złocą bursztyny
i skowronek spod nieba gdzieś
śle ku ziemi poranną pieśń.
 
Od fal Bałtyku po Tatry
z obłokami tańczą wiatry.
Polska mowa muzyką gra –
ta ziemia, to Ojczyzna ma!
 
Luty 2010


Oferta
 
Bardzo niemłoda wdowa, ale sprawna i zdrowa
pozna jakiegoś pana, tylko nie Don Juana.
Cel: niematrymonialny, związek oryginalny:
odległość zachowana, twarz niekamerowana
i żadnego spotkania ni bliższego poznania.
Ale miłe rozmowy przez telefon domowy
lub przez Skype w Internecie.
Cóż za pomysł? – powiecie.
Ale ona czuje, że panom rozmów brakuje;
bo z żoną nie pogada, ona woli sąsiada.
Biedak chętnie się zwierzy, co mu na sercu leży.
Tylko osoba obca chętnie słucha skarg chłopca.
 
Ofertę napisała, lecz w eter nie wysłała,
bo na odzew nie liczy. Prędzej doczeka zniczy!
Oferta żartobliwa, depresji  nieżyczliwa.
 
Luty 2010


Wbrew  Naturze

To brutalne pogwałcenie praw Natury,
gdy rodzice grzebią swych synów, swe córy;
kiedy kolejność porządku odwrócona,
wiara zachwiana, sprawiedliwość  zburzona!
 
Patrzeć na rozpacz matki nad grobem syna,
nawet niewrażliwy tego nie wytrzyma!
Śmierć w jednym momencie dziecko jej zabrała,
Ona każdego dnia będzie umierała
i nigdy nie zrozumie decyzji Boga,
przecież bliższa do Niego była jej droga!
Dlaczego tak się stało, tak się zdarzyło,
kto lub co się do tej śmierci przyczyniło?
 
Pytania bolesne, bez szans odpowiedzi
póki sama „tamtej strony” nie odwiedzi.
 
Luty 2010


Dla  Eli
 
Nie znam osoby podobnej do Eli;
wesprze w potrzebie, w smutku rozweseli.
Na błahe sprawy nie marnuje czasu,
ze swych  uczynków nie czyni hałasu.
 
Każdą prośbę spełnić zawsze gotowa,
choć  i ją czasem także boli głowa.
Przygarnie kotka i nakarmi pieska,
który pod chmurką jakiś czas już mieszka.
 Nieważne czy środa, piątek, niedziela
z pomocą przyjdzie Jarosławska Ela!
Styczeń 2010
 
 
Do seniorów
 
Za grzechy młodości zbyteczna skrucha.
Zgorzkniałość starości też nie umili.
Lepiej umacniać siłę swego ducha,
bo tak mądrzy ludzie zawsze czynili.
 
Ona jest tarczą, bezcenną wartością,
gdy świat młodych w komercji pogrążony.
Symptomy starości przyjąć z godnością.
Porządek w naturze już ustalony.
 
Zadbać o miłość, ona wiele zmieni;
przyniesie radość, da spokój wewnętrzny,
choć zakłamanie i zamęt się pleni.
Za każdy dzień życia bądź Bogu wdzięczny.
 
Styczeń 2010


Być  Człowiekiem…

Być Człowiekiem wiele znaczy,
choć się to różnie tłumaczy.
Nie starczy  mieć rozum, dwie nogi,
a  nawet życiowe ostrogi.
 
Człowiek ma duszę i serce
dla każdego, kto w poniewierce;
na krzywdę, cierpienia  wrażliwy,
pomaga i wszystkim życzliwy.
Przebacza, bólu nie zadaje,
swe serce na dłoni podaje.
Dobro innych ma na względzie.
Ten jest  i Człowiekiem będzie.
 
Styczeń 2010


Bilans

Czas poświąteczny. Bilans konieczny:
co nam przybyło, a czego ubyło.
Święta zmęczyły – nadwątlone siły;
bale i  fety –  na kontach debety;
wątroba płacze: tłuszcz i „dopalacze”!
 Ale
wrażeń przybyło, powspominać miło:
życzliwe słowa, atmosfera zdrowa,
świąteczne potrawy – przyjemne sprawy.
W głowie się kręci, taki tłok w pamięci!
 Lecz
krótszy rok życia i waga do zbicia
(znowu dźwigamy zbędne kilogramy!).
Bilans gotowy. Właściwie zerowy.
Nie męczmy głowy. Już biegnie rok nowy!
 
Styczeń 2010
 

Plotka

Każdy człowiek ma jakieś przywary;
inne gdy młody, inne gdy stary.
Tylko plotka nie zna barier wieku,
jak cierń siedzi w niejednym człowieku.
Wyssana z palca lub z niestrawności -
symptomem pewnej niepełnosprawności.
Szybka jak gepard, wieść elektroniczna,
jak łatwo sprzedajna panna uliczna,
gorsza od skutków pożaru, powodzi.
W życiu człowieka namiesza, zaszkodzi.
Jak zły cholesterol zdrowiu zagraża!
Boże! Czy musiałeś stworzyć plotkarza?!

Luty 2010


Wyznanie

Zwykle pasja twórcza nad ranem mnie dopada.
Grzebać się w przeszłości nie chcę i nie wypada
ze względu na rodzinę i wiek dość przejrzały.
Błędy były, nikt przecież nie jest doskonały.
Najczęściej popełniane z młodzieńczej głupoty
są dziś dla mnie świadectwem umysłu ciasnoty!
Więc teraźniejszość postrzegam, analizuję
i jak potrafię, wnioski w swe wiersze wpisuję.

Luty 2010


Zabawa w „myślenie”

Co w mojej głowie się rodzi, co siedzi,
pytają znajomi, dziwią sąsiedzi.
Nie tylko od parady moja głowa
i nie wszystkie myśli ubieram w słowa.
Tylko część niewielką zamykam w wiersze,
wyznaczam dalsze albo miejsce pierwsze.
Zwalniam z uwięzi małymi partiami,
gdyż nie chcę zanudzać wynurzeniami.
Często myślę o świata urządzeniu,
o tych, co żyć muszą w osamotnieniu,
o radościach, troskach w życiu człowieka,
o czasie, który z ucieczką nie zwleka,
o każde jutro też moja obawa –
ot , taka moja w „myślenie” zabawa.
Wszystkich myśli nie podam, nie wyliczę,
moja głowa też ma swe tajemnice.

Luty 2010


Wizytówka nowobogackiego

Trudno nie przyznać znawcom przedmiotu racji:
wielu skorzystało z naszej transformacji.
Kombinacja, malwersacja, trochę sprytu
i otwarta droga do bram dobrobytu.
„Koperta”, z kim trzeba na temat rozmowa,
więc pędu nabiera fortuny budowa.
Kiedy konta w bankach już kroci sięgają,
bogatego wyższe potrzeby nękają:
samochód w „klasie”, dom lepszy niż sąsiada
i rodzinę dobrze ustawić wypada.
Gdy wszystko cudzymi rękoma wymusi,
wtedy bardzo, o bardzo władza go kusi.
Chociaż mu stara słoma z butów wystaje,
zna się na wszystkim, uchwały wydaje.
Garnitur markowy, służbowa aktówka –
nowobogackiego wierna wizytówka.
Tylko z elitą w towarzystwie się widzi,
dawnych znajomych unika, ich się wstydzi.
Prawda, apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Potwierdza się w życiu trafność powiedzenia.
Gdy suto w kieszeni, choć pusto w rozumie,
sukces osiągnie, kto ustawić się umie!

Luty  2010
Wróciły
 
Przez całe lato w ogrodach buszowały.
Gdy przyszła zima, silne mrozy nastały,
wróciła do domostw fruwaczy czereda
i wypatruje, czy coś skubnąć się nie da.
Na gałązkach brzozy niczym żywe bombki
obok siebie: dzwońce, sikory, gołąbki.
Zgoda pryska, gdy karma na parapecie;
silniejszy słabszego o mało nie zgniecie.
W użyciu dzióbki, skrzydełka rozpostarte;
o każdy okruch toczą boje zażarte,
a co przy tym wrzasku – ptasiego hałasu!
Lubię ich podglądać, nie szkoda mi czasu.
Mogę tak siedzieć całymi godzinami.
Chyba istnieje jakaś więź między nami;
nic sobie nie robią z mojej obecności,
a ja rozpoznaję już niektórych gości:
sikorka z błękitną czapeczką na główce,
inna z defektem – skacze na jednej nóżce –
jest i ta z białym piórkiem na lewym boku.
Pamiętam je dobrze z ubiegłego roku.
Gdy je ponownie za oknem zobaczyłam,
ucieszyłam się i ogromnie wzruszyłam.
Są moją rozrywką, przyczyną radości,
jasnym promykiem w dniach zimowej szarości.
 
Styczeń 2010